Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lewym torem

DARIUSZ CHAJEWSKI (68) 324 88 36 [email protected]
Samorządowcy z Łęknicy, Trzciela, Tuplic i Łęknicy mają pomysł na zagospodarowanie nieczynnego szlaku kolejowego.

Kamila Nowik ma lat 19. Zapytana o dworzec w Łęknicy tylko wzrusza ramionami. Przecież w mieście nie ma kolei, są tylko jakieś stare tory. Najbliższy pociąg i to wąskotorowy, kursuje w Bad Muskau. - Już jak byłam mała, to żeby zobaczyć pociąg rodzice specjalnie zawieźli mnie do Żar i przewieźli do następnej miejscowości - opowiada nastolatka.

Lewym torem

Władze Łęknicy dawno pogodziły się z myślą, że kolej w mieście nie będzie już kursowała. Wszystko za sprawą przemysłu. Gdy w okolicy działały kopalnie i fabryki linia prosperowała. Dziś tory zarosły, a na dworcu działa hurtownia materiałów budowlanych. O tym, że w okolicy są tory wiedzą już jedynie złodzieje i policjanci. Z tego samego powodu. Złomiarze demontują szyny. Mało tego. Zaradni Polacy rozbierają teraz nasypy - przydaje im się tłuczeń.
W Łęknicy po linii kolejowej pozostała jedynie nazwa ul. Dworcowej. Niewiele lepiej jest w Tuplicach, Trzebielu, Lubsku, Bobrowicach i Gubinie. Mowa o linii, która biegła wzdłuż granicy. Przed laty uchodziła nawet za szlak strategiczny.

Aż na Pomorze

- Chcielibyśmy ten szlak wykorzystać, odbyło się już nawet spotkanie zainteresowanych samorządowców - mówi burmistrz Łęknicy Jan Bieniasz. Jednak nawet najwięksi optymiści nie wierzą, aby ruszyły pociągi, A... rowery? Wykorzystując nasyp można by poprowadzić ścieżkę, która by powiązała trasy dolnośląskie z tymi w okolicy Sulęcina i dalej na Pomorzu Zachodnim. Ścieżka mogłyby prowadzić do Gubina lub Krosna Odrz.
Gminy zgłosiły chęć przejęcia majątku. Ze sprzedaży torów byłyby pieniądze na utwardzenie nasypów i ustawienia co kilka kilometrów betonowych słupów, żeby na trasę nie wjeżdżały samochody. Z dworców kolejarze i tak nie mają już pożytku, bo z reguły są to już budynki mieszkalne.

Ważny jest czas

Piłeczka jest po stronie kolejarzy. Mimo monitów gmin nie kwapią się jednak do działania. Kolej niechętnie pozbywa się majątku, nawet jeśli jest już tylko na papierze.
- U nas w Niemczech bardzo fajna ścieżka prowadzi wałami przeciwpowodziowymi i dawnymi torami kolejowymi - opowiada Jurgen Weiss, który z grupa cyklistów odwiedził Park Mużakowski. - U was znaleźliśmy jedną, oznaczoną na czerwono. To zbyt mało.
Rzecznicy "kolejowej" ścieżki uważają, że z czasem wokół szlaku powstałaby rowerowa infrastruktura - wypożyczalnie, stanice, a szlak przeplatałby się z planowanym turystycznym duktem, czyli trasą dla turystów - wielbicieli jazdy konnej.
Jednak istotny jest czas. Podobny pomysł upadł w Zielonej Górze. W międzyczasie rozebrano wiadukt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska