Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Łagów to raj - mówi aktor Lesław Żurek (wideo)

Zdzisław Haczek 68 324 88 05 [email protected]
Lesław Żurek 30 czerwca skończy 31 lat. Wrocławianin, absolwent krakowskiej szkoły aktorskiej. Znany m.in. z serialu "Londyńczycy”, filmów "Mała Moskwa”, "Ogród Luizy” czy "Mniejszego zła” i "Helu”, prezentowanych na kończącym się w sobotę w Łagowie 39. Lubuskim Lecie Filmowym. Zagrał też w "Polak potrzebny od zaraz” Kena Loacha. Mąż aktorki Katarzyny Misiewicz - Żurek, tata Zuzanny, które obiecuje przywieźć do łagowskiego "raju” za rok.
Lesław Żurek 30 czerwca skończy 31 lat. Wrocławianin, absolwent krakowskiej szkoły aktorskiej. Znany m.in. z serialu "Londyńczycy”, filmów "Mała Moskwa”, "Ogród Luizy” czy "Mniejszego zła” i "Helu”, prezentowanych na kończącym się w sobotę w Łagowie 39. Lubuskim Lecie Filmowym. Zagrał też w "Polak potrzebny od zaraz” Kena Loacha. Mąż aktorki Katarzyny Misiewicz - Żurek, tata Zuzanny, które obiecuje przywieźć do łagowskiego "raju” za rok.
- Czasem aktor snobuje się na artystę, który poświęca się dla wszystkiego. Najlepiej jeszcze żeby został alkoholikiem, sięgnął dna. To mi nie odpowiada - mówi aktor Lesław Żurek, gość 39. Lubuskiego Lata Filmowego w Łagowie

GRONA ZOSTANĄ ROZDANE W SOBOTĘ

GRONA ZOSTANĄ ROZDANE W SOBOTĘ

W sobotę o 22.30 w parku zamkowym międzynarodowe jury pod wodzą Jerzego Kapuścińskiego ogłosi swój werdykt. Złote, Srebrne, Brązowe Grona oraz nagrody dodatkowe mogą trafić do rąk filmowców z Polski, Węgier, Niemiec, Słowacji, Litwy, Czech, Ukrainy, Szwajcarii, Austrii.
W sobotę jeszcze na ekranie m.in.:
* kino Świteź: 15.30 - "Generał Nil" ze śp. Maciejem Kozłowskim, 18.00 - "Istny raj" Ireny Pawlaskowej (Czechy), 20.00 - "Różyczka" Jana Kidawy-Błońskiego, 22.30 - "Mężczyźni w rui" Roberta Sedlaczka (Czechy)
* park zamkowy: 22.30 - "Wszystko co kocham" Jacka Borcucha

- Trzeba umieć wąchać czas - mówi Janusz Gajos do granego przez ciebie bohatera filmu "Mniejsze zło". A ty umiesz wąchać swój czas?
- Wydaje mi się, że nie. Ale też nie staram się odpowiednio wmontowywać, żeby mnie to dalej niosło. Bardziej dryfuję... Nie wiem, czy to jest dobre czy złe. Nie jestem typem zaradnego człowieka, który potrafi się odpowiednio ustawić i ten czas prawidłowo wąchać.

- A przy wyborze ról?
- W pewnym momencie tak się złożyło, że dostawałem w dość krótkim czasie propozycje ciekawych ról. Później sam się zaskoczyłem, że nagle muszę coś z tym zrobić. Zagrałem w ambitnych, interesujących filmach, w których trochę się wymaga ode mnie, żebym szedł dalej w tę stronę, niekoniecznie pytając mnie, czy mam na to ochotę. A ze mną jest tak, że jeśli coś odpowiada mojemu gustowi, a nigdy nie sugeruję się opiniami kolegów po fachu, tudzież autorytetów, to po prostu się tym zajmuję.

- Już dwa lata temu portale plotkarskie wieszczyły, że oto nadciąga Lesław Żurek, który da popalić Pawłowi Małaszyńskiemu czy Maciejowi Zakościelnemu. Obchodzi cię ta sfera "bycia aktorem": rankingi amantów, gaż za dzień zdjęciowy?
- Nie. Mało tego - drażni mnie. Ale to nie aktorzy o tym decydują, tylko osoby, które zbijają na tym kapitał. Mnie to w ogóle nie interesuje. Nawet tego nie śledzę.

- Czyli zjawisko odbicia palmy nie nastąpiło?
- Zależy, co jest odbiciem palmy. Różnie bywa. Dopóki mi aktorstwo sprawia przyjemność, a do tej pory tak jest, to to wykonuję i nie mam jakiegoś poczucia czynienia tego za wszelką cenę. Kiedy jakiś fragment sfery mojego zawodu mi nie odpowiada, to po prostu w niego nie idę. Z drugiej strony jest snobowanie się na artystę, który zanurza się w sztuce, poświęca dla wszystkiego. Najlepiej jeszcze żeby został alkoholikiem, sięgnął dna - wtedy na pewno ma ciekawe spojrzenie. To też mi nie odpowiada. Lubię wykonywać ten zawód z fajnymi ludźmi, fajną ekipą. To zdarzyło mi się kilka razy, na przykład w "Helu".

- W "Helu" więcej mówi się o narkotykach...
- Tak, ale żyjemy w kraju, w którym to alkoholizm jest jednym z problemów społecznych. Jakby elementem naszej kultury. W dzieciństwie miałem sąsiadów: rodzina kwitnąca życiem, rodzą się dzieci, jest budowany dom, piękny ogród. Mija kilka lat i ogród wysuszony, ktoś z rodziny umiera z przepicia, dzieci trafiają do domów dziecka... Narkotyki stają się podobnym problemem. I "Hel" o tym opowiada: czy już te czasy dają nam na tyle świadomości, żeby z tym problemem sobie radzić?

- Jak przy okazji "Mniejszego zła" zagłębiałeś się w czasy PRL-u? Epoki, w której się urodziłeś, ale znasz tylko z dzieciństwa?
- Jestem jeszcze tym pokoleniem, które PRL ma gdzieś w sobie. Urodziłem się w 1979 roku...

- 30 czerwca urodziny!
- Tak, he, he... Nie jestem tym młodym pokoleniem, wychowanym na MTV, kulturze obrazkowej...

- A bardziej na "Czterech pancernych"?
- Tak, na polskim kinie czarno-białym i w rzeczywistości PRL-owskiej. Ta epoka cały czas jest w małych miejscowościach, w architekturze, w mentalności ludzi i lata będzie jeszcze trwało, gdy to się zmieni. PRL, mimo że minęło 20 lat, naprawdę siedzi w nas i naszym środowisku. Wystarczy go bardziej poszukać, poskrobać pod patyną. Ale to poszukiwanie jest ciekawe. Pomijam sferę mentalną, bo to temat rzeka, ale na przykład z Januszem Morgensternem, reżyserem "Mniejszego zła", trzeba się było natrudzić, żeby na warszawskiej Pradze znaleźć niezmienione miejsca, które pasują do tamtych realiów.
- Ale kurtka model M65, którą nosi twój bohater, pasuje jak najbardziej.
- To ja to wymyśliłem!

- No proszę! Cybulski, Stachura, Kieślowski - kto jeszcze taką kurtkę nosił?
- M65 to przecież wojna w Korei. W serialu "M.A.S.H." noszą takie kurtki lekarze, a mi się
ich środowisko skojarzyło z takim środowiskiem, które mamy w "Mniejszym źle": intelektualistów, żyjących w swoim sosie, snobujących na coś innego. M65 to znak wyróżniający twórcę niepokornego, którym mój bohater bardziej chce być niż jest. Stwierdziłem, że niewiele trzeba grać, gdy ma się na sobie taką kurtkę. Ona też dookreśla. Pokazuje, że w moim bohaterze jednak są pewne ambicje, ale drzemią głęboko...

- Pomimo że od czasu do czasu komuś tekst ukradnie...
- Tak, tak... Z tą kurtką to był też trafiony pomysł, bo na przykład jeszcze parę lat temu wśród studentów katowickiej szkoły filmowej można było w M65 znaleźć. Dawali znać, że może nie odwołują się wprost, ale symbol dziedziczenia po mistrzu Kieślowskim jakiś jest.

- Na ile bliski jest ci problem "Londyńczyków"?
- Tak bliski, jak każdego z nas, któremu ktoś z rodziny czy znajomy wyjechał za granicę. Sukces "Londyńczyków", wysoka oglądalność tego serialu, polegał na tym, że ludzie byli ciekawi tego, jak nasi sobie tam radzą, a my próbowaliśmy to oddać jak najbardziej prawdziwie.

- Gdybyś nie spełniał się w zawodzie aktora w kraju, wyjechałbyś stąd?
- Prawdopodobnie tak, ale nie próbowałbym być aktorem za granicą.

- Zajmowałbyś się bankowością? Studiowałeś ekonomię...
- Prawdopodobnie pracowałbym w kasynie! Po pierwszym roku studiów - już aktorskich - pojechałem na wakacje do Kalifornii i tam pracowałem w kasynie. Miałem nawet propozycję zostania na stałe.

- Pracowałeś jako krupier?
- Nie, jako kelner. A teraz może bym już był krupierem. To jest o tyle fajne w tych moich wyjazdach za granicę do dorywczej pracy, że tam zajęcie można było zmieniać ot, tak. Nie trzeba było szkolić się trzy lata w szkole zawodowej, żeby przykręcić jedną śrubkę. Tam jest o tyle prościej. Są potrzebne ręce do pracy, szkoli się gościa w kilka dni i on już tę pracę wykonuje. Rynek jest bardzo elastyczny. Mogę być na chwilę tym, to znów tamtym... Aktorstwo jest temu bliskie.

- A jak twoja żona - aktorka - radzi sobie ze scenami erotycznymi z twoim udziałem? Podchodzi profesjonalnie czy robi sceny zazdrości?
- Trzeba by ją zapytać. Nie dopytuję się...

- Spotkaliście się już w filmie?
- Jeszcze nie... Ale szansa zawsze jest!

- Może za rok całą rodziną przyjedziecie do Łagowa?
- Łagów to raj! Przyjeżdżałem tu dwa czy trzy razy w dzieciństwie. Jeziora rynnowe, 40 metrów głębokości i ten cały syf idzie w dół, zostaje przejrzysta woda. Był taki pomost i przy mocnym słońcu wpływaliśmy pod niego, odbijały się promienie od toni, a my tam jak w jakiejś jaskini. To było genialne! Wspomnienia mam stąd cudne. Myślę, że tu wrócę.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska