Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lewe kiełbasy prosto... z garażu

Tomasz Krzymiński
- U nas prężnie działa szara strefa wędliniarska, bo mamy w okolicy mnóstwo fachowców z legalnych zakładów - opowiada Maciej Szubiak.
- U nas prężnie działa szara strefa wędliniarska, bo mamy w okolicy mnóstwo fachowców z legalnych zakładów - opowiada Maciej Szubiak. fot. Tomasz Krzymiński
Nie tylko z legalnego zagłębia mięsnego słynie Sława. Prężnie działa tam szara strefa mięsiarzy. - W czasie przedświątecznym trudni się tym nawet 30 osób - mówi szef weterynariatu Maciej Szubiak.

Kwitnie handel mięsem z nielegalnego uboju oraz robionymi domowymi sposobami wędlin. A taka pokątna produkcja naraża zdrowie ludzi, którzy kupują niewiadomego pochodzenia wędliny. Mimo wszystko ludzi kusi, bo większość jest przygotowywana tradycyjnymi metodami.

- Mamy takich kilku specjalistów, którzy trudnią się tym na skalę niemal przemysłową - mówi Maciej Szubiak, powiatowy lekarz weterynarii ze Sławy. - Od lat z nimi walczymy.

Jak dodaje, w okresie przedświątecznym takich domorosłych rzeźników pojawia się około 30! - Z jednej strony działają legalne firmy, one muszą spełniać bardzo ostre wymogi, płaca podatki. Z drugiej jest szara strefa - mówią lekarze weterynarii. - Tam nikt niczego nie bada, nie kontroluje, w jakich warunkach powstają wędliny.

Groźne dla zdrowia

A robi się je w garażach czy budynkach gospodarczych. - Dlatego trudno wykryć taką działalność - twierdzi M. Szubiak. - Szczególnie tam, gdzie sąsiedzi dobrze ze sobą żyją.

Inspektorzy ze Sławy odradzają kupowanie u takich producentów. Jak przekonują, każdy, kto troszczy się o swoje zdrowie, powinien omijać takich rzeźników.
- Można się zarazić salmonellozą, listerią, które powodują zatrucia. Tego jest mnóstwo - ostrzegają inspektorzy weterynarii.

- Do tego dochodzi włośnica, pasożyty, takie jak tasiemce i robaczyce. I oczywiście jad kiełbasiany. Te wyroby są przygotowywane poza jakąkolwiek kontrolą, dlatego nikt nie zwraca uwagi i to mięso jest wielokrotnie rozmrażane i zamrażane. To brudna produkcja.

Musieli oddać mięso

Każdy z takich domorosłych rzeźników ma u weterynarzy swoją teczkę, bo znają ich nazwiska. Dwóch już zostało przyłapanych. - Ostatnio wspólnie z policją zatrzymaliśmy człowieka na gorącym uczynku gdy sprzedawał towar - opowiada M. Szubiak. - Miał około pół tony mięsa niewiadomego pochodzenia i wędliny. Niestety, mimo mocnych dowodów, prokuratura umorzyła śledztwo.

A zabezpieczone mięso trzeba było oddać, pewnie trafi ono na rynek. - My jednak mamy swoje instrumenty i zamierzamy ukarać tego człowieka - zapewnia szef inspektoratu.

W Sławie i okolicach działa bardzo dużo takich przydomowych masarni właśnie przez legalne mięsne zagłębie. - Bo fachowców mamy pod dostatkiem - zauważa jeden z weterynarzy. - Pozytywne w tym wszystkim jest to, że kilku fachowców z szarej strefy założyło legalne biznesy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska