Wśród mieszkańców spółdzielni od lat toczy się dyskusja na temat niedoborów wody, które wynikają z różnicy między sumą wskazań wodomierzy indywidualnych, a głównego licznika. Większość uważa, że różnica ta nie powinna występować. Jednak w spółdzielni tłumaczą, że niedobory są i nie da się ich całkowicie wyeliminować. Wskazania głównego licznika zawsze będą nieco większe, od sumy wskazań urządzeń domowych. Ktoś postanowił wziąć sprawę w swoje ręce i pokazać ogółowi marnotrawców cennej wody.
- Przyszedł do mnie sąsiad z klatki obok i powiedział, że wywieszony jest jakiś dziwny komunikat - mówi Ryszard Mrówczyński. - Okazało się, że u nas na tablicy ogłoszeń jest taki sam. Wyglądał na prawdziwy dokument. Był opatrzony podpisem i pieczątką prezesa. Wzywał do wpłacenia na rachunek spółdzielni kwoty za wodę. Od razu się zorientowałem, że coś tu nie tak. Zadzwoniłem do biura, a potem zaniosłem i przekazałem dokument. Dziwna sprawa, nie mam pojęcia, kto to zrobił i dlaczego.
Informacja opatrzona jest pieczątką firmową spółdzielni mieszkaniowej, której podlegają zasoby na osiedlu Moniuszki. Mówi się w niej, że w związku ze wzrostem kosztów utrzymania bieżącego budynków przy ulic Szymanowskiego, Paderewskiego i Wieniawskiego, zarząd spółdzielni wytypował lokale przynoszące najwięcej strat lub niewyjaśniony ubytek wody. Dalej podano konkretne numery bloków i mieszkań, które zostały rzekomo wskazane. Na dodatek wyliczono, że niedobór w tych lokalach sięga ponad 3,2 tys. zł. Na końcu komunikatu zaznaczono, że powyższą kwotę należy wpłacić na rachunek SM do 20 kwietnia.
- To nie jest nasza informacja - oburza się Stanisław Hałabura, prezes SM. - Jest to dokument w całości sfałszowany. Ponadto niektóre z wymienionych mieszkań nie należą do zarządu spółdzielni. Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych, opublikowanie takich informacji jest zabronione. Także kwota, która została podana, jest mylnie wyliczona i nie odpowiada rzeczywistości. Jest wyssana z palca. A zdanie, że pieniądze należy wpłacić na rachunek SM jest nadużyciem, a nawet przestępstwem - zaznacza.
Pisemko zostało sporządzone na komputerze i do tekstu wmontowano pieczątkę firmową zarządu oraz podpis prezesa z innego dokumentu. Kto jest autorem tego falsyfikatu, na razie nie wiadomo. Prezes natychmiast złożył doniesienie do prokuratury. - Nasi administratorzy szybko usunęli fałszywki, a w ich miejscu umieściliśmy ogłoszenia dementujące poprzednią treść - tłumaczy Hałabura. - Nie wiem komu zależało, aby wywołać dezorientację. Być może sprawca chciał podważyć wiarygodność zarządu spółdzielni mieszkaniowej? Szczególnie teraz przed walnym zgromadzeniem, które ma się odbyć w czerwcu.
- Bez wątpienia mamy do czynienia z fałszerstwem - mówi Jacek Buśko, prokurator z prokuratury okręgowej w Zielonej Górze. - Obojętnie, czy falsyfikat został sporządzony na komputerze, czy piórem i atramentem. Sprawcy grozi za to kara pozbawienia wolności do pięciu lat. Trzeba również zbadać, czy nie doszło do oszustwa, skoro w tym podrobionym komunikacie mówi się o wpłacie pieniędzy.
Na razie nie wiadomo, kto miał interes w straszeniu ludzi. A może to był żartowniś, który chciał się napawać powstałym zamieszaniem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?