Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lider, a nie przodownik

Henryka Bednarska
Podróż w nagrodę za dobrą pracę do Chin Tomasz Gawron uważa za przygodę życia. - Dla takich chwil warto pracować - mówi.
Podróż w nagrodę za dobrą pracę do Chin Tomasz Gawron uważa za przygodę życia. - Dla takich chwil warto pracować - mówi. fot. Paweł Siarkiewicz
Za komuny stachanowców nienawidzono, teraz najlepszym się zazdrości.

Bankowiec z Gorzowa Tomasz Gawron za dobrą pracę pojechał do Chin i Włoch. Premie i wycieczki - tak firmy doceniają dziś swoich liderów. Kiedyś przodownikom pracy wręczano dyplomy i ordery, a na czarno-biały telewizor musieli zbierać latami.

- Po równo skończyło się, gdy ostatni żołnierz radziecki wyjechał z naszego kraju - mówi Maciej Mularski, właściciel firmy ogrodniczej w podgorzowskich Różankach. U siebie ustalił normę: 20 tys. mkw. oberwanych liści czy zerwanych pomidorów. Jeśli ktoś ją przekroczy, ma drugą pensję, 800 zł na rękę. Normę wyrabia każdy. Za dodatkowe metry są ekstra pieniądze. Pracownicy mówią, że nikt nikomu nie zazdrości. Każdy pracuje, ile może.

Szychta na boski sąd

Moda na przodowników pracy przyszła do nas, jak cały ustrój, ze Wschodu. Nazywano ich stachanowcami, od nazwiska Aleksieja Stachanowa, górnika z Zagłębia Donieckiego, który w 1935 r. wykonał 1475 proc. normy (!), wydobywając 102 m sześc. węgla. W Polsce pierwszym przodownikiem był górnik Wincenty Pstrowski. W 1947 r. wezwał innych do przekraczania norm, bo sam wyrąbał 85 m chodnika (293 proc. normy). Przez takich jak on normy podnoszono do granic absurdu, dlatego zwykli pracownicy nienawidzili stachanowców. Jak dziewięć miesięcy po swoim wyczynie górnik zmarł na białaczkę, klasa robotnicza ułożyła wierszyk: ,,Jeśli chcesz iść na sąd boski, pracuj tak, jak Witek Pstrowski''.

Przodownicy pracowali też w Stilonie, który jako największa firma w Gorzowie był dla władzy oczkiem w głowie. - Na wydziałach wywieszano listy najlepszych. Ludzi częściej niż pieniędzmi nagradzano pochwałami, na uroczystościach sadzano za stołem prezydialnym, na 1 Maja szli na czele pochodu albo nawet byli na trybunie honorowej. Na radio czy meblościankę zbierałem latami albo kupowałem na raty. Gotówki człowiek nie miał - wspomina 84-letni ślusarz Antoni Pierz. Kiedy w 1959 r. trafił do Stilonu, też były normy. - Dostawałem ileś godzin na naprawę maszyny. Zrobiłem szybciej, miałem premię, ale częściej dyplom. Nie zrobiłem w terminie, nie było - mówi. W latach 70. dawano premię kwartalną i dostawał ją każdy. - Czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy... To nie był sprawiedliwy system - ocenia pan Antoni po latach.

Liderzy jadą w świat

Teraz wyróżniający się pracownik to nie przodownik, ale lider. I lidera docenia się inaczej. - Jak sprzeda dużo ofert, ponad normę, dostaje premię kwartalną i jedzie na wycieczkę - mówi Henryk Maciej Woźniak, szef Banku PrzemysłowoHandlowego w Gorzowie. Firma AE w Strzelcach Krajeńskich najlepszych pracowników wysyła na szkolenia, także na Zachód. - Dostają też odpowiednie wynagrodzenie, premie. Jeśli ktoś coś ulepszy, ma szansę na procent z zysków. Wypłacaliśmy już po kilka tysięcy euro - mówi prokurent Magdalena Plare. W nowosolskiej Gedii za wydajność jest większa płaca, bez nagród.

- Bo pracownicy koncentrują się na polowaniu na nagrody - uważa szef firmy Zbigniew Paruszewski.

Dziwi to lidera BPH. - Nagrody motywują - twierdzi 27-letni Tomasz Gawron. W lutym był we Włoszech, w zeszłym roku pięć dni w Chinach. - Zwiedziłem Pekin, Szanghaj. To była przygoda życia. Dla takich chwil warto pracować! - przyznaje. W banku jest trzy lata, premia kwartalna jeszcze go nie ominęła. Obsługuje kilkuset klientów, z reguły najzamożniejszych. I stale powiększa ich listę. Jest jedynym takim specem BPH w Lubuskiem, jednym z 50 w kraju. Pracuje po 9-10 godzin dziennie, w różnych godzinach, w zależności od potrzeb klienta. Gawron nie rozumie tamtych czasów, gdy przodowników nagradzano orderami. - Nie wyobrażam sobie, że pieniądze na telewizor można zbierać latami - mówi zdumiony 27-latek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska