Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leo cudotwórca!

JANUSZ DOBRZYŃSKI 0 95 722 69 37 [email protected]
fot. Kazimierz Ligocki
Sensacyjny zwrot w postawie biało-czerwonych, to zasługa ich holenderskiego przywódcy Leo Beenhakkera. Zmienił mentalność zawodników i natchnął ich wiarą w sukces.

Trzy zwycięstwa z rzędu, przywróciły nadzieje polskim kibicom na oczekiwany od blisko półwiecza awans narodowej drużyny do finałów mistrzostw Europy. Wypada więc przypomnieć, że gdy na początku sierpnia zatrudniony przez PZPN - za astronomiczną na polskie warunki kwotę 600 tysięcy euro rocznie - Holender powołał swą pierwszą kadrę na towarzyski mecz z Danią w Odense, zebrani w hotelu Sheraton dziennikarze nie kryli rozczarowania...

Zarzucano mu, że nie dał wówczas szansy żadnemu nowemu piłkarzowi, a oparł się na wybrańcach swego poprzednika Pawła Janasa, którzy zawiedli nasze nadzieje w Niemczech. Beenhakker zaś argumentował: - Przegrali mundial, ale muszę być fair wobec tych, którzy występowali w eliminacjach i tam udowodnili, że potrafią grać w piłkę. Dlatego zasługują na rehabilitację.

Polowanie z nagonką

Były selekcjoner, usiłujący brylować dziś w Sejmie, lecz wciąż tęskniący za powrotem do pracy z kadrą, Janusz Wójcik, nawet nie krył złośliwości: - Nie rozumiem niektórych nominacji - rzekł. - Wydaje się, że Leo patrzy tylko na jedno oko, a drugie ma zamknięte...

Plotkarskie dzienniki zaś obwieściły światu ,,rewelację'', że Holender jest obecnie nie tylko trenerem polskiej reprezentacji, lecz i jednocześnie doradcą w federacji piłkarskiej Trynidadu i Tobago, gdzie - poza tym, że nadal inkasuje pieniądze - ponoć przyrzekł, iż już za dwa lata ponownie obejmie funkcję selekcjonera. Leo prostował te bzdury, a jednocześnie deklarował: - To kiepski żart. Ja jednak zajmę się swoją robotą. Będę się nią zajmował przez 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu, bo kocham to robić. Jak uda się awansować do ME, chętnie popracuję w Polsce dłużej. Jak nie, spakuję się i wrócę do domu.

Przegrana i kiepski styl gry w meczu z Danią (0:2) spowodowały, że tygodnik ,,Piłka Nożna'' określił go nawet słowem ,,Grzesznik'', zarzucając: pychę, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie, gniew i lenistwo... Fatalny start w eliminacjach Euro 2008 (żenująca porażka z Finlandią 1:3), jeszcze spotęgowały powszechną frustrację. Nie brakowało wówczas ironicznych aluzji i niewybrednych epitetów pod adresem selekcjonera, w rodzaju: ,,Leo nieudacznik'', ,,Janas II'', czy ,,Pyszałkowaty Holender''. Zaś ,,Leo, pakuj się!'', było tylko jednym z wielu modnych wówczas haseł.

Ogólnonarodowe szaleństwo...

Remis 1:1 z Serbią i wymęczone zwycięstwo 1:0 nad Kazachstanem, przyjęto w kraju z rezerwą. Dopiero chorzowska wiktoria 2:1 nad Portugalią, przywróciła Polakom nadzieję na awans, a w całym kraju zapanowała euforia! Ci, którzy jeszcze niedawno odsądzali selekcjonera od czci i wiary, szli teraz w pierwszym szeregu pochlebców... ,,Żyjcie sto lat!'' - piali jedni, ,,Leo cudotwórca'' - wtórowali inni.

,,Polsko-holenderskie objawienie w Chorzowie'', ,,Zagrali w stylu znakomitym, nie oglądanym w wydaniu naszej drużyny narodowej od ponad 20 lat!'' - to tylko niektóre z komplementów. Środowe zwycięstwo w Brukseli, nieco mniej efektowne, ale równie cenne, jeszcze ten optymizm ugruntowało.

Nowi idole

Droga do celu jest jeszcze długa i wyboista, ale i ja - zwykle sceptyk - wierzę już w możliwość awansu. Mówię też ,,Leo cudotwórca'', bo doprawdy nie wierzyłem, że w tak krótkim czasie można zmienić mentalność polskich piłkarzy.

Dziś z największym podziwem patrzę na ich waleczność, koncentrację, sposób poruszania się po boisku, odmienny od prezentowanego dotąd. Biegają coraz szybciej, lecz i bardziej sensownie, ekonomicznie. Grają agresywnie, z refleksem, bo są bardziej zwrotni niż jeszcze pół roku temu. Coraz lepiej asekurują partnerów, co było zawsze naszą piętą achillesową. Gdy więc będą strzelać jeszcze trochę więcej bramek, każdy mecz w tych eliminacjach może stać się dla nas okazją do kolejnej euforii.

Chwała też Beenhakkerowi, że nie bał się powołać pod broń i zawierzył takim piłkarzom, jak: Radosław Matusiak, Michał Golański, Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Bronowicki, czy Łukasz Garguła. Bo to oni mogą stać się z dnia na dzień idolami polskich kibiców, obok Ebiego Smolarka czy Ireneusza Jelenia.

Dziś nie będę więc przypominał o morzu codziennych problemów polskiego futbolu, by nie mącić ogólnonarodowej radości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska