Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lecieli na grób w Katyniu. Zginęli w Smoleńsku

Paweł Kozłowski
fot. Archiwum rodzinne
Rok temu pod Smoleńskiem runął samolot prezydencki z 96 osobami na pokładzie. Wśród nich, obok najważniejszych osób w państwie, była dwójka gorzowian - babcia z wnuczkiem. Lecieli na grób podporucznika Franciszka Popławskiego.

- Cudowna matka, babcia i opiekunka. Uprawiała działkę dla warzyw bez chemii. By wnuki zdrowo jadły - tak opisywała Annę Borowską jej przyjaciółka Maria Surmacz, przewodnicząca Gorzowskiej Rodziny Katyńskiej. Do Smoleńska pani Anna poleciała, żeby jeszcze raz odwiedzić grób ojca Franciszka, który 70 lat wcześniej, podobnie jak tysiące innych polskich żołnierzy, został w lesie pod Katyniem bestialsko zamordowany przez Rosjan.

Polacy by przeżyć, musieli kraść

Podporucznik Franciszek Popławski (do tego stopnia wyniósł go pośmiertnie prezydent Lech Kaczyński) jako 18-latek walczył o niepodległość kraju pod dowództwem marszałka Józefa Piłsudskiego. Po zakończeniu I wojny światowej został w wojsku. W 1924 r. przeniesiono go na Wschód, gdzie został dowódcą plutonu CKM w miejscowości Łużki (woj. wileńskie). Tam też poznał swą przyszłą żonę - Wiktorię. 17 września 1939 r. został aresztowany przez NKWD i wywieziony do obozu w Kozielsku. W kwietniu 1940 r. zginął zamordowany w lesie katyńskim.

Pani Anna, którą wraz z rodziną zesłano do Kazachstanu, przez całe życie pielęgnowała pamięć o swym ojcu. - W sołchozie na wschodzie ciężko pracowała przy wyrobie cegieł. Najpierw urabiała glinę nogami, później przekładała ją do formy, następnie wypalała w piecu i układała. Żyli tam w zimnych lepiankach, pod strzechą. Miała spracowane dłonie, a jej palce były powykręcane od noszenia ciężarów - tak przyjaciółkę opisuje M. Surmacz. - Na zsyłce Polacy musieli kraść, by przeżyć.

Polecieli w ostatniej chwili

Anna Borowska była prawdziwą patriotką, na uroczystościach poświęconych ofiarom stalinowskiego mordu zawsze stała przy sztandarze. W takim duchu wychowywała wnuka Bartosza, babcia zafascynowała wnuka postacią swego ojca - piłsudczyka i obrońcy Polski. Zapisała Bartosza do Rodziny Katyńskiej, by mógł odwiedzić grób przodka. W końcu 32-latek (absolwent studiów inżynierskich na Akademii Rolniczej w Szczecinie, kilka miesięcy wcześniej ożenił się, pracował jako kierowca ciężarówki) postanowił towarzyszyć babci i polecieć z nią samolotem prezydenckim. Miejsca na pokładzie znalazły się dla nich w ostatniej chwili. Oboje bardzo się cieszyli na tę wyprawę. Wzięli dwa znicze i wiązankę. Pojechali pomodlić się i oddać hołd Franciszkowi Popławskiemu.
Tymczasem pod Smoleńskiem los Borowskich zatoczył tragiczne koło. Po 70 latach ich dramat zaczął się na nowo...

To ślad po nich na wieki

W ubiegły czwartek odsłonięto tablicę poświęconą Annie i Bartoszowi. Została ona wmurowana w ścianę kościoła przy ul. Chodkiewicza (członkinią tej parafii była pani kobieta). Uroczystość odsłonięcia poprzedziła msza św. zamówiona przez Związek Sybiraków i Rodzinę Katyńską. - To była jedna z najlepszych osób - mówiła o Annie wzruszona Janina Ostrowska, prezes gorzowskich sybiraków. - Codziennie, Aniu, budzi nas myśl, że gdyby nie Katyń 1940 r., nie byłoby Smoleńska 2010 r.
Z kolei ksiądz prałat Witold Andrzejewski w homilii mówił: - Kto za 100 lat będzie pamiętał szczegóły tego wydarzenia? Może rodzina i historycy? Wtedy ważne będą takie ślady.

Polecieli oddać hołd

Dziś, rok po tragedii prezydenckiego Tupolewa, syn Anny - Franciszek Borowski mówi, że nie chce opowiadać, jak od 10 kwietnia 2010 r. zmieniło się życie ich rodziny: - W telewizji słyszę, że za dużo jest o Smoleńsku, że powinno się zorganizować "jeden dzień bez Smoleńska". Nie chcę się narzucać ludziom, wpychać się im do domów. Niektórzy twierdzą, że ludzie polecieli tym samolotem na wycieczkę... A oni chcieli po prostu uczcić pamięć mojego dziadka, który 70 lat temu został zamordowany w lesie katyńskim - tłumaczy z żalem i irytacją w głosie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska