To już tradycja. Od siedmiu lat w każdy lany poniedziałek strażacy ochotnicy z Lubiszyna polewają dachy domów. Wcale nie po to, żeby gasić pożar. Wręcz przeciwnie. Robili to po to, żeby uchronić domostwa przed ogniem.
W poniedziałkowe południe w Lubiszynie i Tarnowie (miejscowości te leżą na północ od Gorzowa Wlkp.) rozległy się syreny wozów strażackich. Ale mieszkańcy wiedzą już, że nie chodzi po pożar. To strażacy ochotnicy w galowych mundurach jeżdżą od domu do domu. Kto chce, temu poleją dach wodą ze strażackiej armatki. - To już taka nasza tradycja. Polewamy dachy, żeby przez nadchodzący rok w gospodarstwie nie wybuchł pożar. W zamian mieszkańcy wrzucają do puszki pieniądze, każdy co łaska. W tym roku zbieramy na fantoma, dzięki któremu będziemy mogli uczyć ludzi pierwszej pomocy - mówi Marcin Nikolak, naczelnik OSP w Lubiszynie. W poprzednich latach ochotnicy z Lubiszyna uzbierali m. in. na sztandar dla swojej remizy.
Przypomnijmy, że podobne tradycje mają też strażacy z innych miejscowości w regionie, np. w Raculi.