Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krótki proces, łagodny wyrok

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Rozprawa Dominika K., znanego jako zabójca z Lechitowa, trwała dosłownie 10 minut. Oskarżony napisał list do sądu, że nie chce brać udziału, bo źle się czuje psychicznie i fizycznie. Po awanturze, którą miesiąc temu urządził w sądzie w Legnicy.

Wczorajszy proces przed głogowskim sądem dotyczył tylko ułamka tego, co nabroił 29-letni Dominik K. Ten mieszkaniec Lechitowa w powiecie górowskim znany jest przede wszystkim jako zabójca swojej żony i kochanki. Ponad miesiąc temu jego proces o zabójstwo rozpoczął się przed legnickim sądem.

Tamta rozprawa była bardzo głośna, dosłownie. Co prawda na początku rozprawy oskarżony siedział cicho i ze spuszczoną głową, ale potem nagle wpadł w szał. Przeraźliwym głosem krzyczał: "Wy k..., wy k...!" i upadł na podłogę. Wrzeszczał jeszcze wtedy, gdy policjanci wyprowadzili go na korytarz. Sędzia musiał przerwać rozprawę. Biegli ocenili, że oskarżony ma osobowość psychopatyczną. Na przykład nie potrafi powstrzymać agresji w trudnych sytuacjach, gdy usłyszy słowa krytyki.

To być może właśnie z tego powodu Dominik K. nie chciał się stawić wczoraj przed sądem w Głogowie, być może obawiał się, że także nerwowo nie wytrzyma. Napisał list do sądu, żeby prowadził proces bez niego, gdyż z uwagi na wydarzenia sprzed ponad miesiąca w legnickim sądzie na dziś nie czuje się dobrze psychicznie i fizycznie, by uczestniczyć w rozprawie.

Sędzia Małgorzata Kujawińska postanowiła więc prowadzić proces pod jego nieobecność.

Rozprawa trwała dosłownie 10 minut, po czym sąd ogłosił wyrok. Sąd uznał Dominika K. winnym i skazał go na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Zobowiązał go także do częściowego naprawienia szkód - musi ponad 700 zł oddać kolei, 1.100 zł nadleśnictwu, a 11 tysięcy kobiecie, której okradł domek jednorodzinny. W Głogowie Dominik K. był sądzony za tzw. przestępstwa przeciwko mieniu.

Był oskarżony m.in. o to, że zabrał drzewo z lasu na terenie nadleśnictwa Chodlewo, że włamał się do domku jednorodzinnego i zabrał instalację grzewczą, ukradł klamki, zamki drzwiowe, zewnętrzną instalację elektryczną, rolety okienne, lampy halogenowe, odkurzacz karcher i inne przedmioty warte w sumie ponad 22 tys. zł.

W styczniu 2011 razem z bratem zabitej przez siebie żony i trzema innymi kolegami kradli elementy torowiska w pobliżu miejscowości Bełcz Mały, a następnie sprzedawali je w punkcie skupu metali w Górze jako złom. W sumie ukradli prawie 70 metrów szyn kolejowych. 8 lutego ubr. Dominik K. został zatrzymany, przesłuchany i wypuszczono go do domu. Dwa dni później sam zgłosił się na policję i opowiedział, że zabił żonę.

Przyznał się do kradzieży, w trakcie przesłuchań złożył obszerne wyjaśnienia. - Wydając na niego wyrok, sąd miał na uwadze jego uprzednią karalność, a nie to, za co będzie wkrótce sądzony - powiedziała w uzasadnieniu sędzia Małgorzata Kujawińska. - W przeszłości był karany tylko jeden raz i to wiele lat temu.
O Dominiku K. usłyszała cała Polska, gdy 10 lutego zeszłego roku zgłosił się na policję i opowiedział, co zrobił.

Według prokuratury w nocy z 12 na 13 grudnia 2010 r. zamordował swoją 25-letnią żonę zadając jej ciosy młotkiem w głowę. Zbezcześcił ciało, a następnie ukrył je pod podłogą w sypialni syna. Miesiąc wcześniej zamordował swoją 23-letnią kochankę. Jej ciało także zbezcześcił i wrzucił do glinianek. Kolejna rozprawa w procesie o te zabójstwa ma się odbyć 6 marca w sądzie w Legnicy. Dominikowi K. grozi dożywocie. Jeśli znów wpadnie w szał, to sędzia zapowiedział, że rozprawa będzie się toczyła bez jego udziału.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska