- Akt oskarżenia został już wysłany do sądu - informuje prokurator Grzegorz Szklarz z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Tomaszowi T. zarzucono ucieczkę policji oraz spowodowanie wypadku po pijanemu. - Dwie osoby zostały ciężko ranne - mówi prokurator Szklarz. Po wypadku anestezjolog podjął jeszcze próbę ucieczki. Został jednak zatrzymany przez goniących go policjantów. Lekarz odpowie również za znieważenie oraz napaść na funkcjonariusza policji. - Grozi mu kara do czterech i pół roku więzienia - mówi prokurator Szklarz.
Jego sprawa 30 kwietnia została jednak umorzona. To efekt opinii biegłych psychiatrów oraz psychologa. Uznali oni, że w chwili wypadku Tomasz T. był niepoczytalny. W związku z tym nie był w stanie racjonalnie ocenić sytuacji ani podejmowanych decyzji. Śledczy nie mogli postawić mu więc zarzutów. Zielonogórska prokuratura zaskarżyła decyzję wykazując braki w pierwszej opinii i doprowadziła do kolejnego badania anestezjologa.
Prokuratura odwołała się do sądu. W odwołaniu napisano, że decyzja o umorzeniu nie mogła zostać podjęta z powodu niepełnej dokumentacji biegłych. - Sąd uznał, że opinia biegłych jest niepełna i nakazał powołanie nowego zespołu albo uzupełnienie dokumentacji - tłumaczy prokurator Szklarz. W związku z tym sprawa wróciła do prokuratury rejonowej w Zielonej Górze.
Przypomnijmy, do wypadku doszło 6 października 2009 r. na trasie pod Zieloną Górą. Pijany kierowca subaru nie zatrzymał się do policyjnej kontroli. Uciekał policji jadąc w kierunku Świdnicy. Na zjeździe na obwodnicę Wilkanowa staranował dwa auta. Dwie osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Lekarze walczyli o ich życie. Udało się.
Tomasz T., anestezjolog, sprawca wypadku, siedząc w radiowozie krzyczał, żeby zabrać go do szpitala. Nie chciał dmuchnąć w alkomat. Został zabrany do zielonogórskiej lecznicy na pobranie krwi do badań. W szpitalu nie było jednak "chętnych" do pobrania mu krwi. Nikt nagle miał nie mieć czasu na to, żeby pobrać pijanemu lekarzowi krew. Sprawcę wypadku wożono od szpitala do szpitala i dopiero w Nowej Soli pobrano mu krew do badań.
Prokuratura potwierdzała problemy z pobraniem krwi do badania. Postępowanie w tej sprawie zostało jednak umorzone. Prokuratura uznała, że lekarze z zielonogórskiego szpitala nie mogli zająć się pobraniem krwi medykowi, bo ratowali ofiary wypadku.
Kiedy lekarze walczyli o życie ofiar Tomasza T., on znieważał policjantów w izbie przyjęć zielonogórskiego szpitala. Próbował kopnąć policjantkę. Pijany lekarz musiał zostać zakuty w kajdanki. Był agresywny, obrażał funkcjonariuszy i nie słuchał ich poleceń. Po wpłaceniu kaucji sąd wypuścił Tomasza T. na wolność.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?