Przeczytaj też: Lekarze protestują, a pacjenci się boją
Byliśmy w czterech gorzowskich przychodniach. - Nie wiem, kto ma rację, rząd czy lekarze, ale denerwuje mnie, że jestem w tym sporze jak zakładnik - Irena Jastrzębska wyszła z receptą w ręku z Gorzowskiej Lecznicy Specjalistycznej. Na niej zaznaczono lek do refundacji. - Nie wiedziałam, czego się spodziewać, dlatego tydzień temu wykupiłam leki na trzy miesiące z góry. Kosztowało mnie to 200 zł - przyznaje gorzowianka, która od lat leczy się na astmę, tarczycę i zbyt wysoki cholesterol.
Danuta Modrzewska, dyrektorka przychodni protest lekarzy popiera. - Ale recepty wypisujemy na leki refundowane. Wielu naszych pacjentów nie stać, by w aptece zapłacić choć 10 zł więcej. Po prostu nam ich żal - mówi. Dodaje też, że czeka na porozumienie środowiska medycznego z Narodowym Funduszem Zdrowia, bo katalog kar dla lekarzy jest nieprecyzyjny i dotkliwy (pisaliśmy o tym wczoraj w tekście "Lekarze protestują, a pacjenci się boją").
Więcej przeczytasz we wtorkowym, 3 lipca, papierowym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?