Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Nowicki, bramkarz Budnex Stali Gorzów: - Lubię bronić rzuty ze skrzydeł i piłki, które docierają do mnie po współpracy z obrońcami

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Krzysztof Nowicki, bramkarz szczypiornistów Budnex Stali Gorzów Wlkp. zapewnia: - Mam 190 centymetrów wzrostu i 107 kilogramów wago. To mi pomaga bronić rzuty ze skrzydeł.
Krzysztof Nowicki, bramkarz szczypiornistów Budnex Stali Gorzów Wlkp. zapewnia: - Mam 190 centymetrów wzrostu i 107 kilogramów wago. To mi pomaga bronić rzuty ze skrzydeł. Robert Gorbat
- Gdyby w Lidze Centralnej była prowadzona klasyfikacja osiągnięć bramkarzy, to mógłbym się załapać na „pudło” – mówi Krzysztof Nowicki, golkiper piłkarzy ręcznych Budnex Stali Gorzów.

Latem ubiegłego roku, przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, trener Oskar Serpina ogłosił publicznie, że będzie pan numerem jeden w bramce Stali. Co zadecydowało o tym, że po 18 latach grania w gorzowskim klubie, czyli od początku kariery, wywalczył pan sobie tę pozycję?
W piłce ręcznej tak naprawdę nie ma stuprocentowej jedynki. Wszystko zależy od cotygodniowego cyklu treningowego, w którym trener nas obserwuje i na bieżąco podejmuje decyzje. W tym sezonie widzi, że bardzo się staram i wstawia mnie do składu. A że w większości meczów poszło mi dobrze, więc gram dłużej.

Piłka ręczna to bardzo intensywna gra. Kiedyś często wymienialiście się między słupkami z Cezarym Marciniakiem, grając na przykład po pół meczu. Czy to ma jakieś znaczenie, ile czasu w meczu spędza się w „klacie”?
Według mnie częste zmiany, takie co 15-20 minut są dla bramkarzy bardzo złe. Bo żaden nie zdąży poczuć boiska. Pół godziny w większości przypadków wychodziło, ale ja wolę grać cały mecz. A jak mi nie idzie, to dochodzi do zmiany. Ważne jednak, by wiedzieć, że po jakimś czasie wróci się na boisko. Decyzję o zmianie czasem podejmujemy sami, czasem wynika ona z sugestii trenera. Sytuacja jest zawsze dynamiczna, nie ma utartego schematu.

Ma pan przekonanie, że bieżący sezon jest najlepszy w pańskiej karierze?
Drużynowo na pewno nie, bo w poprzednich rozgrywkach byliśmy o tej porze na wyższym miejscu, z większą liczbą punktów. A indywidualnie? Bardzo dobrze mi się gra, pewnie czuję się w bramce. Myślę jednak, że ocena należy do kolegów z zespołu i trenera, nie do mnie.

To powiem jako obserwator z zewnątrz: w tym sezonie jest pan ostoją Stali. Co o tym decyduje? Zdobyte już w wieku 27 lat doświadczenie, rodzaj treningu?
Najważniejsze jest chyba boiskowe doświadczenie. To nie przypadek, że w bramce z reguły grają starsi zawodnicy. Zdarzają się tacy, którzy swoją fizyczną formą nie wyglądają na wyczynowych sportowców, a mimo to bronią naprawdę bardzo dobrze.

Pan też jest dosyć postawnym mężczyzną…
Nie przeczę (śmiech). Mam 190 centymetrów wzrostu i 107 kilogramów wagi. Te warunki szczególnie przydają mi się przy obronie rzutów ze skrzydeł. Zawodnik, atakujący z tej pozycji ma przed sobą bardzo zawężone światło bramki, więc moje ciało dodatkowo stanowi dla niego trudną do pokonania zaporę.

Czy na poziomie Ligi Centralnej analizuje pan przed każdym meczem walory zawodników przeciwnej drużyny, którzy mogą być dla pana największym zagrożeniem?
Na tym poziomie musimy sobie rozpisywać zawodników. Mamy dostęp do filmów, trener też stara się nam przygotować odpowiednie materiały. Niczego nie zostawiamy przypadkowi. Inna sprawa, że rywale robią to samo. Później pozostaje tylko kwestia, kto kogo oszuka w meczu.

Które rzuty broni się panu najlepiej?
Przede wszystkim te, które trafiają do mnie po dobrej współpracy z blokującymi obrońcami. Wtedy wiem, gdzie się spodziewać piłki. Z powodów, o których mówiłem już wcześniej, lubię też pojedynki ze skrzydłowymi. Mam w lidze przeciwników, z którymi rywalizuje mi się bardzo trudno i takich, których potrafię dość często zatrzymać. Do pierwszych na pewno należy kołowy Śląska Wrocław Konrad Cegłowski, a do drugich prawy rozgrywający Nielby Wągrowiec Paweł Gregor. Mam wrażenie, że gdyby w Lidze Centralnej była prowadzona klasyfikacja osiągnięć bramkarzy, to mógłbym się załapać na „pudło”.

Nie było jeszcze panu dane zagrać na poziomie Superligi…
To moje marzenie, by dostać się na ten poziom ze Stalą. A potem zadomowić się w niej co najmniej w połowie stawki. W tym sezonie, po porażce we Wrocławiu, o awans może być już bardzo trudno, bo czołówka uciekła nam na 12 punktów. Ale za rok na pewno będzie to dla nas zadanie numer jeden.

Czytaj również:

Piłkarze ręczni Stali Gorzów nie składają broni. Ale o awans do Superligi będzie bardzo trudno
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska