Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Stelmetu Enei BC rozgromili mistrza Polski Anwil Włocławek

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Stelmet Enea BC podejmował mistrza Polski Anwil Włocławek. Wygrali zielonogórzanie!

Stelmet Enea BC Zielona Góra- Anwil Włocławek 101:77 (22:16, 30:14, 19:23, 30:24)Stelmet Enea BC: Thomasson 13 (1), Zysko-wski 12 (1), Hakanson i Meier po 10 (2), Gordon 5 oraz: Zamojski 18 (5), Radić 14, Ponitka 8 (1), Mąkowski 3 (1), Traczyk i Jasiński po 0.
Anwil: Ledo 16 (2), Freimanins 14 (1), Simon 8 (2), Dowe 7, Mlovanović 2 oraz: Karolak 15 (3), Sokołowski 8, Sulima 4, Szewcdzyk 2, Wadowski 1, Wroten 0
Sędziowali: Tomasz Trawicki, Roman Putyra, Tomasz Langowski.
Widzów: 3.726

Faworytem tego spotkania był Anwil, który przed sezonem wydał najwięcej pieniędzy w polskiej lidze, ściągając między innymi mających za sobą grę w NBA Tony Wrotena i Ricky Ledo. Ale nazwiska nie grają. To czemu gwiazdy z Włocławka prezentują się tak słabo (szczególnie Wroten) to problem Anwilu...

My cieszmy się z postawy zielonogórzan. Jest z czego. Stelmet rozegrał bardzo dobre spotkanie. Nasi nie zwalniali ani na chwilę. Zaczęli mocnym uderzeniem, bo po trzech minutach wygrywali 7:0. Goście byli jednak blisko, bo w 10 min było tylko 19:16 dla nas. Jednak widać było ogień w oczach naszego zespołu. Zielonogórzanie walczyli jak natchnieni, grali szybko, bronili i co najważniejsze, trafiali. Anwil był jakby zaskoczony tym co pokazuje Stelmet. Druga kwarta zaczęła się od mocnego uderzenia Stelmetu. Wszystko nam wychodziło, szalone rzuty wpadały do kosza. Rywal był kompletnie rozbity. W 13 min, po trafieniu Ludviga Hakansona wygrywaliśmy już 3519, a wiec wynik tych trzech minut to 13:3. Trener Igor Milicić wziął czas i zrugał straszliwie swoich graczy. Nic to nie dało,. Nadal grali nie jak mistrz, a błąd z ich strony gonił błąd. W 18 min, po rzucie Jarosława Zyskowskiego, który przed meczem otrzymał jako MVP października piękny zegarek, prowadziliśmy 44:24. To było dla nas za mało. Po chwili po rzucie tego samego zawodnika Stelmet wygrywał już 52:26! To był nokaut.

Jednak kibice wiedząc, że we współczesnej koszykówce nawet taka przewaga w połowie meczu jeszcze nie musi oznaczać zwycięstwa jeszcze nie gratulowali sobie i naszej ekipie sukcesu.

Okazało się że w niedzielny wieczór Stelmet był po tyle lepszą ekipą, że o tym by dał się dojść nie było mowy. Rywale próbowali, ale jedynie to co się im udało to było ,,zejście” na odległość 16 punktów, kiedy po rzucie Chase Simoma Stelmet wygrywał 60.44.

Jednak zielonogórzanie szybko wybili z głowy rywalom jakieś myśli o nawiązaniu w hali CRS jakiejś walki. Po rzucie Ivicy Radicia kończyliśmy trzecią kwartę wynikiem 71:53 dla nas. Jednak Stelmet w ostatnich dziesięciu minutach jeszcze podkręcił tem po. Rywalom nic nie wychodziło i puszczały im nerwy. W efekcie Amerykanin Chris Dowe zobaczył przewinienie dyskwalifikujące i musiał powędrować do szatni. W 36 min Anwil, mistrz Polski był na deskach. Po rzucie za trzy Marcela Ponitki Stelmet wygrywał już 91:61. To był nokaut. Trener Żan Tabak mógł więc wpuścić na parkiet tych, którzy grają rzadziej, zrezygnowany szkoleniowiec Anwilu zrobił to samo.

Końcówka przebiegała w kapitalnej atmosferze, bo tak grającej zielonogórskiej drużyny i to w starciu z tak mocnym rywalem dawno nie ogądaliśmy. Setka pękła po trójce Kacpra Mąkowskiego. To był kapitalny wieczór w hali CRS!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska