Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Możdżer: - Muzyka jest zwykłą używką

Beata Bielecka 0 95 758 07 61 [email protected]
Leszek Możdżer, urodzony w 1971 roku, jeden z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych, pianista światowej klasy, który posiada własny język muzyczny. Grać na pianinie zaczął mając pięć lat. Skończył gdańską Akademię Muzyczną. Związany początkowo z zespołem Miłość, nagrywał i koncertował z m.in. z zespołami Zbigniewa Namysłowskiego, Tomasza Stańki. Współpracował ze Zbigniewem Preisnerem (m.in. "Requiem dla mojego przyjaciela”, "10 łatwych utworów na fortepian”) a także z mieszkającym w Los Angeles Janem Kaczmarkiem. Ma na swoim koncie liczne realizacje teatralne, m.in. "Hair - love, rock musical” czy "Tango with Lady M.”. Zdobywca wielu nagród, dwa razy został uznany Muzykiem Roku (1995-96).Nagrał ponad sto albumów.
Leszek Możdżer, urodzony w 1971 roku, jeden z najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych, pianista światowej klasy, który posiada własny język muzyczny. Grać na pianinie zaczął mając pięć lat. Skończył gdańską Akademię Muzyczną. Związany początkowo z zespołem Miłość, nagrywał i koncertował z m.in. z zespołami Zbigniewa Namysłowskiego, Tomasza Stańki. Współpracował ze Zbigniewem Preisnerem (m.in. "Requiem dla mojego przyjaciela”, "10 łatwych utworów na fortepian”) a także z mieszkającym w Los Angeles Janem Kaczmarkiem. Ma na swoim koncie liczne realizacje teatralne, m.in. "Hair - love, rock musical” czy "Tango with Lady M.”. Zdobywca wielu nagród, dwa razy został uznany Muzykiem Roku (1995-96).Nagrał ponad sto albumów. fot. Beata Bielecka
Rozmowa z Leszkiem Możdżerem, pianistą jazzowym i kompozytorem.

- Chińska przypowieść mówi, że miarą wielkości góry jest zmęczenie wędrowca. Co dla Ciebie jest ważniejsze: praca nad płytą czy osiągnięty cel?
- Jedno bez drugiego nie może istnieć i bym tych rzeczy nie wartościował. Fascynujące jest tworzenie jak i późniejsze spożywanie owoców, które wyrosły z tego co się wcześniej posiało.

- Mówisz, że jesteś zlepkiem różnych muzycznych osobowości. Kto najbardziej Cię ukształtował?
- Najmocniejsze były wpływy, kiedy byłem młody. Tymon Tymański, Namysłowski, wcześniej jeszcze zespół Miłość, potem Zbyszek Preisner...

- Ale Miłość i Preisnera dzieli droga świetlna...
- Tylko pozornie. Jeśli chodzi o zaangażowanie i wiarę, że warto uprawiać muzykę, to wcale nie. I Tymon Tymański i Preisner są tak samo szaleni. Uleganie wrażeniu, że forma czy ostateczny kształt muzyki decyduje o jej jakości, jest moim zdaniem błędne. Każda muzyka ma swoich apostołów i swoich wyznawców.

- Czy dowiedziałeś się czegoś o sobie dzięki muzyce?
- Muzyka pomogła mi zbudować dosyć duże ego, które mi pomaga i przeszkadza.
Przeszkadza, bo prowokuje do czerpania poczucia wartości z kreowania wizerunku samego siebie. A wiadomo, każdy wizerunek prędzej czy później okaże się kruchy. Ale dzięki ego nagrałem też mnóstwo płyt, dzięki ego wpychałem się do kolorowych gazet i dzięki sile mojego ego ćwiczyłem godzinami na fortepianie. Dzięki temu rozwijałem się coraz bardziej, żeby być coraz lepszym na scenie...

- Emir Kusturica powiedział, że jego celem jest zrobienie takiego filmu, żeby widz się ogrzał. A co Ty chcesz z siebie dać publiczności?
- Już w ogóle skończyłem z takim myśleniem. Wiem, że ludzie przeżywają bardzo różnie każdą sytuację. Słowo może nieść jakiś przekaz, który jednego rozbawi, innego załamie, a trzeciego zdenerwuje. Nie ponoszę żadnej odpowiedzialności za reakcje publiczności i kompletnie zdjąłem z to z siebie.
- Nie ulegasz pokusie, żeby tworzyć coś, czego fajnie się słucha i co może dobrze się sprzedać?
- Podobno smutek dobrze się sprzedaje... Ja staram się pisać muzykę, która mi się podoba i wydaje mi się, że będzie współgrała ze mną.

- Bywa bardzo harmonijna i wyciszona, ale też taka przy której można się prawie zmęczyć... Mnóstwo w Tobie emocji...
- To tak jak w kuchni. Jak ktoś jest szefem kuchni to potrafi przyrządzić alio olio peperoncino, które jest ostre, i łagodny mus jabłkowy. Ja jestem po prostu kucharzem. Niedawno odkryłem, że muzyka jest zwykłą używką, jak kawa, papierosy, książki. Bo każdy produkt, od którego można się uzależnić to jest używka. Jeden potrzebuje książki i muzyki, drugi wódy i marihuany.

- Kiedyś mi powiedziałeś, że wielu mężczyzn zostaje muzykami, żeby zwrócić na siebie uwagę kobiet. Co więcej muzyka w ogóle by nie istniała gdyby nie kobiety...
- Tak. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że najwięcej o sobie nauczyłem się od kobiet, a na pewno nie dzięki muzyce.

- Marzyło Ci się w pewnym okresie, żeby przebrać się za kogoś innego i tworzyć muzykę pod pseudonimem. Czego byśmy wtedy słuchali?
- Już zrezygnowałem z tego pomysłu. Teraz chciałbym być niewidzialny w inny sposób. W taki, żeby każda moja płyta była inna niż poprzednia. Panicznie unikam zaszufladkowania. Robię różne projekty i taki zostanę. Pomału widzę, że publiczność przyzwyczaja się do tego, że nie wie czego może spodziewać się po kolejnej płycie.

- Mimo ogromnej popularności przyznajesz, że masz problem z wysoką samooceną i zazdrościsz pewności siebie...Dodzie
- Tak, zazdroszczę Dodzie, że tak w siebie wierzy. Ale pracuje nad sobą intensywnie i wiem już, że poczucia wartości nie da się czerpać z ilości nagranych płyt i recenzji. To że jestem, już czyni mnie wartościowym bytem. Takie myślenie bardzo mnie wzmacnia i dzięki temu jestem lepszym pianistą, kompozytorem, lepszym człowiekiem po prostu. Byłem długi czas nieszczęśliwy, bo nie miałem umiejętności przebywania sam ze sobą w stanie spokoju i równowagi. Oczekiwałem tego, czego sam nie potrafiłem sobie dać.

- Jesteś nadwrażliwcem?
- Myślę, że można zaryzykować takie stwierdzenie. Ale im większy mam dystans do siebie tym jestem silniejszy. Chociaż to działa w dwie strony: im więcej światła, tym mocniej widać cień.

-Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska