- Wszystko było gotowe na godzinę 11.00 Z Zielonej Góry przyjechali sędziowie, na trybunach siedziało około 70 kibiców. Brakowało tylko rywali - opowiada prezes Pogoni Wschowa Stanisław Otto.
Kilka minut po 11.00 trener gospodarzy dodzwonił się do kogoś z ekipy Czarnych i dopiero wtedy dowiedział się, że rywal nie przyjedzie... bo nie zebrał składu. - Klub z czwartej ligi, która ma seniorów i juniorów, nie może zmontować ekipy? To poniżej wszelkiej krytyki - denerwuje się Otto.
Jeżdżą juniorzy
Sprawdziliśmy u źródła. Czarni wysilili się jedynie na podanie oficjalnego stanowiska zarządu. Przez trzy dni nie mogliśmy skontaktować się z prezesem Sebastianem Galasiakiem, w końcu odpowiedział nam wiceprezes do spraw sportowych Dariusz Kudła.
.
- Jeszcze przed sezonem ustaliliśmy, że w Pucharze Polski będą nas reprezentowali juniorzy, uzupełnieni o kilku zawodników z pierwszej drużyny, którzy nie mieszczą się w podstawowym składzie. Tak było we wcześniejszych rundach - tłumaczy. - Przed meczem z Pogonią dwóch juniorów było kontuzjowanych, dwóch się rozchorowało, a jeden miał problemy rodzinne. Dlatego w niedzielę prezes, po konsultacji z trenerem juniorów, podjął decyzję, że nie jedziemy na spotkanie.
Co na to trener seniorów? - Zgodnie z ustaleniami, wytypowałem siódemkę moich graczy i wszyscy byli na porannej zbiórce. Zabrakło tylko juniorów, ale nie ja za to odpowiadam - wyjaśnia Bogusław Kobyliński.
Gdzie tu logika?
Jak się dowiedzieliśmy, rzeczywiście seniorzy przyszli na wyjazd, było też kilku innych piłkarzy. W sumie stawiło się 11 zawodników, ale w tym gronie aż trzech bramkarzy.
- Jakie ustalanie z prezesem? Trener juniorów nie mógł się do nikogo dodzwonić, w końcu z jednym z członków zarządu ustalił, że nie jadą - opowiada nam anonimowo człowiek związany z klubem.
Najstarsze zespoły w Czarnych to seniorzy i dwie drużyny juniorów, minimum 40 piłkarzy. Z takiej grupy nie można było wybrać meczowej szesnastki do Wschowy? Czy ktoś zostanie ukarany? - Andrzej Wawer nie jest już trenerem juniorów starszych. Stało się tak, bo nie spełniał pewnych wymogów formalnych. Jego miejsce zajął Artur Sobczyk - informuje Kudła.
- Musieliśmy zapłacić za sędziów, zwrócić za bilety kibicom. No i jeszcze pokryć koszty dojazdu zawodników, bo część przyjeżdża z Głogowa. Nikt nam za to nie odda. A od Czarnych dostaliśmy jedynie w poniedziałek faks z przeprosinami. A przecież można było wcześniej zadzwonić - ocenia prezes Pogoni.
Ludzie związani z Czarnymi w prywatnych rozmowach nie szukają usprawiedliwienia za to, co się stało. Ale kierują naszą uwagę na coś innego. - W losowaniu w Zielonej Górze wolny los dziwnym trafem dostał Lechia Zielona Góra. Gdy z pozostałych dziewięciu par wyjmiemy zespoły z powiatu żagańskiego, czyli Czarnych i Sprotavię, najdalszy wyjazd mieli Błękitni Toporów, którzy do Lubinicka jechali ok. 30 km. Większość podróżowała na mecze po 6-15 km. Czarni mieli do Wschowy 95 km, a Sprotavia do Grabic 87. Gdzie tu logika? - pytają żagańscy fani.
KOMENTARZ
Wstyd panowie!
Jakby ktoś nie wiedział, od razu zaznaczam - jestem z Żagania i od dzieciństwa kibicuję Czarnym. Ale to, co wydarzyło się 25 listopada, to wstyd! Do dziś przy okazji każdego finału Pucharu Polski komentatorzy telewizyjni wspominają o dzielnych Czarnych, którzy w 1965 roku dotarli do finału rozgrywek. Na dodatek klub, który ma w sumie siedem zespołów, w tym roku obchodzi 50-lecie.
W piłkę w Żaganiu gra w klubie ponad 300 dzieciaków i dorosłych i nie można znaleźć 16, którzy pojadą na mecz?! Drugie pytanie: jak w tym klubie pracuje się z młodzieżą, skoro seniorzy potrafią po "ciężkiej sobotniej nocy" stawić się na wyjazd, a juniorzy nie?
Wstydźcie się panowie działacze i "piłkarze". A ja, niestety, jako kibic Czarnych, wstydzę się z wami...
Tomasz Hucał
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?