Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto członkiem klubu?

(ps)
Na Zachodzie praktycznie każdy może stać się członkiem znanych na całym świecie klubów. Wystarczy, że regularnie opłaca składki członkowskie.

Nieco inaczej sprawa wygląda w ZKŻ-cie Zielona Góra. Wynika to z listu czytelnika do redakcji.

To paranoja!

Oto co napisał Krzysztof Ruciński: ,,Mam 25 lat i jestem kibicem zielonogórskiego żużla. Postanowiłem ostatnio, że zostanę członkiem klubu regularnie płacącym składki - 200 złotych rocznie. Wybrałem się do klubu i oto czego się dowiedziałem. Muszę wypełnić jakiś formularz, który trafia do zarządu. Na posiedzeniu tego gremium rozpatrywane są wnioski o przyjęcie do klubu, ale warunkiem jest posiadanie pozytywnej opinii (poparcia) jednego z członków zarządu. Tymczasem ja nikogo z tych panów nie znam. Jak mam otrzymać pozytywną opinię któregoś z nich, skoro nigdy, z żadnym nie zamieniłem słowa? Dla mnie to paranoja!’’

Rzecznik wyjaśnia

- Wypełnienie formularza to rzecz konieczna - twierdzi rzecznik prasowy ZKŻ-u Kamil Kawicki. - Jest to przecież rodzaj pisemnej deklaracji danej osoby, że chce być członkiem klubu i zobowiązuje się do opłacania składek członkowskich. Takie formalności stosowane są wszędzie, w każdym klubie. Także za normalną uznać można praktykę, polegającą na tym, że zarząd rozpatruje wnioski o przyjęcie do klubu. Zazwyczaj tak bywa, że przynajmniej jeden z członków zarządu zna potencjalnego przyszłego członka. To on go rekomenduje i na tej podstawie jest przyjmowany do klubu. Kiedy jednak osoba składająca formularz nie zna nikogo z zarządu klubu, powinna napisać kilka zdań o sobie: kim jest, czym się zajmuje, dlaczego chce zostać członkiem klubu, w jaki sposób chciałaby włączyć się w jego prace. Podejmując decyzję o przyjęciu kogoś do klubu, chcemy po prostu wiedzieć jakie są jego motywy starań w tym zakresie. Nie chcemy dopuścić do sytuacji, że członkami klubu staną się osoby zupełnie przypadkowe, czy nawet wrogo do niego nastawione.

Brak informacji kontra nerwy

Wygląda na to, że rozżalonego czytelnika nikt w klubie nie poinformował jak ma postąpić, skoro nie zna nikogo z członków zarządu. Ten natomiast zdenerwował się i zamiast próbować dociec, czy innej drogi nie ma, napisał list do redakcji.
Skoro wszystko już jest wyjaśnione, nie pozostaje nam nic innego jak zachęcić rozżalonego czytelnika do podjęcia kolejnej próby stania się członkiem ZKŻ-u. Jeśli dopnie swego, już za miesiąc będzie mógł współdecydować o losach zielonogórskiego żużla, biorąc udział w walnym zebraniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska