Sobotnia porażka KSSSE AZS PWSZ Gorzów w Krakowie była już siódmą w tym sezonie. To ostatni mecz, do którego podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego przystąpiły bez ciśnienia. Począwszy od soboty presja będzie towarzyszyła naszym w każdej kolejce. Nawet w starciu u siebie z CCC Polkowice, bo punktów musimy szukać już wszędzie.
Zobacz też Fatalna czwarta kwarta KSSSE AZS PWSZ Gorzów
Co po spotkaniu w Krakowie mówili jego bohaterowie? - Gorzowianki zdobyły 75 punktów, co potwierdza ich średnią zdobycz w tym sezonie. Na początku nie graliśmy wystarczająco agresywnie w defensywie, tak jak to zakładaliśmy. Szczególnie przeciwko grze pick and roll. Potem, gdy było już bardziej agresywnie, wymusiliśmy na przeciwniku straty i oddawanie rzutów z nie do końca przygotowanych pozycji. Nasze zawodniczki wykonały świetną pracę i jedna z najlepiej zbierających akademiczek Chineze Nwagbo została znacznie ograniczona w tym elemencie gry - stwierdził Stefan Svitek, trener Wisły Can-Pack Kraków.
- Do przerwy Taber Spani była nie do zatrzymania, ale było też pewne, że prędzej czy później zabraknie jej zdrowia. Gratuluję gospodyniom, bo nie było dyskusji, kto powinien ten mecz wygrać. Od początku do końca pełna kontrola przez Wisłę, która zagrała doskonałe spotkanie. Było ono także pod kibiców, bo padło ponad 180 punktów, więc warto było przyjść - ocenił natomiast Maciejewski.
Z kolei Marta Jujka z Wisły Can-Pack przyznała, że cały zespół podszedł do potyczki z KSSSE AZS PWSZ Gorzów bardzo skoncentrowanu. - Nie zlekceważyłyśmy przeciwniczek, bo wiedziałyśmy, że jest to bardzo ważny mecz. To, co cieszy, to kolejne zwycięstwo, które daje mentalne wzmocnienie dla całej drużyny i daje nam wciąż pozycję lidera w naszej lidze - mówiła wiślaczka.
Cień nadziei dla KSSSE AZS PWSZ Gorzów
Środkowa gości Chineze Nwagbo nie szukała wymówek. - Ten wskaźnik procentowy Wisły, 65 procent dla rzutów za dwa i 55 procent za trzy mówi wszystko o wyjątkowo dobrej grze naszych rywalek w ofensywie. Nasza obrona nie mogła sobie z tym poradzić. Spróbujemy w następnych meczach się poprawić. To coś znaczy, że Wisła wygrała zbiórki, mając ich aż o 21 więcej od nas - powiedziała nasza Amerykanka.
Balsamem na dotkliwą przegraną pod Wawelem były wyniki rywalek. Dość niespodziewanie w Gdyni poległo Artego Bydgoszcz, w Szczecinie tragicznie wypadł też Basket ROW Rybnik. Przegrani nadal mają dwa punkty przewagi nad gorzowiankami, ale w układzie kolejnych spotkań ich sytuacja nie jest już tak samo dobra, jak przed weekendem. W tym też tkwi cień nadziei dla KSSSE AZS PWSZ Gorzów na awans do czołowej szóstki.
Ten nie "zrobi się" sam, jeśli nasze nie zaczną wygrywać. Wiele mogą wyjaśnić już trzy następne spotkania. Najpierw akademiczki zagrają w Łodzi z Widzewem i ten mecz musi być do przodu bez żadnego sprzeciwu. Potem pojedynek, w którym możemy zyskać przewagę nad konkurencją, czyli wspomniane starcie z CCC, mistrzem Polski. Wreszcie 14 grudnia batalia w Rybniku o nasze "być lub nie być" w szóstce. Przed świętami KSSSE AZS PWSZ Gorzów czeka jeszcze przeprawa z Energą Toruń u siebie i oby nie był to już tylko mecz o przysłowiową "pietruszkę".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?