Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kotka uratowała życie małżeństwu z Sulechowa

Redakcja
W poniedziałek rano byliśmy u pani Eugenii. - Narobiłam rabanu, dlatego podłączyli mnie dziś, choć wcześniej mówili o wtorku - przyznaje kobieta wciąż jeszcze opatulona płaszczami
W poniedziałek rano byliśmy u pani Eugenii. - Narobiłam rabanu, dlatego podłączyli mnie dziś, choć wcześniej mówili o wtorku - przyznaje kobieta wciąż jeszcze opatulona płaszczami fot. Krzysztof Kubasiewicz
Gdyby nie kotka Zuzia, która "zaczęła krzyczeć", małżeństwo Jędrczaków zatrułoby się spalinami z piecyka. Po wymianie urządzenia na nowe, gazownicy nie chcieli go podłączyć. Bo akurat świętowali Barbórkę...

- To było w zeszły poniedziałek, gdzieś o 5.00. Zuzia wlazła na parapet i zaczęła "krzyczeć" - wspomina 74-letnia Eugenia Jędrczak, która mieszka w starym budynku przy ul. Armii Krajowej. - Wołam do męża: Antoś, Antoś, co się dzieje?! A on mówi: Ja też nie mogę wstać. W końcu jakoś się udało. Mąż krzyknął: Otwórz okna!

Czytaj we wtorkowym (7 grudnia),papierowym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska