Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykówka całym moim życiem. Chciałbym zdobyć tożsamość trenerską - rozmowa z Grzegorzem Kukiełką

Maciej Noskowicz
Maciej Noskowicz
Małgorzata Fudali Hakman
Rozmowa z Grzegorzem Kukiełką - byłym koszykarzem Zastalu Zielona Góra, obecnie trenerem grup młodzieżowych w SKM Zastal.

Jak to się stało, że ty, były znakomity koszykarz kilku ekstraklasowych klubów zająłeś się trenerką?
- Jeszcze podczas ostatniego sezonu gry w drugiej lidze w Żarach porozumiałem się z Arkiem Siemińskim, który zaoferował mi pracę w SKM Zastal. W Żarach prowadziłem dwie grupy, ale ze względu na małą liczbę zawodników nie mogłem zdobyć odpowiedniego trenerskiego doświadczenia. Założyłem sobie, że muszę popracować z młodzieżą przez parę lat, by zebrać doświadczenie. SKM to uznana firma na rynku w młodzieżowej koszykówce. Ten sezon pokazał, że chłopcy zrobili duży postęp, więc nie zastanawiałem się długo. W Zielonej Górze od sierpnia będę miał dwie grupy: roczniki 2007 i 2008. Poza tym zostaję w domu, to mi pasuje.

Zawsze marzyłeś o trenerce?
- Tak, zdecydowanie. Całe życie poświęciłem koszykówce. Oddałem się treningom i wciąż rodziła się we mnie myśl, by po zakończeniu kariery zostać trenerem. Na tym się znam, bo koszykówka to całe moje życie i moja pasja.

Trener na ławce ma zupełnie inną rolę niż zawodnik na parkiecie, prawda?
- Sporo jest tych różnic. Wiadomo, że gdy grałem, liczyła się piłka, punkty. Jako trener muszę zupełnie inaczej do wszystkiego podejść. Trzeba mądrze podzielić jednostki treningowe, do tego rotować składem. To jednak moja pasja. Odnajduje się w tym, a do tego sprawia mi to dużą przyjemność.

Podobnie jak koszykarz, trener także musi się sporo uczyć…
- Cały czas się więc uczę, oglądam, chcę jeździć na szkolenia, oglądam treningi w Internecie. Do tego dochodzi fachowa literatura i fakt, że przez wiele lat grałem, więc mam olbrzymie doświadczenie. Najważniejsze, by się kształcić, rozmawiać i żyć koszykówką. Nie można tego dzielić z innymi obowiązkami. Uważam, że trzeba być na basket „zalogowanym” w stu procentach. Mam nadzieję, że będę się na tyle rozwijał, by pójść dalej. Oczywiście, na początku podchodzę do wszystkiego spokojnie. Chciałbym zdobyć tożsamość trenerską. a później? Liczę na to, że popracuję z seniorami.

Masz swojego trenerskiego idola?
- Raczej nie. zależy mi na tym, by wyrobić swój własny styl i tożsamość. Bardzo dobrze wspominam współpracę z kilkoma trenerami. Bardzo pozytywne wrażenie zrobił na mnie Tomasz Herkt. Pracowałem z nim przez dwa lata. Każdy trening miał rozpisany co do minuty. Ciekawie były też treningi z trenerem Tadeuszem Aleksandrowiczem, szczególnie od strony obrony. Ciekawa była współpraca z Dariuszem Szczubiałem, bo zawsze „kombinował” i szukał nowych rozwiązań. Fajnie było także z trenerem Tane Spasevem w Legii czy Igorem Milcicem we Włocławku. Chciałbym od każdego z nich coś wziąć dla siebie.

Jak wychować dobrego koszykarza i co zrobić, by młody, utalentowany zawodnik nie pogubił się w dorosłym baskecie?
- Po 25 latach grania, gdy sobie przypominam, jak ja byłem młody i trenowałem na Wyspiańskiego, patrzę na to w ten sposób, że szkolenie jest długim procesem. Można zdobywać medale mistrzostw Polski w poszczególnych kategoriach, ale nic nie zastąpi ciężkiej pracy. Każdego dnia trzeba wstawać i trenować. Dla takich 15-16 latków nie powinno być praktycznie dni wolnych. Muszą trenować wtedy, gdy nikt nie patrzy, gdy są wakacje. Trener często nie ma czasu na indywidualne treningi, bo jest skupiony na zespole, ale po sezonie, w wakacje, tego czasu już trochę jest. Aby płynnie przejść z juniorskiej koszykówki do seniorskiego basketu, trzeba mieć dużą świadomość swoich mocnych i słabych stron. W ekstraklasie koszykówka jest bardzo poukładana. Ten, który w juniorach zdobywał po 30 punktów, nie musi się sprawdzić w seniorskiej koszykówce. Często jest też tak, że w wyższych ligach ważniejsze jest to, co trener może od nas wziąć niż to, co my możemy mu zaoferować.

Pewnie marzy się tobie, młodemu trenerowi, aby wychować koszykarza, który się spełni na polskich parkietach. Najlepiej w Zielonej Górze…
- Żeby tak się stało, trzeba naprawdę pracować i nastawić się na żmudny proces. Przykładem jest Aleksander Dziewa ze Śląska Wrocław, który powoli, ale systematycznie robił progres. Przechodził przez wszystkie szczeble kariery. Założyłem sobie, aby wykształcić takiego zawodnika, który wciąż będzie podnosił swoje umiejętności. Nie patrzę na medale, tylko staram się nauczyć rzemiosła. Sam mam sporo medali, a przydałoby się jeszcze więcej umiejętności.

Na zakończenie zapytam cię o rozpoczynające się finały w lidze NBA (pierwszy mecz odbył się w nocy polskiego czasu z piątku na sobotę). Kto wygra: Boston Celtics czy Golden State Warriors?
- Chciałbym, żeby wygrał Boston, tam są młodzi, żądni sukcesu gracze, ale doświadczenie przemawia za Golden State. Chciałbym, aby było 4:3. Warto wspomnieć, że NBA też się zmienia. Dziś liczy się zespół, atmosfera, ławka rezerwowych i szeroka rotacja. Przez to liga jest ciekawsza niż parę lat wcześniej.

BIOGRAM:

  • Grzegorz Kukiełka (ur. w 1983), wychowanek Zastalu Zielona Góra, były gracz m. in. Polpharmy Starogard Gdański, Astorii Bydgoszcz, Anwilu Włocławek, Legii Warszawa. Były reprezentant Polski kadr juniorskich i młodzieżowych. Od czerwca br. trener grup młodzieżowych w SKM Zastal.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska