Nasz rywal nie wymaga specjalnej rekomendacji. To zespół, który aż 13 razy stawał na podium mistrzostw Polski. Pierwsze mistrzostwo zdobył w 2003 roku. Potem nastąpiła długa przerwa i Anwil musiał zadowolić się srebrem lub brązem, co oczywiście nie zaspokajało klubu i kibiców. Jak się wydaje, zasadniczy przełom nastał w 2017 roku. Anwil, pierwszy zespół po rundzie zasadniczej, przegrał wtedy z ósmą Energą Czarnymi Słupsk. Szefostwo klubu nie wykonało wówczas nerwowych ruchów i nie zwolniło trenera Igora Milicicia. Chorwat z polskim paszportem, który grał jako zawodnik przez wiele lat w naszej lidze, miał pomysł na zespół. Potrafiono we Włocławku mądrze dobierać zawodników, tak pod względem umiejętności jak i charakteru. Dało to mistrzostwo Polski w 2018 roku. Oczywiście kibice zielonogórscy pewnie pamiętają, że bardzo ,,pomógł” w tym Stelmet. W półfinale, po czterech meczach było 2:2. W piątym, we Włocławku przez niemal całe spotkanie wyraźnie prowadziliśmy. Jednak ekipa Andreja Urlepa w końcówce doznała straszliwej zapaści i pozwoliła rywalowi na zwycięstwo i awans do finału. Przed rokiem Anwil długo się rozkręcał, bo po rundzie zasadniczej był zaledwie czwarty. Jednak w najważniejszych meczach okazał się najlepszy. Przed aktualnym sezonem zmontowano we Włocławku, jak wielu uważa, najmocniejszy od lat, zespół. Sprowadzono dwóch zawodników z przeszłością z NBA Tony’ego Wrotena i Ricky’ego Ledo. Wprawdzie pierwszy z nich po niepowodzeniu Anwilu w Lidze Mistrzów i braku awansu do kolejnej rundy przeszedł do Joventutu Badalona, ale obok Ledo grają tam bardzo dobrzy Amerykanie: Shawn Jones, Chase Simon i Chris Dowe. Ekipę zagraniczną uzupełnia Łotysz Rolands Freimanis. Anwil ma bardzo silnych Polaków. Wystarczy tylko wspomnieć byłych zawodników Stelmetu Michała Sokołowskiego i Szymona Szewczyka. Słowem to bardzo mocna ekipa, która chce powtórzyć sukces i po raz trzeci pod rząd zdobyć złoto.
Siła obu zespołów jest porównywalna. Anwil ma być może więcej indywidualności, ale moc Stelmetu tkwi w zespołowości. Zapowiada się bardzo ciekawy mecz. Dorobek obu ekip w tym sezonie jest podobny. Formalnie na czele tabeli jest Anwil, który rozegrał 20 meczów, 16 razy wygrał i czterokrotnie został pokonany. Stelmet grał tylko 19 razy (ma zaległy mecz z Polskim Cukrem Toruń). Zwyciężył w 16 spotkaniach, tylko trzykrotnie przegrywając. Tak więc ten mecz może mieć wielkie znaczenie dla układu czołówki tabeli. Nasz zespół przed niespodziewanie przegranym pojedynkiem z Eneą Astorią, miał dość komfortową sytuację. Niestety, niespodzianka to zmieniła i teraz każda porażka może sprawić, że się obsuniemy w tabeli, co przed play offem ma wielkie znaczenie. Warto przypomnieć, że mamy wielką przewagę w bezpośrednim meczu, bo w pierwszym pojedynku w Zielonej Górze wygraliśmy aż 101:77. Punkty dla zwycięzców: Thomasson 13 (1), Zyskowski 12 (1), Hakanson i Meier po 10 (2), Gordon 5 oraz: Zamojski 18 (5), Radić 14, Koszarek 8 (2), Ponitka 8 (1), Mąkowski 3 (1), Traczyk i Jasiński po 0; dla gości: Ledo 16 (1), Freimanis 14 (1), Simon 8 (2), Dowe 7, Milovanović 2 oraz: Karolak 15 (3), Sokołowski 8, Sulima 4, Szewczyk 2, Wadowski 1, Wroten 0. Tak więc nie wypada nawet zakładać, że możemy roztrwonić taką przewagę. Jednak miejmy nadzieję, że powalczymy tam o zwycięstwo. Początek spotkania we Włocławku w czwartek o godz. 20.15. Transmisja w Polsacie Sport Extra.
WIDEO: Sportowiec roku 2020. Tak było na Gali Sportu Lubuskiego
Polub nas na fb
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?