Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krosno Odrzańskie: Szukają ropy i gazu na zlecenie brytyjskiej firmy

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
- Do badań musimy ułożyć 230 km takiego kabla - pokazuje Zbigniew Dudek (fot. Paweł Janczaruk)
- Do badań musimy ułożyć 230 km takiego kabla - pokazuje Zbigniew Dudek (fot. Paweł Janczaruk)
Kilkadziesiąt tysięcy czujników wbitych w ziemię wyczuje każde drganie ziemi. A ziemia się trzęsie, bo geolodzy badają grunt. Do tego potrzebne są, ustawione co kilka metrów, gigantyczne wibratory.

Czytaj też: Gaz drożeje a Nafta coraz bogatsza

- Panie, gazu łupkowego szukają - siedzący pod sklepem pan Józef wie swoje. I pokazuje na terenową toyotę z napisem Geofizyka Toruń. Kilkadziesiąt takich samochodów stoi na placu przed pałacykiem gospodarstwa rybackiego w Osiecznicy. Który został zamieniony w bazę geologów. Pracuje tutaj 130 osób. A raczej tylko śpi, bo większość ludzi z Geofizyki całe dnie spędza w lesie.

- Nie szukamy tam gazu łupkowego, chociaż przygotowujemy się do takich badań w innych miejscach - uśmiecha się dowodzący geologami Zbigniew Dudek. - Prowadzimy badania geodezyjne, które są wstępem do poszukiwania ropy i gazu wydobywanego tradycyjnie.

Z. Dudek podchodzi do mapy gęsto pokrytej kreskami. Badania są prowadzone głównie w dwóch gminach - Maszewie i Bytnicy. - Teraz zajmujemy się terenem pomiędzy Rzeczycą a Budachowem - pokazuje.

A jak wygląda takie zajmowanie się? Najpierw trzeba w lesie ułożyć kable. Ze wschodu na zachód i z północy na południe. Jeden długości do 10 km. W sumie 230 km. Do nich podłączonych jest 55 tys. czujników, które muszą być wbite dokładnie w wyznaczonym miejscu.

- I złomiarze wam tego nie kradną? - dziwię się, oglądając sterty kabli leżące obok kontenerów.

- To cienki kabel, miedzi w nim mało. Ginie go niewiele - odpowiada Dudek. - Układanie ich i wbijanie czujników, to najbardziej czasochłonna część pracy. Dlatego zatrudniamy tu tylu ludzi.

Czytaj też: Kopalnia w Sieniawie wśród polskich atrakcji

Kable już są. Czujniki wbite w ziemię. Trzeba nią zatrząść. Do akcji wkraczają cztery samojezdne 25-tonowe wibratory. Ustawione obok siebie, wysyłają silne impulsy. - To tzw. badania sejsmiczne. W dużym uproszczeniu fale z różną prędkością przechodzą przez grunt i odbijają się od niego. Dzięki temu wiadomo, jaka jest struktura gruntu. Do 5 km w głąb ziemi - tłumaczy geolog. Urządzenia są tak czułe, że geolodzy bardzo dobrze znają rozkład jazdy pociągów na pobliskiej nadodrzance. Kiedy skład jedzie, badań nie powinno się prowadzić. Czasami nawet intensywny deszcz może zakłócić pracę czujników.

Wszystkie wyniki trafiają do komputerów. - Na miejscu sprawdzamy, czy parametry techniczne są prawidłowe, czy dane nadają się do dalszych analiz, które są robione w Toruniu - tłumaczą Rafał Zalewski i Łukasz Szyszko, pokazując sterty wydruków ze skomplikowanymi wykresami. I zaraz dodają ze śmiechem - Nie powiemy, czy tutaj jest ropa lub gaz. To tylko podstawa do ewentualnych wierceń.

Badania powinny zakończyć się do końca miesiąca. Są wykonywane na zlecenie powstałej w 2002 r. spółki Aurelian Oil & Gas, notowanej na giełdzie w Londynie. Firma koncentruje się na działalności w Europie Środkowej i posiada koncesje w Polsce, Słowacji, Rumunii i Bułgarii.

Czytaj też: Gigantyczna inwestycja w gminie Gubin. Przyszłość regionu to elektrownia

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska