Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leon Pinecki ze Stołunia nie był mistrzem? Jaka jest prawda o karierze Polskiego Mastodonta?

Dariusz Brożek
Leon Pinecki na obrazie Urszuli Religi.
Leon Pinecki na obrazie Urszuli Religi. Dariusz Brożek
W swojej najnowszej książce lubuski pisarz i publicysta Alfred Siatecki podważa mit Leona Pineckiego, zapaśnika pochodzącego ze Stołunia. Twierdzi, że atleta był cyrkowcem i nigdy nie wygrał żadnych ważnych zawodów.

Wizytówką Stołunia jest remiza i znajdujące się w niej izba pamięci poświęcona Leonowi Pineckiemu - zapaśnikowi, który urodził się w 1892 r.. Nie wiadomo, gdzie przyszedł na świat, ale dzieciństwo i młodość spędził w tej wsi. Była dyrektorka miejscowej podstawówki Maria Czernianin zgromadziła tam jego portrety, zaś przed budynkiem stoi rzeźba atlety i obelisk z tablicą, na której czytamy "Olbrzym z Polski, Mistrz Świata, Mistrz Europy, Wielki Stołunianin". Tymczasem lubuski publicysta i pisarz Alfred Siatecki przekonuje, że najbardziej znany mieszkaniec w historii Stołunia nigdy nie wygrał mistrzostw Polski i Niemiec, a tym bardziej Europy i świata. Pisze o tym w swojej najnowszej książce
"Drugi klucz do bramy".

- Konsultowałem to z fachowcami. Mistrzowskie pasy Pineckiego to mit. Podobnie jak historia jego błyskotliwych zwycięstw i głęboki patriotyzm - twierdzi pisarz, który przez wiele lat był dziennikarzem "GL".

"Drugi klucz do bramy" to cykl wymyślonych przez A. Siateckiego wywiadów z najbardziej znanymi postaciami naszego regionu. Wymyślonych, gdyż jego bohaterowie już nie żyją. Tak jak L. Pinecki, który zmarł w 1949 r. i został pochowany w Łagowie, gdzie spędził kilkanaście ostatnich lat swojego życia. Na jego nagrobku wyryto inskrypcję "Pięciokrotny Mistrz Europy, trzykrotny Mistrz Świata". Zdaniem A. Siateckiego, napis kazała wykuć jego żona, a potem na tej podstawie narodziła się legenda o mistrzu-patriocie.

- Był siłaczem, ale żaden z niego mistrz. Jeździł z cyrkowcami po miasteczkach i brał udział w pokazach dla gawiedzi. Rwał łańcuchy, wyginał metalowe sztaby i mocował się z miejscowym osiłkami. Kolejnym mitem jest jego patriotyzm. W rozmaitych materiałach pojawia się wątek przysięgi, jaką rzekomo złożył umierającej matce. Jakoby obiecał jej, że nigdy nie wyrzeknie się polskiego pochodzenia. Tymczasem kiedy zmarła jego matka, miał niespełna dwa lata - mówi A. Siatecki.

Zmienił nazwisko na Leo Pinetzki

W okresie międzywojennym Stołuń znajdował się w Niemczech. W latach 30. atleta zmienił nazwisko na Leo Pinetzki. Ożenił się z Austriaczką i kupił hotel w Łagowie, który wtedy nazywał się Lagow. Przed kilkoma laty międzyrzecki regionalista Andrzej Chmielewski spisywał wspomnienia kobiety, która w czasie wojny przebywała na robotach przymusowych w tej miejscowości. Potem zamieścił jej relację w lokalnym miesięczniku.

- Kobieta często widywała Pineckiego. Twierdziła, że nie przyznawał się do polskiego pochodzenia. Raz nie chciał jej sprzedać piwa. Powiedział, że Polakom nie sprzedaje. Ale wtedy w hitlerowskiej Rzeszy obowiązywał zakaz sprzedaży alkoholu robotnikom przymusowym - opowiada A. Chmielewski.

Maria Czernianin: - Jestem zszokowana!

Konsultantem autora książki był znawca historii zapasów dr hab. Piotr Godlewski z Uniwersytetu Zielonogórskiego. W relacjach z mistrzostw rozgrywanych w okresie międzywojennym i innych materiałach dotyczących tej dyscypliny nie natknął się na nazwisko Pineckiego wśród zwycięzców. - Nie ma go w wykazach mistrzów świata i Europy, ani w żadnych materiałach poświęconych tej dyscyplinie - zaznacza Siatecki.

Wczoraj rozmawialiśmy o Pineckim z M. Czernianin. Mówiła, że jest zszokowana ustaleniami pisarza. - Potomkowie Pineckiego przechowują album, w którym są jego zdjęcia z różnych zawodów. I wycinki prasowe opisujące jego zwycięstwa. W tym walki stoczone podczas tournee po Stanach Zjednoczonych - mówi.

Pinecki jest patronem ulic w Łagowie i Sulęcinie. Pisaliśmy o nim wiele razy na łamach "GL". Opieraliśmy się na materiałach przechowywanych w izbie pamięci w Stołuniu. Zdaniem A. Siateckiego, jego sportowe osiągnięcia to fikcja. - Jedno jest pewne. Był bardzo silny i miał posturę olbrzyma. Dlaczego jednak w ogólnodostępnych materiałach występuje jako Olbrzym z Wielkopolski, skoro mieszkał w Niemczech - pyta pisarz.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska