W półfinałowym spotkaniu Stelmet pokonał lidera ekstraligowych rozgrywek. Anwil zagrał bez kontuzjowanego Szymona Szewczyka (skręcił łokieć w meczu ćwierćfinałowym przeciwko Asseco Gdynia), ale za to z Quintonem Hosleyem, niegdyś wielką gwiazdą Stelmetu. Amerykanin w sezonach 2013 i 2015 był liderem zielonogórskiej drużyny i najlepszym zawodnikiem ligowych finałów, w których ze Stelmetem sięgał po złoto.
„Terminator” znów jest w Polsce, od dwóch tygodni. - Teraz to jest zupełnie inny mecz, inne czasy, taki jest nasz biznes – mówił Quinton Hosley, pytany o wrażenia przed spotkaniem ze swoim byłym klubem. Jak zawsze, bez wielkich emocji, na luzie, podszedł do meczu. I znów pokazał, że jeszcze potrafi być koszykarskim wirtuozem. Ale jego nowy zespół, podobnie jak przed rokiem w finałowym meczu Pucharu Polski, przegrał z zielonogórzanami, choć mecz rozpoczął zdecydowanie lepiej.
Włocławianie mieli sporo swobody w ataku, w efekcie prowadzili 9:0, 11:2, 18:10. Ale mistrzowie Polski powstrzymali szturm rywala, a po kilku trafieniach z rzędu przejęli prowadzenie w meczu – 20:18.
W drugiej kwarcie historia się powtórzyła, Anwil świetnie się bronił, a zielonogórzanie bezradnie atakowali. Ich rywale zdobyli 11 punktów z rzędu i wygrywali 34:25. Później jednak inicjatywa znów była po stronie Stelmetu, który do końca pierwszej połowy spotkania odrobił niemal wszystkie starty, przegrywał tylko 38:39.
„Szalony” i szczęśliwy dla zielonogórzan przebieg miała trzecia odsłona meczu. Od trzypunktowego trafienia rozpoczął Thomas Kelati. Stelmet prowadził 41:39, ale za chwilę dwie świetne akcje przeprowadził Quinton Hosley i było 44:41 dla Anwilu. Od tego momentu na boisku zaczęli panować mistrzowie Polski. Zielonogórscy koszykarze trafiali „trójkę” za „trójką”, nawet z nieprawdopodobnie trudnych pozycji. W trzeciej kwarcie po dwa celne rzuty z dystansu oddali Łukasz Koszarek, Thomas Kelati i Martynas Gecevicius. Niesamowita skuteczność pozwoliła Stelmetowi odskoczyć na 11 punktów (67:56).
Włocławianie starali się powstrzymać kanonadę rywala, ale nic z tego nie robi sobie Martynas Gecevicius. Litwin na początku ostatniej kwarty trafił kolejne dwie „trójki”, a gdy podobnym rzutem w 36 minucie popisał się Jarosław Mokros, obrońcy Pucharu Polski prowadzili już różnicą 17 punktów (80:63).
- Było trochę nerwowo, ale nasza intensywność zadecydowała o zwycięstwie – powiedział Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu i najlepszy gracz meczu. – Od drugiej kwarty zaczęliśmy grać lepiej, a w trzeciej i czwartej kontrolowaliśmy mecz.
Liczba meczu: 53 – tyle procent celnych rzutów za trzy punkty miał Stelmet; drogę do kosza znalazło 14 rzutów, o 2 więcej niż za dwa punkty.
STELMET ENEA BC ZIELONA GÓRA – ANWIL WŁOCŁAWEK 88:77
KWARTY: 20:20, 18:19, 29:17, 21:21
STELMET: Koszarek 22 (3), Hrycaniuk 8, Marcović 4, Zamojski 4, Florence 0 oraz Gecevicius 21 (6), Kelati 16 (4), Mokros 5 (1), Dragicević 4, Hernandez 4.
ANWIL: Almeida 25, Hosley 14 (2), Łączyński 8 (2), Sobin 4, Nowakowski 3 (1) oraz Zyskowski 12 (1), Airington 9 (3), Leończyk 2, Delas 0.
WYNIKI TURNIEJU O PUCHAR POLSKI
Ćwierćfinały: Stelmet Enea BC Zielona Góra – Legia Warszawa 109:63, Anwil Włocławek - Asseco Gdynia 87:73, PGE Turów Zgorzelec - MKS Dąbrowa Górnicza 67:64, Polski Cukier Toruń - TBV Start Lublin 83:71.
Półfinały: Stelmet Enea BC Zielona Góra - Anwil Włocławek 88:77, Polski Cukier Toruń - PGE Turów Zgorzelec 79:72.
Finał (niedziela - 18 lutego) - godz. 17.30: Stelmet Enea BC Zielona Góra - Polski Cukier Toruń (transmisja w Polsacie Sport).
Przeczytaj też: **Koszykarze Chromika Żary wykuwają formę na zimowym zgrupowaniu w Karpaczu [ZDJĘCIA]**
POLECAMY: Magazyn Informacyjny "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
