Takiej wiadomości nie było od dawna – w sierpniu informowaliśmy, że aż 90 wolnych miejsc pracy czeka na bezrobotne szwaczki ze Strzelec i okolic. Burmistrz zawarł porozumienie z producentem mebli tapicerowanych AEK z Wawrowa, który oferował 90 miejsc pracy dla szwaczek (docelowo miał zatrudnić nawet więcej osób). – Co kilka dni ktoś przychodzi do nas i pyta o pracę. Wreszcie będę mógł powiedzieć, że praca jest – mówił nam wtedy burmistrz Wiesław Sawicki. – Od dawna borykałem się z brakiem pracowników – twierdził Andrzej Kubzdyl, właściciel AEK. A to właśnie w Strzelcach wśród bezrobotnych dużą grupę stanowią szwaczki – zarejestrowanych w urzędzie pracy jest ich aż 130 (jeszcze przed 2005 r. pracowały w kilku szwalniach na terenie gminy, dziś tych zakładów nie ma). Ustalono, że firma na początku zatrudni 20 szwaczek. Praca na jedną zmianę, na akord – zarobki od 1,2 do 3 tys. (lub więcej) na rękę. Jeśli zostaną na stałe, będą kolejne oferty.
Na spotkanie z pracodawcą do urzędu pracy przyszło ok. 40 zainteresowanych bezrobotnych szwaczek. Potem było oglądanie zakładu w Wawrowie. Magistrat zapłacił za busy, które zawiozły tam 20 szwaczek. A następnie do pracy zgłosiła się tylko jedna osoba – ze Starego Kurowa. W szwalni AEK połowa stanowisk jest pusta. Jak to możliwe? Tym bardziej, że w powiecie strzelecko – drezdeneckim bezrobocie jest najwyższe w całym województwie? Od lat stopa bezrobocia oscyluje tam wokół 24 proc. Andrzej Kubzdyl: - Ponoć odstraszyły ich dojazdy do Wawrowa. Ale myślę, że nie o to chodzi. Przecież można jeździć w pięć osób samochodem, zrzucając się na paliwo – mówi. Burmistrz Wiesław Sawicki też uważa, że problemem nie jest dojazd do Wawrowa. – Każdego dnia 900 osób ze Strzelec dojeżdża do pracy do Gorzowa. Autem jedzie się tam 18 minut. Może część osób już tu na miejscu znalazła sobie sposoby na dorabianie, i nie chcą podejmować nowej pracy? – zastanawia się.
Większość pracowników AEK dojeżdża z innych miejscowości, np. Drezdenka, Skwierzyny, czy nawet Stargardu Szczecińskiego. Anna Grochowska, szwaczka, od dwóch lat dojeżdża do pracy ze Zwierzyna. – Z koleżanką zrzucamy się na paliwo po 60 zł tygodniowo. Jak się chce pracować, to dojazd nie jest żadnym problemem – mówi. Marlena Płotecka, dyrektor urzędu pracy w Strzelcach: – Bezrobotni sygnalizowali nam, że chodzi o dojazd. Nie sprawdzaliśmy, czy może nie mają auta, lub po prostu nie chcą pracować – mówi.
Według Andrzeja Kubzdyla problem leży gdzieś indziej. – Urzędy pracy niewłaściwie działają. Urząd poprzestał na ogłoszeniu oferty pracy i na tym zakończyła się jego rola. Może gdyby zaangażował się i pomógł organizacyjnie załatwić dojazd szwaczkom, inaczej by się to potoczyło – twierdzi Kubzdyl. Dyrektor urzędu pracy tłumaczy jednak, że urząd nie zajmuje się organizowaniem dojazdów dla pracowników. AEK wprawdzie dopłaca do dojazdów dla stałych pracowników, np. dojeżdżającej 9 osobowej grupie z Drezdenka. Jeśli utworzyłaby się grupa pracowników ze Strzelec, którzy sprawdziliby się w szwalni, firma jest gotowa do zapewnienia dojazdów także im. – Ale najpierw muszę wiedzieć, czy pracownik sobie radzi, i czy warto w niego inwestować – tłumaczy Kubzdyl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?