- Przed rokiem w klasyfikacji młodzieżowej zajęliście czwarte miejsce w Polsce. Obecny sezon zakończyliście na piątej pozycji. Regres?
- Choć zdobyliśmy mniej punktów, to medalowo jest bez zmian. Mało tego, po 20 latach przerwy Gorzów znów świętował krążek mistrzostw Polski seniorów! W sumie w minionym roku wywalczyliśmy sześć medali, w tym dwa w "dorosłych" kategoriach. Cały czas utrzymujemy się w krajowej czołówce. A na pewno jesteśmy najlepsi wśród tych klubów, które nie mają własnej hali.
- Prezydent Gorzowa Tadeusz Jędrzejczak już dawno zadeklarował, że to się wkrótce zmieni. Wierzy pan, że dotrzyma słowa?
- Jeszcze kilkanaście miesięcy temu jechaliśmy na tym samym wózku, co tenisiści stołowi. Oni już mają piękny obiekt w dawnej łaźni, my wciąż czekamy na stworzenie odpowiednich warunków do rozwoju. Na razie trenujemy w małej salce "Gastronomika", a ligowe mecze rozgrywamy w hali I LO. Prezydent już przeznaczył 25 tysięcy na utrzymanie bazy i liczymy, że to nie koniec pomocy dla naszej dyscypliny.
- Na szczęście macie już swój ring...
- Szkoda tylko, że rozkładamy go jedynie na ligę. Co innego ćwiczyć na twardym parkiecie, a co innego na elastycznej macie. To tak, jakby uczyć się tanecznych kroków na twardym podłożu, a później tańczyć na materacu...
- To chyba nie jest aż taki problem, skoro wespół z trenerem Robertem Kozickim szkolicie młodzież, która ma szansę zaistnieć w gronie seniorów?
- Talenty są, to prawda. Damian Smogór, Maćkowie Bogdała i Słoma czy Ola Paczka, która znalazła się w elitarnym gronie osób przygotowujących się do igrzysk w Londynie to pierwsi z brzegu. Ale bez pomocy z zewnątrz, choćby w kwestii stypendiów, dłużej ich w Gorzowie nie zatrzymamy, bo każdy z nich ucieknie do bogatszych klubów lub porzuci amatorstwo.
- Czy podobnie rysuje się przyszłość polskiego boksu?
- Stało się już niemal normą, że dorastający zawodnicy natychmiast przechodzą na zawodowstwo. Nie mają ambicji, by zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie i wywalczyć tam medal, który podniósłby także ich cenę. Bez zastanowienia podpisują podsunięte im kontrakty i uciekają, by walczyć w bokserskich galach za pieniądze. To jeden z głównych powodów, dlaczego ostatni medal olimpijski zdobyliśmy w 1992 roku. Może jednak następcy Wojtka Bartnika doczekamy się już za dwa lata w Londynie?
- Plany BKS-u na 2010 rok?
- Bardzo ważny będzie marzec, bo czekają nas mistrzostwa Polski juniorów i seniorów oraz eliminacje w młodszych kategoriach. Przeszkodą w odpowiednim przygotowaniu zawodników jest brak startów. Każdy okręg "kisi się" we własnym sosie i rzadko dopuszcza do udziału w turniejach rywali z zewnątrz. A u nas praktycznie nie ma konkurencji. Mimo to wierzę, że źle nie będzie.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?