Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Cichowlas w szpitalu nie pracuje, ale chce pieniędzy

Anna Rimke 0 95 722 57 72 [email protected]
Jak to możliwe, że ktoś, kto nie pracuje, domaga się z kasy szpitala pensji? Wystarczy, że ma umowę o zakazie konkurencji. Jak były rzecznik Krzysztof Cichowlas.

Krótko przed odwołaniem ze stanowiska Wanda Szumna, dyrektorka zadłużonego na ponad 200 mln zł szpitala wojewódzkiego, podpisała z kilkoma pracownikami aneksy - tzw. umowy o zakazie konkurencji. - Trwała nagonka na mnie i moi współpracownicy mieli dość nerwów. Już w sierpniu dostawali propozycje pracy z różnych części kraju. Bałam się, że zostanę sama. Dlatego zawarłam z nimi umowy, gwarantujące roczną pensję w przypadku zwolnienia ze szpitala - tłumaczy nam W. Szumna, była już dyrektorka szpitala w Gorzowie.

Szefową lecznicy podległej marszałkowi regionu była z rozdania PiS. Kiedy podpisywała aneksy, w Lubuskiem rządziła już PO, a NIK prześwietlał lecznicę. - Nie dziwię się, że pracując w takiej atmosferze, moi współpracownicy chcieli zabezpieczenia - utrzymuje Szumna. Przyznaje, że też chciała od zarządu województwa takiej umowy, ale jej nie dostała. Umowy podpisała z dyrektorem ds. finansowych Stefanem Urbichem, dyrektorem ds. lecznictwa Piotrem Dębickim i Krzysztofem Cichowlasem, który pełnił rolę rzecznika prasowego i pełnomocnika ds. kontaktu ze związkami zawodowymi.

Andrzej Szmit, obecny szef szpitala, mówi, że dwóch pierwszych już na początku stycznia w jego obecności wrzuciło swoje aneksy do niszczarki. - Jestem przede wszystkim lekarzem, nie menedżerem i nie miałem problemu ze znalezieniem pracy - mówi Dębicki. Dyr. Urbich nadal jest pracownikiem lecznicy, ale przebywa na zwolnieniu lekarskim. - On też przy mnie wrzucił te dokumenty do niszczarki - podkreśla Szmit. Inaczej jest z Cichowlasem.

Kiedy dyr. Szumna w listopadzie została zwolniona, poszedł na 182 dni chorobowego (tyle dopuszczają przepisy). - Gdy minął okres wypowiedzenia, przekazałem szpitalowi pismo, żeby realizowali aneks. Pieniędzy nie dostałem. Zwróciłem się do sądu, który wysłał lecznicy wezwanie do wypłaty - opowiada Cichowlas. Twierdzi, że chodzi o ambicję. - Gdyby obecny dyrektor poprosił mnie, mógłbym zrezygnować z umowy - zastrzegł Cichowlas.

Szumna nie widzi nic złego w tym, że przez aneksy szpital musi wypłacać pensję osobie, która tam już nie pracuje. - To skandaliczne! Pan Cichowlas nie jest specjalistą, którego trzeba zatrzymywać takimi porozumieniami. To miał być sposób na branie publicznych pieniędzy za nic - podsumowuje Szmit. Odrzuca zarzut, że nie załatwił sprawy polubownie. - Napisałem do pana Cichowlasa pismo, że rezygnuję z prawa zapisanego w porozumieniu i upoważniam go do świadczenia pracy wszędzie, gdzie chce. Był wtedy na zwolnieniu lekarskim i pisma poleconego nie odebrał. To kto tu nie jest dżentelmenem? - mówi Szmit. Nie zamierza on płacić byłemu rzecznikowi rocznej pensji.

Jak się dowiedzieliśmy od wicemarszałek Elżbiety Polak, dyrektor szpitala został zobowiązany do wystąpienia na drogę sądową przeciw byłej dyrektor W. Szumnej. Jej działalność w mailu do "GL" wicemarszałek określa jako skandaliczną i z wielką szkodą dla szpitala.
Ani Szmit, ani Cichowlas nie podali nam dokładnej kwoty. Szumna twierdzi, że Cichowlas zarabiał około 4 tys. zł miesięcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska