Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krematorium budzi emocje. Czy jest się czego bać?

(tr)
- Tu ma być krematorium. Na uboczu, osłonięte od domów naszym biurowcem. Nikomu nie będzie wadziło - zapewnia Adrian Romaniszyn z firmy Products.
- Tu ma być krematorium. Na uboczu, osłonięte od domów naszym biurowcem. Nikomu nie będzie wadziło - zapewnia Adrian Romaniszyn z firmy Products. Michał Bielejewski
- Łatwo być za krematorium, jak się mieszka kilka kilometrów dalej - mówi Wiesław Żegielewicz, który będzie miał je niemal na wyciągnięcie ręki. Adrian Romaniszyn przekonuje: - To niepotrzebne obawy!

O budowie spopielarni zwłok piszemy na łamach ,,GL'' od wielu miesięcy, ostatnio przed tygodniem w tekście ,,Krematorium jak marzenie''. Spory wokół tej budowy nie cichną wcale. - Ustawianie nas w roli przeciwników inwestycji jako takiej to niesprawiedliwość. My nie chcemy jej jedynie przy oknach, przed domem! - mówi Danuta Żegielewicz z ul. Żwirowej.

Dom pani Danuty stoi tuż przy wielkim biurowcu firmy Products. Ściany budynku zupełnie zasłaniają widok. Nie będzie też widać przyszłego krematorium. - Ale nie chodzi o widoki, tylko świadomość, że 30 metrów dalej spalane są zwłoki. To na pewno kwestia psychicznej bariery, ale też obawy zdrowotne i czysto praktyczne: kto kupi mój dom i za ile w takim sąsiedztwie?! - tłumaczy gorzowianka. Jest zła na urzędników. Bo gdy kupowała dom w 1983 r., miejsce, w którym wyrósł biurowiec i gdzie ma powstać spopielarnia, było pasem ochronnym. Rosły drzewa, śpiewały ptaki. - Więc niech nikt mi nie mówi, że protestujemy, bo coś nam się odwidziało. To miasto nas oszukało, fundując taką działalność pod oknami - mówi. Jej mąż do listy obaw dodaje najpoważniejszy: nikt nie ochroni ich przed wdychaniem szkodliwych substancji z krematoryjnego dymu, który będzie wędrował po okolicy. - Co w nim będzie? Co będziemy wdychać? Pan wie? Bo ja nie wiem? Nikt nie wie - słyszymy od Żegielewicza.
Adrian Romaniszyn z firmy Product, która zabiega o budowę, wzdycha ciężko i zapewnia, że sąsiedztwo krematorium będzie ,,absolutnie niezauważalne''. - Ci państwo nawet nie będą go widzieć. Czuć też nie, bo taka działalność jest całkowicie nieszkodliwa. Już więcej gazów uwalniają tradycyjne pochówki niż spopielanie - podkreśla.

Co więc będzie w dymie? O tym pisze na naszym portalu www.mmgorzow.pl dziennikarz obywatelski Krzyśku. - Proces spalania odbywa się w pełni automatycznie. Spaliny z kremacji dopalane są w temperaturze od 850 do 1.100 stopni, aby spalanie byłe pełne. Pełne, czyli do najprostszych produktów spalania. Tak dopalone spaliny przekazywane są do odpowiednich filtrów. Po takiej operacji spaliny wolne są od niebezpiecznych substancji. Temperatura powyżej 800 stopni gwarantuje, że nie powstaną dioksyny, których tak się obawiamy. Filtry natomiast powodują zatrzymanie cząstek stałych, czyli pyłów oraz metali ciężkich. W spalinach zatem będzie para wodna oraz tlenki siarki, azotu i dwutlenek węgla. Ilość związków tych jest nieporównywalnie mniejsza niż w spalinach powstających ze spalania węgla w piecach, czy też paliwa w naszych samochodach - czytamy w tekście na portalu Moje Miasto Gorzów. Dokładnie to samo słyszymy od Romaniszyna. Identyczne opinie można znaleźć o już działających krematoriach. Choć niemal wszystkie takie inwestycje powstawały w otoczeniu sporów i protestów.
- A mnie to nie przekonuje. Nikt nie da gwarancji, że będą przestrzegane wszystkie procedury i nigdy nie dojdzie do sytuacji, gdy w dymie będą szkodliwe substancje! - komentuje Żegielewicz. - Piec będzie kosztował ponad milion złotych. To najwyższa półka. Naprawdę ktoś podejrzewa, że będziemy w nim spalać cokolwiek poza ciałami i nie będziemy dbać o technologię w urządzeniu za milion?! - nie może się nadziwić Romaniszyn.

Zapowiada kolejny raz, że nie ma mowy o przeniesieniu inwestycji, bo już na tę działkę zbierane są wszystkie zgody. - Kupiliśmy ją lata temu, od zawsze była przeznaczona pod usługi związane z pochówkami i działalnością pogrzebową. Potrafię zrozumieć protesty, ale niech rozstrzyga o wszystkim zdrowy rozsądek i przepisy, a nie plotki i niesprawdzone obawy - kończy.
- Jeśli to krematorium to taki wspaniały, kompletnie nikomu nieprzeszkadzający interes, to może ktoś zechce wziąć ją przed swój dom? Pewnie nie ma chętnych? Tu chodzi tylko o odległość od domu. O nic innego. Nie wierzę, że uciążliwość będzie zerowa. Urzędnicy blokują czasem powstanie małego baru, więc dlaczego godzą się na krematorium przy domach?! - pyta Danuta Żegielewicz.
Miasto wciąż nie wydało warunków zabudowy i pozwolenia na inwestycję. Postępowanie w tej sprawie powinno zakończyć się w tym roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska