To, co się dzieje z marszałkowskim wsparciem dla Lubuskiego Lata Filmowego mogłoby posłużyć za scenariusz komedii śp. Stanisława Barei. Oto szef Klubu Kultury Filmowej Andrzej Kawala postanowił "wychodzić" u radnych dofinansowanie do imprezy, poprzez wpisanie do budżetu województwa. I 22 grudnia ub.r. radni przegłosowali 200 tys. zł dla Lubuskiego Lata Filmowego - konkretnego festiwalu, którego nazwę KKF jako wieloletni organizator imprezy opatentował. Tymczasem przedwczoraj marszałek Marcin Jabłoński z wicemarszałkiem Tomaszem Wontorem ogłosili, że te 200 tys. zł dostanie urząd gminy w Łagowie... Na co? Na organizację "festiwalu filmowego". Jakiego? Bo na pewno nie LLF-u.
Rozumiem, że członkowie zarządu i grono ich doradców mogą nie lubić Andrzeja Kawali, KKF-u, mogą żądać "ożywienia imprezy, by stała się wizytówką województwa". Dobra. Tylko panowie, dlaczego nie usiądziecie do okrągłego stołu z KKF-em i wójtem Łagowa, i nie uzgodnicie, jakiej imprezy chcecie? Powiedzcie głośno, że chcecie np. drugiego komediowego Lubomierza. Ale wtedy nie powołujcie się na 37 dotychczasowych edycji LLF-u, od 20 lat imprezy międzynarodowej. Zresztą wasza zakulisowa gra pokazuje, że o robieniu festiwali filmowych nie macie zielonego pojęcia. Tu liczy się czas: trzeba klepać kopie filmów, zapraszać reżyserów, aktorów... To wszystko nie odbywa się na gwizdnięcie.
Czytelnicy, pomóżmy naszym kochanym gospodarzom Ziemi Lubuskiej! Podpowiedzcie, jakiej imprezy filmowej w Łagowie oczekujcie? Na jaki festiwal chcielibyście przyjechać? Jakie filmy chcielibyście w cieniu wieży zamku joannitów oglądać? Kogo autograf tu zdobyć?
Zapraszam do dyskusji!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?