Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto jeszcze znajdzie się w składzie Stali Gorzów? Kandydatów jest trzech

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Czesław Czernicki drugi rok z rzędu jest trenerem Caelum Stali Gorzów. Pod jego wodzą stalowcy zajęli w ekstralidze szóste miejsce. Wcześniej zdobył złoto DMP z Morawskim Zielona Góra i Unią Leszno, teraz chciałby wywalczyć medal z żółto-niebieskimi.
Czesław Czernicki drugi rok z rzędu jest trenerem Caelum Stali Gorzów. Pod jego wodzą stalowcy zajęli w ekstralidze szóste miejsce. Wcześniej zdobył złoto DMP z Morawskim Zielona Góra i Unią Leszno, teraz chciałby wywalczyć medal z żółto-niebieskimi. fot. Kazimierz Ligocki
- Musimy być pokorni. Życie często weryfikuje zapędy, bo nikt z nas nie ma wpływu na kontuzje. Chcemy uniknąć sytuacji z tego roku i dlatego myśl o szerokim składzie - mówi Czesław Czernicki, trener Caelum Stali Gorzów.

- Ekipa praktycznie skompletowana, jest już też po prezentacji. Rozbudowa stadionu również idzie pełną parą. A co w tym czasie robi trener ekstraligowej drużyny?
- Nie siedzi z założonymi rękoma, tylko też ostro pracuje (śmiech). Zatrzymajmy się jednak jeszcze przy zespole, bo skład nie jest tak do końca zamknięty. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego sezonu i ustaliliśmy, że w kadrze nie może być tylko pięciu seniorów. I dlatego jesteśmy na etapie dogrywania szczegółów kontraktu z jeszcze jednym zawodnikiem. Kandydatów jest trzech.

- Czyżby chodziło o któregoś z braci Pawlickich? Bo Tomasz Gapiński jest bliski podpisania umowy z Caelum Stalą, więc on pewnie nie wchodzi w rachubę.
- Jeśli chodzi o wychowanków Unii Leszno, to nie komentuję tej sytuacji. Z kolei rozmowy z Tomkiem są priorytetem, bo traktujemy go jako członka naszego zespołu, z którym chcemy przedłużyć angaż. W grę wchodzi więc jeszcze tercet nowych zawodników. Zamierzamy zamknąć ten temat jeszcze przed świętami.

- To będzie Polak czy obcokrajowiec?
- Licząc "Gapę", na oku mamy dwóch Polaków i dwóch zagraniczniaków. Więcej, niestety, nie powiem. Fani muszą uzbroić się w cierpliwość.

- Skoro skład jest praktycznie domknięty, to pewnie w głowach ma pan już plan przygotowań do sezonu.
- W tym roku musiałem wziąć poprawkę, bo dwóch zawodników jest po poważnych urazach. Dla Tomka Gapińskiego i Pawła Zmarzlika przygotowaliśmy indywidualny plan zajęć. Obaj są w końcowej fazie rehabilitacji, którą w Wawrowie prowadzi Arek Wodniczak. Z tego miejsca dziękuję mu za odpowiednie podejście do zadania, bo dzięki temu ten duet nie został w tyle i razem z pozostałymi członkami ekipy już od grudnia mają też zajęcia typowo sportowe. Prowadzi ich Andrzej Stefanowicz i jemu również należą się słowa podziękowania.

- A pozostali?
- W listopadzie indywidualnie trenował Łukasz Cyran, który nie miał okresu roztrenowania. Aż do pierwszych śniegów cała nasza ekipa miała też zajęcia na motocrossie. Zawodnicy są też po dwóch seriach badań wydolnościowych, w sumie siedmiu testach. Porównaliśmy je z wynikami z poprzedniego okresu przygotowawczego, również z tymi najlepszych żużlowców w kraju. Bieżąca forma naszych, gdy jesteśmy w punkcie wyjścia, jest o 25 procent wyższa niż przed rokiem. To jednocześnie odpowiedź, że praca, którą wspólnie z Piotrkiem Paluchem wykonaliśmy przez ostatnich kilkanaście miesięcy, przyniosła zadowalający efekt.
- Brzmi znakomicie!
- To nie wzięło się z sufitu. Już w trakcie sezonu razem z Piotrem wprowadziliśmy korektę dotychczasowego schematu treningów, zarówno w zakresie ilościowym, jak i jakościowym. Miało to też wpływ na to, że zawodnicy są tej zimy do naszej stałej dyspozycji. Kończąc ten etap, nie sposób nie wspomnieć o doktorze Andrzeju Wasilewskim, który czuwa od strony medycznej i oczywiście Jurku Buczaku, naszym fizjoterapeucie.
- Jak wygląda więc tydzień stalowców?
- W poniedziałek i środę korzystamy z gościnności gospodarzy hali "Ekonomika", a we wtorek, czwartek i piątek mamy zajęcia w "Strefie Formy". Oprócz tego dochodzą czwartkowe treningi judo i sobotnie w terenie. Żałujemy, że nie możemy z powodu pogody pojeździć na rowerach górskich, więc przeprowadzamy zajęcia lekkoatletyczne. Niedziela jest do dyspozycji zawodników, więc mogą na przykład pojechać na narty. W ten dzień każda forma treningów jest przez nas zaakceptowana. Wszyscy są pełni zdrowia i to buduje.
- Jak ma się sprawa z Pawłem Zmarzlikiem? Nie będzie miał psychicznej blokady po powrocie na tor?
- Gdy widzę jego ogromną determinację w walce o powrót do podstawowego składu, jestem pełen optymizmu. Pawła cechuje wielka siła woli. Ona jest taka sama, jak wtedy, gdy był brzydko mówiąc odstawiany od składu. Walczył o to tak długo, aż dopiął swego. Tak samo jest teraz, więc jestem spokojny, że bez problemu poradzi sobie z wyzwaniem.
- Czyli nie powtórzy się sytuacja, jaka miała miejsce z Davidem Ruudem? Mimo szczerych chęci, Szwed nie był jednak tym zawodnikiem, co przed kontuzją w 2006 roku.
- To są dwa różne charaktery. Paweł jest wojownikiem, a jego osobowość bije na głowę osobowość Davida. Ponadto w to wszystko zaangażowali się jego rodzice oraz młodszy brat Bartosz, który jest wręcz siłą napędową najpierw powrotu Pawła do zdrowia, a teraz do żużla. Jestem pewien, że przełoży się to na jego udane występy w nowym sezonie.
- Zna pan już terminarz wiosennych sparingów?
- Na początku chcę uspokoić kibiców, że na pewno nie będzie kolizji treningów na naszym torze z rozbudową stadionu. Mimo to, mając na uwadze ewentualną złą aurę, zarezerwowaliśmy sobie tygodniowy pobyt w Gorican, gdzie będziemy przebywali od szóstego marca. W tym samym czasie pojawi się tam reprezentacja Danii, więc będę też obserwował nasz tercet Skandynawów. Po powrocie planujemy trzy dwumecze: z Polonią Bydgoszcz, Ostrovią Ostrów Wlkp. i PSŻ Poznań.
- Dlaczego właśnie ci rywale, a nie na przykład ktoś z ekstraligi?
- Te test-mecze przeprowadzimy przed inauguracją w Rzeszowie. Tamtejszy tor jest bardzo długi, a wspomniane drużyny dysponują obiektami o podobnych parametrach. W rezerwie mamy jeszcze spotkanie w Grudziądzu, skąd otrzymaliśmy zaproszenie. Jeśli któryś sparing nie dojdzie do skutku, to na pewno z niego skorzystamy.
- Czy przyszłoroczny zespół jest mocniejszy od tego z minionego sezonu?
- Nie będą roztaczał miraży, jacy to jesteśmy mocni itd., bo musimy być pokorni. Życie, szczególnie ostatnie dwa lata, zweryfikowało moje zapędy, najpierw w Lesznie, a teraz w Gorzowie. Bo po prostu nikt z nas nie ma wpływu na kontuzje. To nie jest usprawiedliwienie, ale ponieważ chcemy uniknąć sytuacji z tego roku, stąd wspomniana na początku naszej rozmowy myśl o szerokim składzie.
- Tym bardziej, że jeśli pech, odpukać, nie dopadnie ponownie Staleczki, to i tak zyska pan większe pole manewru.
- Dokładnie tak. Teraz brakowało tego rotowania składem, bo choć długo szukałem optymalnego rozwiązania, manewrując między wyborem numerów startowych dla Gapińskiego, Mateja Zagara i Ruuda, to na koniec przytrafiły się dwie kontuzje, które wpłynęły na końcowy wynik. Mimo to do końca walczyliśmy w dwumeczu z Falubazem Zielona Góra. To jednak historia, z której wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski. Zdaję sobie sprawę, że każdy zawodnik będzie chciał gwarancji startów, ale sobie poradzimy. Pojadą najlepsi.
- Dziękuję.**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska