Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Grabka: Nie muszę unikać ludzi

Alina Chondromadidis 68 387 52 87 [email protected]
Krzysztof Jerzy Grabka ma 45 lat. Burmistrzem Wschowy jest od 2002 roku. W wyborach reprezentował komitet wyborczy "Razem w Przyszłość”. W wyborach w 2006 r. pokonał swego najgroźniejszego rywala, Leona Żukowskiego ("Zwyczajni Razem”), dopiero w drugiej turze.
Krzysztof Jerzy Grabka ma 45 lat. Burmistrzem Wschowy jest od 2002 roku. W wyborach reprezentował komitet wyborczy "Razem w Przyszłość”. W wyborach w 2006 r. pokonał swego najgroźniejszego rywala, Leona Żukowskiego ("Zwyczajni Razem”), dopiero w drugiej turze. Fot. Alina Chondromadidis
Z burmistrzem Wschowy, Krzysztofem Grabką, rozmawia Alina Chondromadidis

Zadowolony jest Pan ze swojej pracy? Burmistrz miasta to chyba dobra posada?
Tak: jestem zadowolony. Najważniejsze jest to, że mam realny wpływ na to, co się dzieje w moim otoczeniu. A Wschowa to moje miejsce; tu się urodziłem i tu zostanę.

Nie musi się pan przemykać po tych prawie dwóch kadencjach chyłkiem ulicami? Rozmawia z ludźmi, czy widuje pan ich tylko z okien samochodu służbowego z kierowcą?
Nie, oczywiście, że nie muszę unikać ludzi. Nawet nie zastrzegłem numeru telefonu, nie mam też osobistego ochroniarza (śmiech). Wszyscy mnie pewnie znają i ja znam bardzo wielu. Tu chodziłem do szkół, żonę Iwonę poznałem w przedszkolu. Sam teraz chodzę na szkolne wywiadówki moich czworga dzieci, czy na mszę do mojej parafii; spacerujemy z żoną ulicami. Moja mama pracowała w zakładach dziewiarskich przez wiele lat, moi uczniowie są już dorośli. Samochód służbowy jest oczywiście, jest i kierowca. Ale to samochód do dyspozycji urzędu gminy, każdy pracownik ma prawo nim dysponować w ważnej sprawie, nie tylko ja.

Młodzież nie ma we Wschowie chyba wiele miejsca, by spędzać czas. Na przykład zimą nie ma lodowiska?
Nie ma. Ale w centrum są dwa duże stawy. Sam się tam kiedyś ślizgałem i świetnie spełniają swoją funkcję do dziś. Niedawno otworzyliśmy klub młodzieżowy w baszcie, są tam koncerty i wystawy, można spędzić popołudnie i wieczór. Działa dom kultury i OSiR. Jest we Wschowie co robić.

Z jakimi problemami przychodzą wschowianie. Jest ich wielu? I kiedy można przyjść?
Jest to u nas już tradycja, że cały poniedziałek, bo od 9 do 16, przeznaczam na przyjmowanie mieszkańców. Mój zastępca też. Każdy może przyjść z każdą sprawą. I przychodzi sporo osób. Nie mam przed sobą ewidencji, średnio około dwadzieścia dziennie. To różne sprawy. Najczęściej ludzie nalegają, by gmina przydzieliła mieszkanie, albo żeby burmistrz pomógł finansowo w biedzie. Od tego jest ośrodek pomocy społecznej, ale doskonale rozumiem, że nie wszyscy mieszkańcy orientują się w podziale kompetencji.

Ale mieszkanie może gmina przydzielić? Czy są, albo budują się we Wschowie mieszkania w zasobach towarzystwa społecznego (TBS) albo mieszkania socjalne?
Mieszkania komunalne sprzedajemy z dużą ulgą, nawet do 90 proc. Mamy jeszcze pewną rezerwę w naszych zasobach i to właśnie o nie można się starać. Gdy wyprowadza się, lub umiera lokator, mieszkanie możemy przydzielić innemu. Ale zwalnia się tylko około dziesięć mieszkań rocznie, a wniosków jest sto kilkadziesiąt. Nie, mieszkań socjalnych nie budujemy. Na mieszkania o obniżonym standardzie adaptujemy strychy, dawne pralnie czy suszarnie, lub też z jednego wolnego mieszkania robimy dwa mniejsze.

Trochę jeszcze za wcześnie na podsumowania. Ale czy może pan powiedzieć o największej porażce, bądź sukcesie ostatniej kadencji?
Stresów i siwych włosów nie brakowało, ale spektakularnej klęski nie potrafię wskazać. Największy sukces, to ściągnięcie do Wschowy poważnego inwestora, jakim jest Swedwood: światowej renomy firma produkująca meble do Ikei. Wierzę, że będzie to koło zamachowe i skok do przodu dla miasta. Firma ta może zatrudnić nawet tysiąc osób.

Opozycja mówi, że sprzedaliście im ziemię za tanio. A ludzie narzekają, że firma kupiła teren i nic nie buduje, nic się tam nie dzieje. Podejrzewają nawet, że inwestor się wycofał.
Opozycja nie wierzyła, że się uda. Mówili, że to bajka, by inwestor z najwyższej półki wszedł do takiego małego miasteczka. Sprawę finalizowaliśmy przecież w czasie kryzysu finansowego, gdy wiele firm nie myśli o inwestowaniu. Walcząc o Swedwood pokonaliśmy wiele innych miast. Nasza oferta z pewnością nie była najtańsza. Kryzys gospodarczy spowodował, że musieliśmy wydłużyć do 5 lat termin uruchomienia zakładu. Dlatego tam się jeszcze nic nie dzieje, firma ma czas. Ale nie wycofała się.

W minionej kadencji udało się zmontować stabilną koalicję w radzie gminy i rządzić bez większych zakłóceń. Opozycja jest za słaba, by coś przeforsować. Czy będzie pan kandydować w tegorocznych wyborach?
Na dzień dzisiejszy mówię: tak. Jest jeszcze sporo do zrobienia.

O, to pierwsza osoba, która się w tej sprawie jasno deklaruje. A kto będzie pana najpoważniejszym przeciwnikiem? Leon Żukowski, czy może Miłosz Czopek?
Tego dzisiaj nie wiemy, czas odpowie na to pytanie.

Wierzy pan, że i tym razem się uda? Że wschowianie akceptują kierunek, jaki pan obrał?
Powiem tak: jeśli ktoś nie wierzy w sukces, nie powinien pracować w lokalnym samorządzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska