Krzysztof Fechner ma 44 lata, żonę i 14-letniego syna Kornela. Pracuje jako kierowca w Miejskim Zakładzie Komunikacji. Jednak nie tylko zielonogórzanom kojarzy się nie za kierownicą elektrycznego pojazu, lecz na rowerze, w stroju kolarskim i kasku na głowie. To nie tylko rekreacja. Od 9 lat pan Krzysztof jeździ na rowerze w wyścigach ultra.
Krzysztof Fechner motywuje innych do działania
- Jestem jego rówieśnikiem, ale czuję się jak dziadek, gdy śledzę kolejne wyczyny Krzysztofa. Przyznam szczerze, że zmotywował mnie bardzo. Zacząłem się więcej ruszać, chodzić na basen, kilka razy byłem już na siłowni, by zgubić wielki brzuch, jaki – nie wiem kiedy – mi urósł – śmieje się pan Paweł, który jest fanem kolarza.
- Gościu jest mega! Taki bardzo pozytywny i zakręcony na punkcie kręcenia kilometrów dla Zielonej Góry. Brawo On! - mówili uczniowie Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego w Zielonej Górze, których Krzysztof Fechner poprowadził, oczywiście na rowerach, do Zatonia. A wszystko po to, by kręcić kilometry dla Zielonej Góry w ramach akcji Rowerowa Stolica Polski.
Sercem pan Krzysztof jest za Winnym Grodem, choć w tym roku trzymał kciuki za wszystkich, bo został wybrany Ambasadorem Rowerowej Stolicy Polski i odwiedził wiele miast w kraju, od morza po góry. Wszędzie serdecznie witany i gościnnie przyjmowany.
Czekamy na wyniki Rowerowej Stolicy Polski
- Bardzo mnie cieszy, że w tym roku bardzo mocno ruszyły u nas szkoły – mówi Krzysztof Fechner. - One teraz wiodły prym w Zielonej Górze, zdominowały nawet grupy rowerowe jak MTB Kaczmarek czy MZK, które wygrało w zeszłym roku. Cieszy także to, że władze miasta i województwa włączyły się do akcji i też kręciły kilometry… Akcja się już zakończyła. Nie znaczy to wcale, by odłożyć rower. Co to, to nie! Pogoda sprzyja kolejnym wyprawom. I kolejnym planom… Zawsze można przecież skoczyć rowerem nad morze. Tak jak zrobił to pan Krzysztof zeszłorocznego lata. Z tym, że pojechał… rowerem miejskim, by w ten sposób promować ten środek lokomocji.
Nie była to łatwa wyprawa, bo rower nie bez powodu nazywany jest miejskim. A to trzeba było pokonać 300 km – z Zielonej Góry do Dziwnówka. Po drodze ludzie przecierali oczy ze zdziwienia.
- Naprawdę z Zielonej Góry? Na czymś takim? - pytali, zastanawiając się, że ktoś tu ich nie wkręca… A pan Krzysztof kręcił ze średnią prędkością 26 kilometrów na godzinę. Wyjechał o piątej rano z Zielonej Góry, a o 20.00 witał się z morzem.
Jak wspomina Krzysztof Fechner, miłe było to, że po drodze dołączali do niego inni ludzie. Uznali, że to fajna przygoda.
Najtrudniejszy wyścig w Polsce - Race Around Poland
Ale przygód i nowych wyzwań nigdy dość. Jak sam przyznaje wyścigi dla niego są jak Mont Everest dla himalaisty, samotny rejs dookoła świata dla żeglarza, nurkowanie głębinowe na jednym wdechu na 200 metrów.
Jego zdaniem marzenia nie mają granic. Trzeba je spełniać. I znów marzyć… Podejmować się nowych zadań, bo nie znamy granic swojego organizmu.
Nie wyobraża sobie życia w kapciach, na kanapie z pilotem w ręku. Dlatego ciągle mu mało… Ciągle powtarza sobie, że da radę. A przecież lekko nie jest, gdy trzeba się zmierzyć z tym, co dla zdecydowanej większości ludzi jest nie do pokonania.
Dwa lata temu wziął udział w najdłuższym i najtrudniejszym wyścigu kolarskim w Polsce. Do pokonania miał 3 600 kilometrów w ciągu 12 dni. Zdobył drugie miejsce.
Race Around Poland otworzyło mu drzwi do najcięższego i najbardziej prestiżowego wyścigu na świecie: Race Across America. Przejechał 4 884 kilometry przez 12 stanów z zachodu na wschód USA. To trasa przez trzy pasma górskie i pustynię.
Wyścig w USA: góry, pustynia, wiatr - Race Across America
Jak wspominał zielonogórzanin po powrocie ze Stanów Zjednoczonych: - To było piekło na ziemi. Przez pierwsze trzy dni miał gorączkę. Nie wiadomo, od czego. Czy to klimat, wysokie temperatury czy może jedzenie? Kiedy poczuł się już lepiej, okazało się, że przed nim do pokonania góry – 3 800 metrów wysokości. A potem kolejne trudności. Bo kiedy wydawało się, że udało się pokonać największy problem, pojawiał się kolejny. Po górach była pustynia. A po niej silny wiatr. Niezwykły wysiłek dał o sobie znać w postaci bólu łokci, stawów rąk. Trudno było usiąść, bo skóra na tyłku się przetarła… Nic dziwnego, skoro dziennie spędzało się 20 godzin na rowerze. Najgorszy był brak snu. Kawa już nie pomagała. Dziwnie się czuł fizycznie, ale i psychicznie. Mózg też reagował na te nietypowe, trudne warunki.
Niektórzy po powrocie zielonogórzanina do Polski pytali, czy podobała mu się Ameryka? Niewiele widział, skupiony na trasie. To nie była wycieczka krajoznawcza. To morderczy wyścig. Pot i łzy. Codziennie motywował się, że da radę. Tyle ludzie mu zaufało, tyle pomogło w wyjeździe do Stanów Zjednoczonych. No i na mecie czekała żona z synem…
Udało się! Zielonogórzanin pokonał wyznaczony dystans w 11 dni, 8 godzin i 58 minut. Wystarczyło zmieścić się w dwunastu dniach.
Morderczy wyścig w Indiach - Race Across India
Wydawać by się mogło, że po takim morderczym wysiłku czekać już będzie tylko rowerowa emerytura. Ale to nie w stylu pana Krzysztofa…
1 października rozpocznie wyścig dookoła Indii. To najtrudniejsze zawody w Azji. Wyjazd Polaka na nie nie byłoby możliwy, gdyby nie sponsorzy i wsparcie osób, które mu kibicują.
Pod koniec czerwca spotkali się prezesi firm: Lumelu i Seco Warwick, by podpisać umowy sponsorskie. Obecni byli też przedstawiciele urzędów: marszałkowskiego oraz miasta, którzy także wspierają zielonogórzanina w wyprawie do Indii.
Krzysztof Fechner mówi, że pomysł ze startem w tym wyścigu podsunęli mu Hindusi. Zależało im, by wystartował w nim jakiś Europejczyk. A trasa jest bardzo trudna, przebiega z północy na południe Indii. Co to oznacza? Między innymi amplitudę temperatur wynoszącą 40 stopni Celsjusza i sumę przewyższeń na poziomie 19 tysięcy metrów.
Hindusi z Zielonej Góry wspierają
Dinesh Musalekar, prezes Lumel SA w Zielonej Górze, życzył Krzysztofowi Fechnerowi powodzenia i takiej pogody, jaka jest teraz w Zielonej Górze, a także przywiezienia z Indii wielu niesamowitych wspomnień. Dodał, że wyścig rowerowy będzie kolejnym elementem łączącym Indie z Lubuskiem.
- Mamy indyjską grupę kapitałową, która świetnie rozwija się w Polsce i grupę kapitałową z Polski świetnie rozwijającą się w Indiach (Seco/Warwick) – podkreślał.
Drugi sponsor strategiczny – firma Seco/Warwick – po raz kolejny już wesprze zielonogórskiego kolarza. W ubiegłym roku wspierała jego zmagania w USA.
- To idealne połączenie pasji z naszą obecnością w Indiach i USA. W Indiach działamy od wielu lat, a w kwietniu otworzyliśmy tam swoją pierwszą halę produkcyjną – zauważył Sławomir Woźniak, prezes zarządu Grupy Seco/Warwick SA. Oddział w Zielonej Górze, życząc zielonogórzaninowi wytrwałości i dalszego rozwijania swojej pasji.
Życzeń i słów wsparcia nie zabrakło też ze strony wicemarszałka lubuskiego Sebastiana Ciemnoczołowskiego, którego też często można zobaczyć na rowerze i wiceprezydenta Zielonej Góry – dra Jarosława Flakowskiego.
Krzysztof Fechner: - Trzymajcie za mnie kciuki
- Nie wiem, jak będzie, bo nie mam kogo podpytać. Nikt spoza Indii nie brał jeszcze udziału w tym wyścigu – podkreśla Krzysztof Fechner. - Słyszałem tylko, że problem może być z drogami, bo wchodzą na nie słonie, krowy… Coś słyszałem, że trasa przebiega przez pustynię. No i martwię się trochę o jedzenie. Żeby się nie odwodnić. Zobaczymy. Chciałbym rozbić ten wyścig na etapy, 400 km na dobę. Postaram się godnie reprezentować Polskę i region. I promować nas jak najbardziej.
Zielonogórzanin podkreśla, że taka wyprawa nigdy nie doszłaby do skutku, gdyby nie wsparcie innych, przede wszystkim dwóch firm z Zielonej Góry i dwóch urzędów.
- Śmieję się, że mam więc cztery silne nogi – mówi Krzysztof Fechner i dodaje: - Trzymajcie za mnie kciuki!
Przeczytaj także:
Wystartował Zielonogórski Rower Miejski, ale po nowemu...
Wymyślili bezpieczny rower trójkołowy dla niepełnosprawnych. Zobacz!
Czy za 20 lat będziemy jeździć po regionie. Mamy plany i oczekiwania
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?