W gorzowskiej przychodni, w której pracuje lekarka byliśmy w czwartek. Mimo że jest lato, na wizytę przychodzi codziennie 50, 60, a nawet 70 pacjentów. Każdego trzeba wysłuchać, zbadać, a potem wypisać receptę. Żeby to zrobić zgodnie z obowiązującymi przepisami, medyk musi znać wskazania producenta i stopień refundacji leku. Może to sprawdzić w internecie lub w specjalnych książeczkach. - Lekarz jest wkurzony i ja jestem wkurzona, bo zamiast badać, wertuje kartki, przerzuca papiery - mówi gorzowianka Małgorzata Potkańska, której synek choruje na serce. W ostatnich miesiącach często z nim bywa u specjalistów. I szczerze im współczuje. - Oni ciągle coś piszą. Nie powinni wykonywać urzędniczej pracy, powinni zajmować się tylko leczeniem. Dlatego popieram ich protest - mówi.
Cały artykuł przeczytasz w sobotnio-niedzielnym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?