Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listonosz: Nie lubię przynosić złych wiadomości

Dariusz Brożek
Ryszard Henkel ma 56 lat. Od 1981 r. pracuje w Przytocznej jako listonosz. W czwartek prowadził w naszym plebiscycie "Mój listonosz” z 438 głosami na koncie. Chcąc poprzeć jego kandydaturę należy wysłać SMS pod nr 72069 o treści listonosz.15. Koszt jednego SMS-a to 2,46 zł z VAT.
Ryszard Henkel ma 56 lat. Od 1981 r. pracuje w Przytocznej jako listonosz. W czwartek prowadził w naszym plebiscycie "Mój listonosz” z 438 głosami na koncie. Chcąc poprzeć jego kandydaturę należy wysłać SMS pod nr 72069 o treści listonosz.15. Koszt jednego SMS-a to 2,46 zł z VAT. Dariusz Brożek
Doręczyciel z Przytocznej Ryszard Henkel prowadzi w naszym plebiscycie "Mój Listonosz". Dziennie pokonuje na rowerze nawet 30 km., aby dostarczyć przesyłki mieszkańcom gminy.

- Jest pan listonoszem od 32 lat. Co się zmieniło w tym czasie?

- Niewiele. Tak jak w pierwszym roku mojej pracy, jeżdżę rowerem, lub motorowerem i rozwożę mieszkańcom przesyłki. Moja dzienna trasa wynosi do trzydziestu kilometrów, muszę więc sporo się napedałować. Niekiedy wracam do mieszkania czy domku, w którym nie zastałem odbiorcy, a mam dla niego pilną przesyłkę. Teraz jednak drogi są nieco lepsze, niż na początku lat osiemdziesiątych minionego wieku. Zmieniło się także wiele gospodarstw. Ludzie bardziej dbają o domy i obejścia. Ale obecnie są chyba mniej ufni.

- Listonosza jednak chyba lubią i psami nie szczują?

- Dla mnie zawsze są bardzo gościnni i serdeczni. Podczas mrozów czy jesiennych słot zapraszają mnie na herbatę, niekiedy częstują wypiekami. Czasem proszą o radę w jakiejś mniej, lub bardziej ważnej dla nich sprawie. Niekiedy robię za psychoterapeutę, bo niektórzy po prostu chcą się przed kimś wygadać, albo wyżalić. Raz byłem nawet rozjemcą w sąsiedzkim sporze. Co do psów, same często mnie atakują. Trzy razy mnie pogryzły. Znawcy powiadają, że denerwują ją rozmaite zapachy, które zbieramy w różnych miejscach roznosząc pocztę. Są nimi zdezorientowane i atakują.

- Ma pan jakiś sposób na atakujące psy?

- Nie wchodzę do gospodarstw, w których biegają luzem ujadające czworonogi. Wołam przez płot właścicieli, a jak nikt nie odpowiada, jadę dalej. Nie warto ryzykować. Mam wprawdzie gaz pieprzowy, ale nigdy go nie użyłem.

- Ile waży pana torba?

- Zazwyczaj kilkanaście kilogramów. I z każdym rokiem robi się coraz cięższa. W ostatnich latach przybyło nam urzędowych listów z potwierdzeniem odbioru. Dochodzą do tego reklamówki oraz gazety. A właściwie gazeta, gdyż większość roznoszonych przeze mnie dzienników to aktualne wydanie "Lubuskiej". Wiele osób ją prenumeruje, ale oprócz tego dostarczamy gazetę na konkretne zamówienia. Zwłaszcza na wsiach, gdzie nie ma sklepów, ani kiosków. Rozwożę za to coraz mniej listów i pocztówek. Znacznie zmniejszyła się także liczba telegramów.

- Jak pan myśli, z jakiego powodu?

- Teraz ludzie wysyłają sobie wiadomości mailami i esemesami. Poza tym prawie wszyscy mają telefony, które trzydzieści lat temu były wielką rzadkością. Zwłaszcza na wsiach. A ja obsługuje kilka przysiółków. Szczerze powiem, że spadek liczby telegramów wcale mnie nie martwi. Wręcz odwrotnie. Cieszę się z tego, bo nie lubię ich wręczać.

- Dlaczego?

- Większość informuje o jakimś nieszczęściu. Chorobie czy śmierci. To żadna przyjemność wręczać znajomemu telegram z informacją o pogrzebie jego matki, czy brata. Nikt chyba nie chce być posłańcem, przynoszącym złe wiadomości. W starożytności można było za to stracić głowę.

- Jak pan skomentuje pozycję lidera w naszym plebiscycie?

- Jestem nią szczerze i miło zaskoczony. Nie spodziewałem się aż tak dużego poparcia ze strony mieszkańców. Prawie 30 lat temu dzięki prenumeratorom dostałem od gazety motorower, który służył mi przez dziewięć lat. Może teraz uda się wygrać skuter? Zdaję jednak sobie sprawę, że w ostatnich godzinach, a nawet minutach wszystko może się zmienić. Dlatego wciąż liczę na głosy mieszkańców i wszystkim serdecznie dziękuję za dotychczasowe wsparcie. Wielu moich kolegów i koleżanek znakomicie wywiązuję się ze swoich obowiązków. maja dobra opinię i na pewno mieliby wielkie poparcie mieszkańców, ale nikt ich nie zgłosił do tego plebiscytu. Nie ma piosenki dla wszystkich.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska