Firma Ewy Sikorskiej ze Szczecina pracowała nad projektem nowej siedziby biblioteki wojewódzkiej. - Skorzystałem z okazji, żeby namówić panią prezes do kupienia grafik Zbigniewa Olchowika - mówi dyrektor biblioteki Edward Jaworski. W ten sposób książnica stała się właścicielką 14 grafik gorzowskiego artysty. Sponsorka zapłaciła za nie ponad 2 tys. zł i podarowała je placówce.
Tylko obiecują
- Biblioteki nie byłoby stać na taki zakup - przyznaje dyrektor Jaworski. Tylko dzięki hojności osoby niezwiązanej z kulturą gorzowianie będą mogli oglądać zbiór karykatur pisarzy, muzyków, animatorów życia kulturalnego miasta. To ma być początek kolekcji, w której znajdą się też inne prace Z. Olchowika (cykl grafik, w których na gorzowskich ulicach artysta umieścił znane światowe budowle), a także dzieła Magdaleny Ćwiertni czy Ewy Strebejko. Wszystko zależy jednak od hojności sponsorów. - Z tą bywa różnie - twierdzi dyr. Jaworski. Na ogół kończy się na deklaracjach. Gdy przychodzi do konkretów i trzeba wyłożyć pieniądze, sponsorzy się wycofują. - Często słyszę: za jakiś czas, nie w tym miesiącu... - mówi dyrektor.
Coś dla innych
Tylko nieliczni chcą wydawać pieniądze na kulturę. - Do tego trzeba dorosnąć - twierdzi E. Sikorska. Jest przekonana, że na sponsorowanie artystów trudno się zdecydować młodym przedsiębiorcom. - Oni dopiero zaczynają walkę o przetrwanie w twardym świecie biznesu - wyjaśnia pani prezes.
O sobie mówi: kobieta po czterdziestce. Własną firmę prowadzi od 16 lat. Zaczynała w trudnych czasach przemian ustrojowych. Teraz nie musi się już martwić o to, czy starczy jej na chleb. - Mogę pomyśleć o innych, o tym, żeby coś dla nich zrobić, zostawić po sobie jakiś ślad - wyjaśnia E. Sikorska. Jej zdaniem taka postawa jest coraz bardziej powszechna wśród biznesmenów. - Naprawdę duże firmy i bogaci przedsiębiorcy, np. Jan Kulczyk, sponsorują różne imprezy kulturalne. Nie sądzę, żeby chodziło im tylko o reklamę, bo jaka z tego reklama - stwierdza E. Sikorska.
Dopiero się uczą
Gorzowowi daleko jednak do wielkiego świata. Sponsorzy albo, jak kto woli, mecenasi kultury, to u nas rzadkość. - Dopiero się przyzwyczajają do łożenia na kulturę - mówi dyr. Jaworski. Udało mu się jednak przekonać właściciela firmy Sanitar Jana Kordacza, żeby kupił rzeźbę dla biblioteki (przez kilka dni próbowaliśmy się z nim skontaktować, bez skutku). Teraz dyrektor finalizuje zakup podobizny Włodzimierza Korsaka (kosztuje około 5 tys. zł). Ale nie chce powiedzieć, kogo do tego namówił.
Pieniądze od biznesmenów zdobyło też gorzowskie muzeum. - Muzeum cały czas szuka sponsorów. Gorzowscy biznesmeni są corazn bardziej życzliwi - przyznaje dyrektorka placówki Gabriela Balcerzakowa. Ale poszukiwanie mecenasów nie jest łatwe.
O tym , jak trudno znaleźć chętnych do wydania pieniędzy, wie dobrze Jan Tomaszewicz, dyrektor Teatru Osterwy. W zamian za wspieranie teatru loga firm drukowane są w programach teatralnych. Czasem dyskretnie przemycane w spektaklach, np. w ,,Autoreverse'' dokładnie widać markę auta, którym jeżdżą bohaterowie sztuki. - Tak jest na całym świecie. Biznes i sztuka się przeplatają - tłumaczy dyr. Tomaszewicz.
W Gorzowie - na razie z wielkim trudem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?