Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań pokazał charakter w meczu z Udinese Calcio

ANDRZEJ FLÜGEL
Gokhan Inler w pojedynku główkowym z Bartoszem Bosackim. W tym elemencie nie ustępowaliśmy Włochom na krok.
Gokhan Inler w pojedynku główkowym z Bartoszem Bosackim. W tym elemencie nie ustępowaliśmy Włochom na krok. fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Zadymka śnieżna i minus sześć stopni. Oto warunki, w jakich przyszło walczyć Lechowi Poznań i Udinese Calcio w Pucharze UEFA. Ale fani dzielnie się trzymali.

LECH POZNAŃ - UDINESE CALCIO 2:2 (0:0)

LECH POZNAŃ - UDINESE CALCIO 2:2 (0:0)

Bramki: Rengifo (80), Arboleda (82) - Quagliarella (50), Arboleda (54 - samobójcza).

LECH: Turina - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Djurdjević - Injac, Murawski, Lewandowski, Stilic, Wilk (od 67 min Bandrowski) - Rengifo.
UDINESE: Handanovic - Zapata, Domizzi, Sanchez (od 85 min Pepe) - Isla (od 72 min Obodo) Asamoah, D'Agostino, Pasquale, Inler - Quagliarella, Coda.
Sędziował Anton Genow (Bułgaria). Widzów 17 tys.

Zanim ekipa "Kolejorza" przyjechała na stadion i przy ogłuszającym dopingu wybiegła na rozgrzewkę, przy ulicy Bułgarskiej kłębił się tłum. Już o 16.00 wielki parking był prawie pełny. Nasi fani rozgrzewali się tradycyjnie: wzmocnioną herbatką popychaną ogóreczkiem. Tak właśnie, zaraz obok głównego wejścia, nabierała sił duża ekipa kibiców z Piły.

- Będzie 3:1, zobaczycie - mówili. - No, jak remis to 0:0, żeby tam coś strzelić.

Przed samym meczem za 130 złotych można było ,,okazyjnie" kupić bilet. Szybko znaleźli się chętni.

Włosi wcale nie wystraszyli się zimna. Zamieszkali w hotelu Merkury i okazali się małomówni. Ich druga, obok Antonio Di Natale, gwiazda - Fabio Quagliarella pytany, jak się czuje odpowiedział: - Dobrze. Na drugie pytanie, czy liczy na dobry występ w meczu z Lechem odpowiedział: - Tak. Wreszcie indagowany, kto awansuje odrzekł: - My!

Quagliarella być może jest milczkiem, ale na boisku wie, co robi. To z jego strony poznaniakom groziło największe zagrożenie. Do przerwy było dość nudno. Obie strony miały po jednej sytuacji. Publiczność rozgrzewała się chóralnymi śpiewami i okrzykami:,, Piotrek Reiss, Piotrek Reiss", bo legenda Lecha i zawodnik, który dziś ma zarzuty w aferze korupcyjnej był na stadionie.

Obiekt w Poznaniu dopiero będzie piękny. Na razie są dwie trybuny, a jeszcze dwie mają być. Kibice jednak wiedzą swoje. Wywiesili ogromny napis: ,,Poznań 2012 stolica europejskiej piłki". Tak będzie, ale jeszcze muszą poczekać.

Po przerwie robiło się coraz trudniej. Widać było, że Włosi mają środek sezonu, a nasi zaczynają za tydzień. Sprawdziło się to, co mówił Franciszek Smuda, który przed meczem stwierdził: - Gdybyśmy mieli dwa lub trzy spotkania o stawkę, byłbym spokojny. A tak...

I stało się. Najpierw centrę wykorzystał Quagliarella, potem koszmarny błąd Ivana Turiny, kilka dziwnych wybić piłki i Manuel Arboleda strzelił samobója.
Ale potem! Znów był ten wspaniały poznański charakter. Walka, akcja za akcją, zamęczanie i nękanie Włochów. I co? Panowie z Serie A zaczęli się gubić. Okazało się, że rację mają ci, którzy mówią, że można ambicją i nieustępliwością zniwelować różnice w technice. Tak było.

Dwie bramki rozgrzały nas tu wszystkich. A mogło być więcej, bo goście tylko wybijali. Gol nie padł, ale Lech nadal jest w grze. Włosi zamrozili nam w Poznaniu pizze, ale Lech ją na tyle podgrzał, że już dziś przy Bułgarskiej ugryźliśmy kawałek. Zjemy ją w Udine? Oby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska