Enea Zastal BC Zielona Góra – WKS Śląsk Wrocław 87:80
- Kwarty: 25:26, 23:20, 19:22, 20:12.
- WKS Śląsk: T. Trice 33 (7x3), Kanter 16, Kolenda 10 (2x3), Karolak 8, Meiers 0 oraz Dziewa 15 (1x3), Ramljak 3, Justice 2, D. Trice 0, Tomczak 0.
- Enea Zastal BC: Zyskowski 19 (1x3), Nenadić 18 (2x3), Apić 12, Marble 9 (2x3), Brembly 4 oraz Żołnierewicz 9, Drame 4, Mazurczak 3, Sulima 2.
Zespół trenera Olivera Vidina zagrał zdecydowanie lepiej niż w poniedziałkowym meczu numer 3. Przez długi czas Zastal był „w grze”. W końcówce jednak czegoś zabrakło.
W pierwszej połowie zielonogórzanie toczyli bój z Travisem Tricem. Amerykanin rozgrywał rewelacyjną partię i nie przez przypadek wybrany został najlepszym graczem Energa Basket Ligi sezonu zasadniczego. Tylko w pierwszej połowie lider Śląska zdobył – uwaga – 28 punktów trafiając aż 7 „trójek”. Mówi się, że basket to gra zespołowa, ale śmiało można stwierdzić, że to z Tricem przyszło walczyć Zastalowi. Ale, jak się później okazało, Śląsk miał również innych bohaterów.
Zielonogórzanie weszli w mecz nie najlepiej. Po punktach Jakuba Karolaka w 5 min miejscowi prowadzili 19:11. Końcówka należała jednak do zielonogórzan. Trice usiadł na ławce rezerwowych, a Zastal – dzięki skutecznej grze Jarosława Zyskowskiego – wyszedł na prowadzenie 26:25. W drugiej kwarcie przez kilka minut grano „kosz za kosz”, ale od 25 min to zielonogórzanie narzucili swoje tempo. Gdy na 2,5 minuty przed końcem pierwszej połowy trafił Dragan Apić, ludzie Olivera Vidina prowadzili już 44:36, po czym… stanęli. Trice wspólnie z Łukaszem Kolendą odrobili straty i to Śląsk wyszedł na dwupunktowe prowadzenie przed przerwą – 48:46.
W trzeciej odsłonie meczu kibice byli świadkami prawdziwej koszykarskiej bitwy. Wydawało się, że koszykarsko lepszy rytm złapali zielonogórzanie, którzy pod koniec tej kwarty osiągnęli sześciopunktowe prowadzenie. (64:58 po punktach Nemanji Nenadića). Goście znów nie byli w stanie pójść za ciosem, ale po 30 minutach prowadzili 68:67. Wreszcie, czwarta kwarta to emocjonująca walka, typowo dla serii play off. Goście długo trzymali się wrocławian, ale to gospodarze, dzięki ogłuszającemu dopingowi kilkutysięcznej publiczności w Hali Stulecia, zagrali w końcówce fantastycznie. Bohaterem był Aleksander Dziewa, który ze względu na kontuzję, odpuścił mecz numer 3. To nie Trice, ale właśnie środkowy Śląska oraz Łukasz Kolenda wypracowali na dwie minuty przed końcem aż 11-punktową przewagę (87:76). Zielonogórzanie próbowali się podnieść po ciosach tej dwójki, ale nie dali rady.
Czego zabrakło podopiecznym Olivera Vidina? Chyba konsekwencji, bo przez długi czas wydawało, się, że nawet – mimo fantastycznej gry Trice’a - to zespołowość, spokój i wspomniana konsekwencja są po stronie Enei Zastalu. Wicemistrzowie Polski w ostatniej kwarcie kompletnie się pogubili. Poza tym zielonogórzanie trafili tylko pięć razy za trzy punkty. A przecież rzuty z dystansu były prawdziwą bronią zielonogórzan. To może martwić, bo w najważniejszych momentach meczu mentalnie zielonogórski zespół wyglądał naprawdę słabo.
WIDEO: Zastal najlepszym zespołem w plebiscycie „Gazety Lubuskiej”
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?