- To było w zeszły poniedziałek, gdzieś o 5.00. Zuzia wlazła na parapet i zaczęła "krzyczeć" - wspomina 74-letnia Eugenia Jędrczak, która mieszka w starym budynku przy ul. Armii Krajowej. - Wołam do męża: Antoś, Antoś, co się dzieje?! A on mówi: Ja też nie mogę wstać. W końcu jakoś się udało. Mąż krzyknął: Otwórz okna!
Czytaj we wtorkowym (7 grudnia),papierowym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?