Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Lekarze zakaźnicy: Mamy kłamać, by móc leczyć inne dzieci niż z COVID-19? To absurd!

Patrycja Dziadosz
Patrycja Dziadosz
Lukasz Gdak
Lekarze i pielęgniarki pracujący na oddziale Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. S. Żeromskiego w Krakowie, którzy od początku pandemii zajmują się dziećmi chorymi na COVID-19 nie dostaną za maj, obiecanych przez Ministerstwo Zdrowia rekompensat. Powód? Na oddział zakaźny została przyjęta dwójka dzieci z inną chorobą niż koronawirus. Lekarze zakaźnicy pytają: mamy kłamać, by móc leczyć inne dzieci niż z COVID-19?

FLESZ - Koronawirus w Polsce. Zachowajmy czujność i zdrowy rozsądek

Ministerstwo Zdrowia pod koniec kwietnia wydało rozporządzenie nakazujące lekarzom, którzy mają kontakt z pacjentami zakażonymi lub podejrzanymi o zakażenie koronawirusem, pracę tylko w tym jednym miejscu.

Premie dla personelu medycznego, który utracił dochód, miały być wysokie. Resort Zdrowia zadeklarował, że zwrot będzie się wahał od 50 do 80 proc.

Mimo, iż lekarze i pielęgniarki z Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala w szpitalu im. Żeromskiego w Krakowie, z koronawirusem walczą od początku epidemii za miesiąc maj nie otrzymają rekompensat. Powód? Na oddział została przyjęta dwójka dzieci z innymi chorobami niż tymi wywołanymi SARS-CoV-2.

Przypomnijmy, "Żeromski" jest jedynym w południowej Polsce szpitalem do której trafiają dzieci z koronawirusem z dwóch województw: Małopolski i Śląska.

- Gdzie mieliśmy odesłać noworodka zakażonego wirusem cytomegalii czy małe dziecko z HIV-em wymagające szybkiej diagnostyki? - pyta dr Lidia Stopyra, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie.

Dodaje, że jako lekarz w wieloletnim stażem nie wyobraża sobie sytuacji, w której przez kulejące przepisy prawa musi odmówić pomocy choremu, cierpiącemu dziecku.

Zaznacza również, że do przyjęcia tych pacjentów został wyznaczony dwuosobowy zespół, który nie posiadał zakazu pracy z pacjentami innymi niż z covid. Dlaczego więc całemu oddziałowi rekompensaty odebrano?

Wszystko przez to, że wydane przez Ministerstwo Zdrowia rozporządzenie oprócz zapisu, że lekarze ze szpitali zakaźnych nie mogą pracować poza nimi, zawiera również kruczek, który mówi o tym, że oddziały zakaźne nie mogą leczyć nikogo, kto nie ma koronawirusa.

- Czy mamy teraz każdemu dziecku które wymaga hospitalizacji i cierpi na inne choroby zakaźne jak koronawirus pisać w dokumentacji, że ma podejrzenie zakażenia SARS-CoV-2 i robić test? Czy politycy naprawdę chcą nas zmusić do kłamstw, żebyśmy mogli leczyć chorych? Narażając tym samym NFZ na niepotrzebne koszty testów? To absurd! Zostaliśmy ukarani za dobroć i uczciwość - podkreśla dr Stopyra.

Koronawirus nie spowodował przecież, że ludzie przestali chorować na inne choroby zakaźne jak ospa wietrzną, odra, HIV, AIDS czy krztusiec. Do szpitali dalej trafiają chorzy z powikłaniami, którzy wymagają długotrwałego specjalistycznego leczenia.

Pracują na kilka etatów, by przeżyć

Podobnie jak w innych szpitalach, także w „Żeromskim” większość zatrudnionych pielęgniarek i lekarzy pracuje w innych miejscach. Często zdarza się tak, że w szpitalu pielęgniarki zatrudnione są tylko na pół etatu, ponieważ w pełnym wymiarze pracy wolą pracować w prywatnych placówkach, gdzie wynagrodzenia są wyższe od tych, które są im oferowane w państwowych podmiotach, a praca spokojniejsza.

- Gdy wybuchła pandemia, a potem wyszło rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia moi pracownicy nie uciekli. Nie złożyli wypowiedzeń. Wręcz przeciwnie, by walczyć z pandemią i zajmować się pacjentami z koronawirusem zrezygnowali z innych lepiej wynagradzanych zajęć. Od początku epidemii przyjęliśmy kilkaset dzieci z podejrzeniem koronawiusa, kilkadziesiąt zakażonych leczyliśmy w oddziale. To jest podziękowanie dla nas za ciężką pracę w dusznych kombinezonach, przylepiających się do całego ciała, zaparowanych goglach w których niejeden nie wytrzyma, by kilku minut? Gdy wielu skarży się że w masce chirurgicznej chwilę ciężko wytrzymać my w tych warunkach musimy wykonywać precyzyjne zabiegi, a niejednokrotnie podejmować szybkie decyzje, by ratować ludzkie życie. Dyżur pielęgniarki trwa 12 godz., lekarza całą dobę- skarży się dr. Stopyra.

Dodaje, że zespół czuje się oszukany. - A ja nie mogę im spojrzeć w oczy pamiętając jak w maju przedstawiałam rozporządzenie ministra i ogłoszone wówczas zasady rekompensat. I z niepokojem myślę o jesieni, kiedy na pewno będzie wzrost zachorowań. I kto będzie pracował? Po tym jak zostali skrzywdzeni samymi oklaskami nie przekonam ich przecież, by zostali na pierwszej linie frontu – kwituje lekarka.

Te rekompensaty im się należą

Dyrektor szpitala S. Żeromskiego Jerzy Fiedieger zapewnił, że nie pozbawi swoich pracowników wynagrodzeń, które im się należą. Środki na wypłaty utraconych dla personelu oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii rekompensat pokryje ze szpitalnej puli pieniędzy. Niestety w związku z pandemią lecznica popada w coraz większe długi.

Od decyzji NFZ nie ma żadnego odwołania. Friediger deklaruje jednak, że szpital swoich praw do rekompensat niewypłaconych przez NFZ będzie dochodził na drodze sądowej.

Rekompensat nie otrzymali również pracownicy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego i Oddziału Intensywnej Terapii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Oni również w czasie stanu epidemii, oprócz chorych z COVID-19, leczyli też innych pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska