- Mamy już sporo zdobyczy, na przykład kulę muszkietu, fragment kartacza, podkowy, sporo guzików od mundurów, które trzeba dopiero zidentyfikować - mówi Marek Maćkowiak, prezes Sulechowskiego Towarzystwa Historycznego.
STH zabiegało u konserwatora zabytków o pozwolenie przekopania ziemi pod wsią Kije. Tutaj bowiem w 1759 r., w czasie wojny siedmioletniej, doszło do krwawego starcia wojsk pruskich i rosyjskich. Zwyciężyli poddani cara. W czasach niemieckich między Kijami a Pałckiem stał pomnik poległych. Być może i dziś uda się w jakiś sposób upamiętnić wydarzenie, w którym poległo aż 7 tys. żołnierzy obu stron.
Inicjatorem poszukiwań na polu bitewnym jest... lekarz anestezjolog Krzysztof Ulbrych z Zielonej Góry. Jako pierwszy przeprowadził, jak to określa medycznie, nieinwazyjne badania terenu, które przedstawił konserwatorowi zabytków. Okazały się na tyle interesujące, że dziś w każdy weekend nieliczna ekipa historyków z STH pod kierunkiem archeologa Pawła Stachowiaka, spotyka się pod Kijami.
- Moje zainteresowanie bitwą pod Kijami wzbudził artykuł w "Gazecie Lubuskiej" z 2004 roku - powiedział nam K. Ulbrych.
Prace wykopaliskowe na polu bitwy obejmują zasięg 50 ha. Poszukiwacze penetrują teren za pomocą wykrywaczy metali. Jak twierdzą, niestety, widać tu i ówdzie ślady działań archeologów-amatorów. Prezes Maćkowiak liczy, że wykopane eksponaty trafią do izby pamięci na zamek i mieszkańcy będą mogli je oglądać. Formalnie bowiem to, co jest wykopane powinno trafić do Muzeum Archeologicznego w Świdnicy, gdzie zresztą pracuje nadzorujący wykopaliska archeolog.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?