Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kryptonim leniveira

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
No i zaczęli. Nie miałem wyjścia, musiałem oglądać oba mecze, bo w redakcyjnym pokoju telewizor strasznie ryczał i tak nie mógłbym skoncentrować się na niczym innym.

Nie ukrywam, że bardzo podobał mi się pojedynek w Gorzowie. To była świetna walka i nawet przestałem tylko kukać na telewizor, bo stoi za moimi plecami, ale porzuciłem pisanie i zacząłem regularnie oglądać! Pomyślcie, ja śledzący mecz żużlowy! Ale usprawiedliwia mnie to, że to był naprawdę dobry spektakl.

Dziś rano z kolei zadzwonił do mnie fan i zapytał, co sądzę o Falubazie w Tarnowie. Czy ja wiem? Może za dużo było świętowania, spotkań, bankietów, kręgli, filmów i wypasów? A swoją drogą speedway, to bardzo dziwna dyscyplina i bez reguł, jeśli chodzi o odwoływanie meczów z uwagi na opady i warunki na torze. Czasem wystarczy deszczyk - idiota, by sędzia orzekł: nie jedziemy. W poniedziałek w Tarnowie lało, na torze leżała breja, a arbiter stwierdził: startujemy!

Zajączek nie był łaskawy dla naszych piłkarskich pierwszo- i drugoligowców. Wszyscy wtopili. Cieszyć się nie było z czego, ale - tak jak pisałem - przynajmniej się wyrwaliśmy z domu w sobotnie popołudnie. Specjaliści od łażenia z kijkami, entuzjaści zaliczania kolejnych kilometrów na rowerze i bez niego mogą sobie gadać, ale najlepiej smakuje słodkie lenistwo i nic nie robienie. W czasie świąt (do poniedziałkowego popołudnia, kiedy musiałem się zwlec do redakcji) realizowałem akcję pod kryptonimem ,,leniveira".

Po prostu nie robiłem nic za wyjątkiem oglądania telewizji, czytania i chrupania fajnych rzeczy. A co! Niestety, program telewizyjny był dramatycznie słaby, więc musiałem się wspomóc kanałem przypominającym stare polskie filmy. Jak mam oglądać po raz tysięczny Chucka Norrisa rozwalającego komuś gębę albo ryczącego King Konga, wolę już piękne zdanie w rodzaju ,,Ta pani przyszła w tym futrze i w nim wychodzi" czy teksty gospodarza domu, Anioła, choć znam to wszystko na pamięć i wiem, co będzie dalej.

Jeszcze w sobotę w wisielczy humor wprawiła mnie Legia. Przyznam, że niezbyt wierzyłem, że da radę w Poznaniu, choć gdzieś tam w głębi duszy liczyłem na cud. Nie było go. Lech wygrał zasłużenie. Kolejorz dziś prezentuje najładniejszy futbol w Polsce i życzę mu mistrzostwa. A Legia to dramat. Zmarnowano tam dwa lata. A były szumne plany, piękne zapowiedzi. I co z nich zostało? Nic zupełnie. Na nowy stadion miał być uszykowany zespół, który powalczy w europejskich pucharach. Na razie jest drużyna bez charakteru, napastników, ze skłóconymi z zarządem kibicami, obsuwająca się coraz bardziej w tabeli. Wiem, że wielu się cieszy, ale mnie jest bardzo, bardzo przykro.

Koszykarze Intermarche Zastalu pokonali, nie bez trudu, Sokoła Łańcut. Przyznam, że szedłem na trzeci decydujący mecz z duszą na ramieniu. Czemu? Było już tyle nieudanych podejść, rozczarowań, że nic dziwnego. Na szczęście czarny scenariusz się nie sprawdził. Wygrali i pojutrze zaczynają walkę o ekstraklasę. Miejmy nadzieję, że wreszcie zwycięską. O finał walczą w Polkowicach gorzowianki. Dzieli je od niego tylko jeden krok. Choć CCC ma mocną ekipę, akademiczki zrobią go i mocno w to wierzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska