1/4
W Jaśle pacjentka zmarła po laparoskopii, w Bydgoszczy...
fot. Andrzej Muszyński

Lekarz popełnia błąd, a pacjent umiera. Najgłośniejsze sprawy ostatnich lat

W Jaśle pacjentka zmarła po laparoskopii, w Bydgoszczy chłopczyk nie wybudził się ze znieczulenia, a w Łomży zmarło ledwie półtoramiesięczne niemowlę...

Przedstawiamy sprawy błędów lekarskich, które pacjenci przypłacili życiem.


Najgłośniejsze sprawy błędów lekarskich, które pacjenci przypłacili życiem

2/4
Prokuratura Regionalna z Rzeszowa postawiła zarzuty...
fot. archiwum rodzinne

Lekarz popełnia błąd, a pacjent umiera. Najgłośniejsze sprawy ostatnich lat

Prokuratura Regionalna z Rzeszowa postawiła zarzuty Szymonowi N., lekarzowi ze szpitala w Jaśle. Śledczy zarzucają kierownikowi Oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologiczne, że doprowadził do nieumyślnego spowodowania śmierci 32-letniej Joanny Paszyńskiej z Jasła.

32-letnia kobieta w Szpitalu Specjalistycznym w Jaśle przeszła operację usunięcia pęcherzyka żółciowego. Tydzień po wypisie do domu zmarła. Jej nagła śmierć była szokiem dla najbliższych. Joanna była młodą kobietą w pełni sił. Miała plany, myślała z mężem o powiększeniu rodziny. W jednej chwili wszystko runęło.

To miała być rutynowa laparoskopia. Joanna na stół operacyjny trafiła 23 listopada 2017 r. Okazało się jednak, że choć zaczęto tą metodą, skończyło się tradycyjnym cięciem.

- Operacja trwała 2,5 godziny, żoną zajmowało się trzech chirurgów. Lekarz prowadzący powiedział, że były - jak to określił - delikatne komplikacje i ze względów anatomicznych nie można było zastosować laparoskopii. Uspokoił, że wszystko jest w porządku - mówił Damian Paszyński, mąż Joanny.

Trzeciego dnia po operacji zaczęły się problemy. Lekarze tłumaczyli, że ból to skutek podrażnienia trzustki i minie, a wykazany na USG płyn w jamie otrzewnowej się wchłonie.

Joannę wypisano do domu po tygodniu pobytu w szpitalu. 8 grudnia przed południem opiekowała się nią mama. Wyszła przed godz. 12. Mąż wrócił do domu ok. godz. 14. Kobieta leżała w łóżku, wszyscy myśleli, że śpi. W pewnym momencie mąż zauważył sine usta. Szwagrowi krzyknął przez telefon, by wzywał pogotowie, a sam rozpoczął reanimację. Kontynuował ją aż do przyjazdu karetki.

Ratownicy jeszcze przez godzinę walczyli o życie Joanny. Bezskutecznie. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził zgon.

Prokurator zlecił sekcję zwłok. Rodzina zmarłej od początku była przekonana, że ktoś w szpitalu popełnił błąd.

Czytaj więcej o tym: 32-latka z Jasła zmarła dwa tygodnie po operacji. To miał być rutynowy zabieg


Najgłośniejsze sprawy błędów lekarskich, które pacjenci przypłacili życiem

3/4
W Kujawsko-Pomorskiem jedną z najgłośniejszych spraw...
fot. archiwum Justyny Kłos, Andrzej Muszyński

Lekarz popełnia błąd, a pacjent umiera. Najgłośniejsze sprawy ostatnich lat

W Kujawsko-Pomorskiem jedną z najgłośniejszych spraw dotyczących błędu lekarskiego była historia małego Gracjanka z Bydgoszczy.

13 września 2002 roku rodzice zawieźli liczącego 3 latka Gracjana do prywatnej kliniki w Bydgoszczy. Chłopiec miał przejść prosty zabieg usunięcie stulejki. Po operacji Gracjan nie wybudził się z narkozy.

- Nie wierzyłam, kiedy anestezjolog mówiła mi po zabiegu, że syn nie wybudził się - wspomina Justyna Kłos. - Prawda do mnie dotarła dopiero, gdy zobaczyłam lekarza płaczącego w kącie. Skoro płakał, to wiedział, że coś poszło nie tak, prawda?

W ten sposób matka zmarłego chłopca nawiązuje do postawy, jaką przez cały czas trwania procesu prezentował Marek M. - Mówi, że nie czuje się winny. To kto, jeśli nie on popełnił błąd? - pyta Kłos.

W tej sprawie w 2007 roku została już uniewinniona anestezjolog, która asystowała przy zabiegu. Na wniosek prokuratora i oskarżyciela posiłkowego, czyli matki chłopca sąd apelacyjny nakazał wznowienie procesu.

- Śmierć dziecka nastąpiła w wyniku porażenia mięśnia sercowego - sędzia Przybysz czytał wyrok. - Było to skutkiem podania 10 ml środka znieczulającego, przy czym w opinii przesłuchiwanych biegłych dopuszczalna dawka dla 3-letniego dziecka wynosi 2,6 ml.

Lekarz został skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Usłyszał wyrok 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat.

Czytaj o tym też: Gracjanek zmarł na stole operacyjnym. Jego rodzice od 12 lat walczą o ukaranie winnych


Najgłośniejsze sprawy błędów lekarskich, które pacjenci przypłacili życiem

4/4
W 2011 roku na porodówkę szpitala w Łomży zgłosiła się...
fot. pixabay.com

Lekarz popełnia błąd, a pacjent umiera. Najgłośniejsze sprawy ostatnich lat

W 2011 roku na porodówkę szpitala w Łomży zgłosiła się kobieta w 40. tygodniu ciąży. Miało to już być jej trzecie dziecko i nic nie wskazywało na to, że mogło dojść do tragedii.

Do szpitala trafiła około południa, a pierwsza z lekarek, która zleciła niezbędne badania, stwierdziła, że poród przebiega prawidłowo, a stan pacjentki jest zadowalający. Potem opiekę nad nią zaczął sprawować Jerzy M., który obejmował po południu dyżur.

Jednak tuż przed wieczorem zauważono u pacjentki coraz słabsze skurcze macicy. Lekarz zalecił podłączenie leku (oxytocyny), który miał je nasilić. Zdaniem biegłych z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, którzy sporządzili kompleksową opinię dla prokuratury, razem z podaniem leku Jerzy M. powinien również podłączyć pacjentce aparaturę do monitorowania tętna płodu i pracy mięśni macicy (KTG). Ale tego nie zrobił. Tymczasem tętno słabło, a w dodatku okazało się, że wody płodowe mają złe zabarwienie. Wkrótce potem kobiecie podano tlen i zakończono poród.

Dziewczynka przyszła na świat z ciężkim uszkodzeniem mózgu. Po reanimacji przewieziono ją do Łomży, gdzie przeżyła ledwie 1,5 miesiąca.

Jerzy M. podczas śledztwa początkowo nie przyznawał się do winy, mimo że śledczy mieli już pierwsze opinie na jego niekorzyść. Dopiero po tej ze Szczecina zmienił zdanie i zdecydował się wyznać winę. Specjaliści orzekli, że gdyby w porę podłączył KTG, poród zakończyłby się wcześniej, z korzyścią dla dziecka.

Jerzy M. już nie pracuje. Szpital rozwiązał z nim umowę i obecnie 72-letni ginekolog jest emerytem.

Oskarżony po przyznaniu się do winy zdecydował się na dobrowolne poddanie się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu. Zobowiązał się też wypłacić poszkodowanej kobiecie 10 tys. zł odszkodowania i pokrycie kosztów procesowych.

Pisaliśmy o tym tu: Przez błąd ginekologa zmarło dziecko


Najgłośniejsze sprawy błędów lekarskich, które pacjenci przypłacili życiem

Kontynuuj przeglądanie galerii
Przejdź na i.pl

Polecamy

"Hetmańska Brygada" z Żagania zakończyła świętowanie festynem rodzinnym

"Hetmańska Brygada" z Żagania zakończyła świętowanie festynem rodzinnym

PKOl zaprezentował stroje Polaków na ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu [ZDJĘCIA]

PKOl zaprezentował stroje Polaków na ceremonię otwarcia igrzysk w Paryżu [ZDJĘCIA]

Jak wygląda sytuacja po pożarze w stadninie koni w Bronkowie pod Krosnem Odrzańskim?

Jak wygląda sytuacja po pożarze w stadninie koni w Bronkowie pod Krosnem Odrzańskim?

Zobacz również

Rozpoczęto zdjęcia do kolejnego sezonu Wiedźmina na Netflix – zobacz gwiazdy

Rozpoczęto zdjęcia do kolejnego sezonu Wiedźmina na Netflix – zobacz gwiazdy

W Żaganiu "Hetmańczycy" świętowali na placu gen. Maczka!

W Żaganiu "Hetmańczycy" świętowali na placu gen. Maczka!