Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koty mają żyć między nami

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
Lekarz weterynarii Wojciech Szylkin bada w schronisku jedne z kociąt. Pracy ma bardzo dużo.
Lekarz weterynarii Wojciech Szylkin bada w schronisku jedne z kociąt. Pracy ma bardzo dużo. Paweł Kozłowski
Kociarnia przy Szwajcarskiej w Zielonej Górze jest przepełniona. A do schroniska codziennie dzwonią ludzie i proszą o pomoc.

Opiekunka bezdomnych kotów z ul. Zachodniej wychodziła swoje u administratorów. Zwierzaki mają tam jak w raju. Buda na uboczu, czyste i pełne miseczki w jednym miejscu. Wszystkie koty są odrobaczone i odpchlone, a kotki wysterylizowane.

Jednak, niestety, nie wszędzie tak jest. Mimo że prezydent Janusz Kubicki i Stowarzyszenie Inicjatywa dla Zwierząt, które prowadzi schronisko, wspólnie apelują o ochronę miejsc bytowanie bezdomnych kotów. Nierzadko zdarza się, że zarządcy budynków zakazują wpuszczania kotów do piwnic, gdzie zimą mogłyby znaleźć kąt i jedzenie. Bywa, że zarejestrowani przy Szwajcarskiej społeczni karmiciele mają problemy z sąsiadami. Są piętnowani za to, że pomagają. Przy Ptasiej w jedną z pań poleciały miski, ale kobieta nie odważyła się wnieść sprawy do sądu. Z kolei przy Zamkowej zwykły spór sąsiedzki przeniósł się na zwierzęta. Nagle zaczęły przeszkadzać, bo "podchodzą pod okna i się drą". - Wolnobytujących kotów, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, nie wolno straszyć czy przesiedlać - mówi Aleksandra Niewiadowska z Inicjatywy.
- Koty mają żyć między nami. Jeśli ktoś nie chce ich dokarmiać, to niech chociaż nie szkodzi - dodaje kierowniczka schroniska Brygida Kaczmarek.

W schronisku jest zarejestrowanych około 50 karmicieli. W ostatnią środę miesiąca mogą przyjść i dostać karmę dla swych podopiecznych. Średnio każdy z nich opiekuje się 15 kotami. To już w sumie około 750 zwierząt. Ale są jeszcze mioty niedostrzeżone, dlatego trzeba liczyć, że w mieście jest co najmniej około tysiąca wolnobytujących zwierzaków. Jednak ta liczba może być jeszcze wyższa, bo przecież są karmiciele, którzy się nie ujawniają. W tym roku miasto na dokarmianie kotów przeznaczyło 22,5 tys. zł. - Te pieniądze są dla nas jak manna z nieba. Na pewno wystarczy - mówi Brygida Kaczmarek. Monika Wiśniewska z biura prezydenta informuje też, że samorząd wyda na sterylizację dzikich kotek 27,5 tys. zł. Ale, niestety, problem nie znika. Przy Szwajcarskiej jest około 50 kotów, choć miejsc tylko 30. Grzybiarze poszli w las i w koszykach przynoszą całe mioty wyrzuconych maluchów.

Od 9 września do piątku do schroniska trafiło 55 próśb o interwencje. Codziennie jest kilka telefonów. Raz chodzi o pomoc weterynaryjną, innym razem to skarga, że ludzie szczują psami. Kierowniczka założyła specjalny zeszyt. W najbliższym czasie chce spotkać się z ADM-ami i przedstawicielami wspólnot. Ma nadzieję, że razem wypracują model pomocy kotom w zimie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska