Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Liga Siedlic

JOWITA ŻURAWSKA
Stowarzyszenie broniące interesów Siedlic postanowili utworzyć przedwczoraj mieszkańcy tego osiedla. W ich imieniu z władzami miasta rozmawiać będzie teraz Liga Obywatelska. W czasie spotkania padło wiele gorzkich słów pod adresem podopiecznych Domu im. św. Brata Alberta.

Mieszkańcy Siedlic czują się pokrzywdzeni przez miasto. Ich zdaniem władze Gorzowa troszczą się tylko o to ,,co widać z okna ratusza". Część południowa miasta wciąż jest tą gorszą. Dla nich od lat najważniejszy pozostaje brak kanalizacji, wodociągów, chodników, nieoświetlone ulice. Czekają na renowację systemu melioracyjnego. O ścieżkach rowerowych nawet nie marzą, skoro nawet o wykonanie poboczy muszą prosić.
- Dla wielu z nas jedyną dostępną zdobyczą cywilizacyjną pozostaje prąd. Teraz mówi się o uzbrojeniu działek na terenach popoligonowych, a co z nami. Tam dopiero ludzie się będą budować, my tu mieszkamy od lat - mówią rozgoryczeni. - Mamy pięciu radnych, kadencja im mija, a ich działalności na naszym osiedlu nie widać.
Pomysł utworzenia stowarzyszenia spodobał się od razu. - W listopadzie odbyło się spotkanie władz miasta z mieszkańcami Zawarcia i Zakanala. Ustaliliśmy, że kolejne będzie w styczniu. Kilkakrotnie prosiłem o podanie terminu. Wreszcie interweniowałem u Jakuba Derecha - Krzyckiego, przewodniczącego Rady Miejskiej. Obiecał, że w ciągu pary dni poda termin spotkania - powiedział Bożydar Bibrowicz. - Liga Obywatelska umożliwi nam prowadzenie dialogu z władzami, indywidualnie rozmawia się bardzo ciężko.
Mieszkańcy Siedlic gorąco dyskutowali również o Domu im. św. Brata Alberta przy ul. Strażackiej. Nie spodobał im się pomysł zaadaptowania kolejnego budynku i zwiększania ilości miejsc.
- Trzy tygodnie wcześniej z członkami stowarzyszenia prowadzącego schronisko spotkała się Rada Parafialna. Poinformowała ich o zarzutach mieszkańców. Mieli się do nich ustosunkować. Niestety, do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi - stwierdził Wiesław Soliński, przewodniczący Rady Parafialnej.
- Wiemy, że to potrzebne, ale czujemy się zagrożeni. O drugiej w nocy bezdomny potrafi dobijać się do furtki i pytać, gdzie jest schronisko. Były przypadki zaczepiania dzieci i dorosłych - skarżyli się mieszkańcy.
- Już nie mówmy, że tylko bezdomni kradną. Nasi też, a bezdomni chcą pracować - oponowano.
- Nikt z nas nie jest za likwidacją schroniska. Pomoc drugiemu człowiekowi powinna być rzeczą normalną. Po prostu niech stałych mieszkańców Domu Brata Alberta będzie mniej. Nie mówimy o ograniczaniu liczby miejsc np. w czasie mrozów. Chodzi nam też o to, aby kierownictwo domu prowadziło dokładną ewidencję. Niech będzie wiadomo skąd ten człowiek jest, dlaczego został bezdomnym, czy nie poszukuje go policja. Policjanci powinni częściej bywać na ul. Strażackiej, nawet kontrolować osoby, które tu chodzą wieczorem - utrzymywali uczestnicy spotkania.
Mieszkańcy postanowili przekazać te uwagi Towarzystwu im. św. Brata Alberta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska