Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzesła z byłego kina Kopernik na dzikim wysypisku

Tomasz Nieciecki, 0 95 722 57 72, [email protected]
Prócz połamanych krzeseł z kina nasz Czytelnik znalazł w okolicy ul. Warszawskiej 148 m.in. plakaty, kawałki taśmy filmowej, wykładziny czy dokumenty z byłego kina Kopernik
Prócz połamanych krzeseł z kina nasz Czytelnik znalazł w okolicy ul. Warszawskiej 148 m.in. plakaty, kawałki taśmy filmowej, wykładziny czy dokumenty z byłego kina Kopernik fot. Mirosław Dubiel
- Ktoś powywoził na dzikie wysypisko przy ul. Warszawskiej krzesła i inne odpady ze zburzonego kina Kopernik - zaalarmował nas Czytelnik. Właściciel firmy budowlanej mówi, że to najpewniej... złomiarze.

O sprawie poinformował nas Mirosław Dubiel. - Jestem z zamiłowania przyrodnikiem, więc gdy natknąłem się na to wysypisko, strasznie się zdenerwowałem - relacjonuje. Kilka dni temu składał w tej sprawie zeznania w straży miejskiej.

Ma też bogatą dokumentację fotograficzną. Prócz połamanych krzeseł z kina na zdjęciach widać m.in. plakaty, kawałki taśmy filmowej, wykładziny czy dokumenty z byłego kina Kopernik (fotki są sprzed kilku tygodni, teraz już wszystko jest zasypane). M. Dubiel znalazł to, jak mówi, w zielonej enklawie w okolicy Warszawskiej 148. - To nie jest żaden rezerwat przyrody, ale bardzo ładne miejsce, które warto chronić. Często tu bywam i robię zdjęcia - tłumaczy, dlaczego tak bardzo zaangażował się w tę sprawę.

Bo miały metal

Wywózką gruzu zajmowała się firma Budomeks. Skontaktowaliśmy się wczoraj z jej szefem. Janusz Zuza był na wyjeździe, więc rozmawialiśmy przez telefon. - Nie mamy z tym nic wspólnego - powiedział kategorycznie.

Zapewnił, że wszystkie odpady po byłym kinie wywiózł na legalne wysypisko, na co ma dokumenty. - Nie mam pojęcia, jak znalazły się tam te śmieci z Kopernika. Może to sprawka złomiarzy. Wie pan, w tych krzesłach były metalowe elementy, więc może je tam zatargali. My mamy koncesję i jej nie łamiemy. Wszystko wyjaśni mój prawnik - mówił przedsiębiorca budowlany.

Mimo to straż miejska zarzuca mu zaśmiecenie miejsca publicznego. W ciągu kilku najbliższych dni ma złożyć wyjaśnienia. - Sprawa trafi do sądu - zapowiada zastępca komendanta straży miejskiej Andrzej Jasiński.

Żeby wychowywać

Sędzia może wymierzyć 5 tys. zł grzywny i dodatkowo podać karę do publicznej wiadomości. - Bardzo zależy mi na doprowadzeniu tej sprawy do końca. 5 tys. zł ewentualnej grzywny to nie jest dużo dla sporej firmy budowlanej, ale głośny wyrok skazujący spełniałby funkcje wychowawcze - mówi zastępca komendanta.

Strażnicy miejscy dawno nie prowadzili sprawy o zaśmiecenie miejsca publicznego na taką skalę, choć dzikie wysypiska to problem, z którym stykają się na co dzień. - W centrum nie jest jeszcze z tym tak źle, ale na obrzeżach miasta bywa okropnie - przyznaje strażnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska