- Na śniadanie nie możemy jeść codziennie kiełbasy śląskiej, musztardy i bułki, bo organizm potrzebuje także innych rzeczy. Tak samo jest z przyrodą. Dlatego zaczęliśmy siać kilkanaście różnych gatunków drzew w miejsce dwóch podstawowych - opowiadał Piotr Niemiec, nadleśniczy z Bytnicy.
Sieją, a nie sadzą, drzewa
Jego nadleśnictwo wyróżniono w prestiżowym ogólnopolskim konkursie Lider Polskiej Ekologii za takiej podejście do przyrody (mówiąc fachowo, dostał nagrodę za " wzbogacanie bioróżnorodności w podległych lasach, poprzez zastosowanie Metody Sobańskiego”).
P. Niemiec opowiadał, że w lesie zazwyczaj możemy spotkać dwa gatunki drzew: sosnę i brzozę. A jego nadleśnictwo od kilku lat stosuje metodę Stanisława Sobańskiego i sieje (sic!) kilkanaście gatunków drzew.
- To przyroda wybierze, który gatunek jej najbardziej pasuje. I choć niektóre gatunki teoretycznie nie pasują do danego środowiska, jest duża szansa, że dzięki tej metodzie urosną - wyjaśnia nadleśniczy. Nadleśnictwo z Bytnicy wyróżniono przede wszystkim za stosowanie tej metody na szeroką skalę sięgającą 700 hektarów.
Jedyni w Polsce hodują zające
Z kolei laureatem w tym samym konkursie zostało Nadleśnictwo w Świebodzinie. - Jesteśmy pierwszymi w Polsce, a ponoć także i w Europie, którzy hodują zające. Kiedyś próbowano tego we Francji, ale po kilku latach im padły - opowiada nadleśniczy Lech Kołdyka. Fachowo podpisano jego nagrodę słowami: "nagrodzony za nowatorskie rozwiązania w zakresie ochrony zagrożonych gatunków zwierząt.”
Jego nadleśnictwo hoduje zające, ale także kuropatwy. - Dla tych pierwszych mamy wielki teren z dwumetrowym płotem i odpowiednią opiekę, np. medyczną, a na potrzeby drugich stworzyliśmy specjalne pomieszczenie - opisuje. Rocznie wysyłają w Polskę ok. 150 zajęcy i 3 tys. kuropatw.
Zrobią pole golfowe na wysypisku
Trzecim gościem spotkania był Zakład Utylizacji Odpadów w Gorzowie. Zdobył on tytuł Przedsiębiorstwo Przyjazne Środowisku w ogólnopolski konkursie Przyjaźni Środowisku. Zakład ma na koncie wiele sukcesów i wiele planów. - 12 lat temu jako pierwsi w Polsce zajęliśmy się recyklingiem odpadów komunalnych, czyli tych, które produkuje każdy z mieszkańców Gorzowa - tłumaczy prezes Marek Wróblewski.
Większa cześć odpadów jest przetwarzana i powstaje z nich np. kompost. Jedynie 36 proc. z nich trafia na składowisko. - Modernizujemy nasz zakład i być może już niedługo ta liczba spadnie do 20-25 proc. - mówi prezes Wróblewski.
Zakład ma także w planach produkcję paliwa z odpadów, ekobioenergetyczne gospodarstwo rolne (ma ono połączyć gospodarkę odpadami z energią odnawialną i rolnictwem), Centrum Edukacji Ekologicznej (będzie uczyło, jak postępować z odpadami) czy zakład do unieszkodliwiania baterii wyczerpanych.
Poza tym od roku przy zakładzie działa cmentarz dla zwierząt, a już są plany zrobienia pola golfowego na byłym wysypisku śmieci przy ul. Śląskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?