Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lider nie dał nam szans

Z Częstochowy Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Tak wyglądał scenariusz większości wczorajszych gonitw. Po starcie dwaj miejscowi jeźdźcy byli na czele, a potem spokojnie dowozili punktowane pozycje do mety.
Tak wyglądał scenariusz większości wczorajszych gonitw. Po starcie dwaj miejscowi jeźdźcy byli na czele, a potem spokojnie dowozili punktowane pozycje do mety. fot. Marcin Chudzik/ Życie Częstochowskie
Motocykle gorzowian nie miały mocy na starcie, na trasie było jeszcze gorzej.

Dzisiejszy mecz w Częstochowie zdecydowanie wygrali gospodarze. Gorzowianie na pierwszym miejscu linię mety minęli tylko trzy razy, więc o dobrym wyniku mogliśmy tylko pomarzyć.

Już po przyjeździe do Częstochowy naszym oczom ukazał się zdrowo zbronowany tor. - To na Golloba - nie ukrywali miejscowi fani. - To może przełamie się w końcu Hlib - odpowiadali gorzowianie. Tor, torem ale większym zmartwieniem była informacja, która dotarła z Wielkiej Brytanii.

- Jedziemy bez Thomasa Jonassona - usłyszeliśmy na dzień dobry z obozu żółto-niebieskich. To stawiało stalowców już przed meczem w trudnej sytuacji, bo Szwed ostatnio był ważnym ogniwem. Dlaczego zabrakło go we wczorajszym pojedynku? Jonassson w sobotę jeździł w lidze angielskiej, potem pędził na złamanie karku na lotnisko, utknął w korku i niestety spóźnił się na samolot. Osłabienie było poważne, a ciężar zdobywania juniorskich punktów spoczął na barkach Adriana Szewczykowskiego.

Nasz młodzieżowiec furory jednak nie zrobił. Gorzej, że od pierwszych biegów słabo radzili sobie jego starsi koledzy.

Gorzowianie od początku fatalnie wychodzili spod taśmy. Potem na dystansie było tylko gorzej, bo nawet jeżeli stalowcy dotrzymywali kroku miejscowym, to góra na drugim łuku wyścigi układały się po myśli częstochowskich fanów.
Pierwszy raz przełom nastąpił dopiero w VII biegu Rune Holta wygrał start, długo trzymał za plecami Sebastiana Ułamka, ale ten nie dawał za wygraną i w końcu przedarł się do przodu. Co się jednak odwlecze, to nie uciecze.

W kolejnym po fantastycznej walce "Rysiek" przywiózł już zwycięstwo i to podwójne, bo startował w ramach złotej rezerwy taktycznej. Jego partner Tomasz Gollob był dopiero trzeci, ale cieszył pierwszy drużynowy triumf. Potem wszystko wróciło do normy, bo Włókniarz systematycznie powiększał przewagę.

Chwilę grozy przeżyliśmy w IX biegu, gdy Matej Ferjan tak się zagalopował w ataku na pozycję prowadzącego Anglika Lee Richardsona, że na drugim łuku wywinął efektownego koziołka. Po upadku długo nie podnosił się, a swoje trzy grosze dołożyli wirażowi. Panowie z chorągiewkami nie zareagowali na sygnalizację głównego arbitra i doszło do bardzo groźnej sytuacji. Słoweniec widząc rozpędzonych rywali sprintem opuścił tor, ale niesmak pozostał.

W powtórce niespodzianki nie było i było pewne 5:1 dla miejscowych. Królem częstochowskiej Areny był oczywiście Duńczyk Nicki Pedersen, który deklasował przeciwników już na "trzydziestce". Mistrz świata zagapił się tylko raz, gdy w biegu gigantów zaspał na starcie, dał się przeciągnąć pod płotem Holcie, a potem na trasie nie sprostał pilnującemu podwójnej wygranej Tomaszowi Gollobowi.

To była jedne z trzech chwil radości dla naszych kiboli, którzy w sile kilkudziesięciu gardeł stawili się na częstochowskiej Arenie. Oprócz wspomnianych VIII i IX wyścigu, wygraną przywieźli w pierwszym nominowanym waleczny Ferjan i Peter Karlsson. To było zbyt mało na wyrównaną ekipę gospodarzy, która potwierdziła, że ubiegłotygodniowy pogrom "Aniołów" na ich torze w Toruniu nie był dziełem przypadku.

Z taką formą "Lwy" są głównym kandydatem do złota, a gorzowianie pocieszali się, że być może dojdzie do ewentualnego rewanżu w play-offach. - Chciałbym jednak trafić na częstochowian najpóźniej jak tylko się da - powiedział na pomeczowej konferencji trener Caelum Stali Stanisław Chomski. A czego zabrakło gorzowianom, że pierwsze starcie pod Jasną Górą przegraliśmy wyraźnie?

- Nasz sprzęt nie miał mocy. Jak nie ma na czym jechać, to trudno myśleć o zwycięstwie - wyjaśnił przyczynę porażki Karlsson.

Bieg po biegu

I: Miturski (65,02), Mat. Szczepaniak, Szewczykowski 5:1
II: Richardson (63,97), Gollob, Ułamek, Hlib 4:2 (9:3)
III: Pedersen (62,61 - NCD), Ferjan, Karlsson, Mich. Szczepaniak 3:3 (12:6)
IV: Hancock (63,00), Holta, Mat. Szczepaniak, Szewczykowski 4:2 (16:8)
V: Pedersen (63,22), Gollob, Mich. Szczepaniak, Hlib 4:2 (20:10)
VI: Hancock (63,22), Ferjan, Karlsson, Mat. Szczepaniak 3:3 (23:13)
VII: Ułamek (63,40), Holta, Szewczykowski 4:2 (27:15)
VIII: Holta (J) (63,65), Hancock, Gollob, Mat. Szczepaniak 2:7 (29:22)
IX: Ułamek (64,18), Richardson, Karlsson, Ferjan (w) 5:1 (34:23)
X: Pedersen (63,07), Holta, Mich. Szczepaniak, Szewczykowski 4:2 (38:25)
XI: Richardson (64,22), Hancock, Karlsson, Hlib 5:1 (43:26)
XII: Pedersen (63,06), Gollob, Mat. Szczepaniak, Szewczykowski 4:2 (47:28)
XIII: Ułamek (64,02), Mich. Szczepaniak, Ferjan, Holta 5:1 (52:29)
XIV: Ferjan (63,94), Ułamek, Karlsson, Richardson (d) 2:4 (54:33)
XV: Holta (63,82), Gollob, Pedersen, Hancock 1:5 (55:38)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska