- Czy Gorzów da się kochać?
- Oczywiście. Ja kocham to miasto za jego rozwój. Gdy po raz pierwszy przyjechałem tu dziesięć lat temu, było szaro i smutno, a teraz Gorzów jest kolorowy.
- Za co jeszcze można pokochać nasze miasto?
- Przede wszystkim za ludzi. Są inni niż gdzie indziej. Na pewno spokojniejsi, co nie oznacza, że powolni czy ślamazarni. Tu ludzie mają czas, by przystanąć na chwilę i ze sobą porozmawiać. Żartuję czasami, że gorzowianie nie znają pojęcia nanosekundy. W Warszawie czy w Krakowie, gdzie mieszkałem, nanosekunda to okres, jaki upływa od zapalenia się zielonego światła do pierwszego klaksonu, który popędza innych kierowców. W Gorzowie spotkałem też ludzi, którzy chcą zrobić coś dla swojego miasta i nie chcą za to pieniędzy.
Całą rozmowę przeczytasz 14 lutego w papierowym wydaniu "GL" dla Czytelników z północy regionu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?