Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz poświęcił umierającemu pacjentowi 8 minut. Teraz otrzymał zarzuty poświadczenia nieprawdy

RED
Sprawą zmarłego pacjenta zajęła się prokuratura, która postawiła lekarzowi zarzut poświadczenia nieprawdy.
Sprawą zmarłego pacjenta zajęła się prokuratura, która postawiła lekarzowi zarzut poświadczenia nieprawdy. Uwaga! TVN/X-News
Lekarz częstochowskiego pogotowia na ratowanie umierającego pacjenta poświęcił osiem minut. W dokumentach zaznaczył jednak, że wykonano w tym czasie siedem skomplikowanych czynności. Zdaniem żony zmarłego, zrobił tylko jedną: EKG. Sprawą zajęła się prokuratura, która postawiła lekarzowi zarzut poświadczenia nieprawdy.

W maju 2016 roku Marek Wosik źle się poczuł i zasłabł. Jego żona wezwała pogotowie ratunkowe, jednak nie spodziewała się, że sprawa przybierze taki obrót.

- Lekarz powiedział, żebym przyniosła okrycie wierzchnie dla męża, bo będą go zabierać do szpitala. Pobiegłam na górę po kurtkę. Schodząc, zauważyłam, że mąż leci do tyłu, na oparcie wersalki. Pytam lekarza, co się dzieje? A pan lekarz powiedział, że ta „kurteczka” jest już niepotrzebna, ponieważ mój mąż umiera. I umarł – relacjonuje Albina Wosik, żona zmarłego.

Kobieta jest zbulwersowana działaniem pogotowia.

– W momencie, kiedy lekarz stwierdził zgon, to mąż cały czas siedział. Oni zbierali się do wyjścia, pielęgniarka, która była w tym zespole poprosiła: „Ale coś musimy zrobić doktorze, ten pan umarł, a siedzi”. Wychodząc podszedł do wersalki, chwycił męża pod kolana, obrócił i położył. To było wszystko – przyznaje załamana.

Pan Marek miał 57 lat. Pracował w zakładzie energetycznym.

- Najpierw, jako kierowca, później był monterem sieci wysokiego napięcia. Kiedy się pochorował, czyli dziewięć lat przed śmiercią, został przeniesiony do prac biurowych – opowiada Albina Wosik. Jej zdaniem podupadł na zdrowiu podczas „zimy stulecia”, kiedy pracował po 18-19 godzin dziennie. - Usuwał awarie, podłączał ludziom prąd. To spowodowało ogromne przemęczenie, czego efektem było obciążenie serca – przyznaje żona zmarłego.

Rodzina podważyła czynności lekarza

Z zapisów w karcie medycznej czynności ratunkowych wynika, że feralnego dnia pogotowie zaczęło ratować pacjenta o godzinie 1.47, a zgon nastąpił zalewie osiem minut później. Lekarz wpisał wystąpienie asystoli, czyli całkowity brak skurczów serca. Chwilę później na miejscu pojawił się Jerzy Miedziński, szwagier zmarłego.

- Na stole leżała karta informacyjna. Nic więcej. Jak czytaliśmy, żona zmarłego mówiła: Ale tego nie było, tego nie robili – opowiada Miedziński.

Podczas ośmiominutowej wizyty lekarz opisał, że wykonał siedem czynności medycznych. W dokumencie, który pani Albina pokazała reporterowi Uwagi! TVN zaznaczone było wykonanie m.in. EKG, wentylowania workiem, intubowania, defibrylaci, kardiowersji. Zdaniem żony zmarłego, z tej listy wykonane było tylko EKG.

Lekarz, który tego dnia pracował w ekipie pogotowia, nie chciał się wypowiadać przed kamerą. - Mam już dosyć tych spraw. Nie będziemy rozmawiać – uciął rozmowę.

Na wypowiedź zgodził się jego przełożony - Marian Nowak, dyrektor pogotowia ratunkowego w Częstochowie. Jego zdaniem, osiem minut wystarczy na siedem czynności.

– W tym czasie, co pan doktor opisał, na pewno jest to możliwe – stwierdza.

W jego ocenie, doktor zrobił wszystko, co w danej sytuacji było możliwe.

- Jeżeli to było tak, jak w dokumentacji, to przebiegała ona prawidłowo. Skończyło się na asystoli. Pan doktor wpisał wyraźnie, że nie było już wskazań do przedłużonej resuscytacji – dodaje Nowak.

Ratownicy mówią, że 8 minut to mało czasu na 7 czynności

Inaczej sprawę widzi zespół doświadczonych ratowników. Przed kamerami Uwagi! TVN przeprowadziliśmy inscenizację akcji ratunkowej.

- Jeżeli to jest asystolia, w której nie ma żadnej czynności elektrycznej, to restytucję robi się 20 minut – przekonuje Marcin Soboń, ratownik medyczny, i podkreśla. - Rekomendacja Europejskiej Rady Resuscytacji, jeśli chodzi o zaawansowane czynności resuscytacyjne, jest taka, że robi się uciskanie klatki piersiowej z wentylacją, i co dwie minuty ocenia się poszkodowanego.

W jakich okolicznościach robi się to krócej?

- Nie znam takich okoliczności. Osiem minut to jest bardzo mało czasu, żeby zrobić te wszystkie czynności. Uciskać przez osiem minut to jest mało. To są cztery pętle – wskazuje Soboń.

Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Zawierciu. Śledczy uznali, że są podstawy do postawienia lekarzowi zarzutu poświadczenia nieprawdy.

- Z dokumentacji medycznej wynika, że te wszystkie czynności zostały wykonane w ciągu ośmiu minut. Jednakże biegli z zakresu medycyny sądowej stwierdzili, że w tym czasie, tych wszystkich czynności nie można wykonać – przyznaje Tomasz Ozimek, Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.

Pani Albina ma żal do lekarza.

- Gdyby zrobił cokolwiek, z tych czynności, które zakreślił w karcie czynności medycznych, to nie miałabym do niego pretensji. Uświadomiłabym sobie, że mąż był chory. Leczył się, ale zgony się zdarzają. Takie jest życie – mówi żona zmarłego.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Lekarz poświęcił umierającemu pacjentowi 8 minut. Teraz otrzymał zarzuty poświadczenia nieprawdy - Dziennik Zachodni

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska