Gnijące flaki, reszki ryja i świńskiej skóry znajdowały się w przeźroczystym, foliowym worku. Ktoś je podrzucił koło Pszczewa, zaledwie sto metrów od drogi do Międzyrzecza. - To prawdopodobnie resztki po świniobiciu. Powinny zostać oddane do utylizacji. Ktoś ułatwił sobie zadanie i wyrzucił je do lasu. To nie pierwszyzna. Wciąż sprzątamy lasy z różnego świństwa - mówi Jarosław Szałata, leśnik z Pszczewa.
Powiatowa lekarz weterynarii Małgorzata Matysek zaznacza, że wywożenie do lasu padliny lub resztek po uboju jest zabronione. Sprawcy grozi grzywna do 5 tys. zł. - Mieliśmy już podobne przypadki. Na parkingu koło Policka ktoś nam podrzucił martwe szczeniaki, a wcześniej znaleźliśmy tam stosy padłych kurczaków - mówi J. Szałata.
Kolejnym problemem leśników są śmieci z gospodarstw domowych, ale także z lokali gastronomicznych i warsztatów samochodowych. - Niektórzy traktują lasy jak wysypisko. Mimo różnych kampanii edukacyjnych, śmieci wciąż przybywa. Na parkingach znajdujemy worki lub foliowe torby z typowymi odpadami komunalnymi, podrzucanymi tam przez mieszkańców pobliskich wsi i miast. Prawdopodobnie nie mają umów na wywóz śmieci, dlatego przywożą je do lasu - mówi Tadeusz Zieliński, strażnik z Nadleśnictwa Międzyrzecz.
Mieszkańcy wywożą do lasów gruz i resztki materiałów budowlanych. Często leśnicy odnajdują tam również rachunki z dokładnymi danymi kupujących. Na tej podstawie udało się już ustalić i postawić przed sądem kilku bałaganiarzy. Strażnicy mogą ich ukarać mandatami do 500 zł, natomiast sądy zazwyczaj nakładają na nich grzywny wynoszące od 500 do 5.000 zł. - Rocznie kierujemy do sądu kilka spraw. Większość bałaganiarzy zgadza się na mandaty i oczywiście muszą posprzątać swoje śmieci - mówi Waldemar Chudy, komendant straży leśnej w Nadleśnictwie Trzciel.
W okolicach Międzychodu w Puszczy Noteckiej można się natknąć na stare opony czy stosy akcesoriów samochodowych. To lokalna osobliwość. W mieście działa bowiem wiele warsztatów, w których remontowane są uszkodzone auta sprowadzane z zagranicy. Właściciele prowadzą biznes na czarno i zazwyczaj nie mają umów na wywóz odpadów, dlatego potem potrzaskane części trafiają do puszczy.
Lasy są także areną popisów wandali, którzy demolują przydrożne parkingi. Przed kilkoma laty przez lubusko-wielkopolskie pogranicze przetoczyła się fala kradzieży drewnianych ław i stołów, dlatego teraz leśnicy zbijają je z grubych kłód.
skomentuj:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?