Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listopadowy żużel

Rafał Darżynkiewicz
Co tak zacichli, e?! Właśnie tak Kazimierz Pawlak mógłby zapytać prezesów o transferowe hity. Albo jest to cisza przed grudniową burzą, albo będziemy mieli tylko burzę w szklance wody.

Jeszcze kilkanaście dni temu głośno było kto, gdzie i za ile. A dziś? Cicho jak w kościole - cytując ponownie Pawlaka. Poczekajmy tydzień z okładem i wszystko będzie jasne.

Na dziś jedyny pewnik to przeprowadzka gadatliwego Kennetha Bjerre z Gdańska do Wrocławia. Filigranowy Duńczyk poinformował o przenosinach na swojej stronie internetowej kilka dni za wcześnie i rozpętała się wojna. Prezes znad morza - spiskowe teorie to jego specjalność - podejrzewa, że Bjerre był już dogadany z Wrocławiem przed meczami o pozostanie w Speedway Ekstralidze. Z tego też powodu Duńczyk nie punktował solidnie, więc Gdańsk wylądował w pierwszej lidze. Spisek, złamanie regulaminu czyli sprawa nadaje się do prokuratury - grzmi głos z Trójmiasta.

Idąc zaproponowanym tropem należy jak najszybciej powołać komisję śledczą. Trzeba zbadać wszystkie tegoroczne transfery. Jeśli bowiem Krzysztof Kasprzak - cieniował w meczu z Włókniarzem - przeniesie się do Częstochowy, Adrian Miedziński - zawalił finał - do Zielonej Góry, a Grzegorz Dzikowski - źle przygotował tor na półfinał - zostanie trenerem w Toruniu to mamy aferę transferową, a sezon 2010 był ułożony. Schizofrenia? Nie typowy objaw żużlowej kanikuły.

Wracając do Bjerre. Jak dla mnie żużlowiec z kraju Hamleta po prostu szukał słownego, wypłacalnego i solidnego pracodawcy. Jakoś żaden z tych przymiotników nie kojarzył się Duńczykowi z Gdańskiem, więc wybrał Wrocław. Inna sprawa, że wcale nie musiał przed pierwszym grudnia chwalić się całemu światu, że oto w kolejnym sezonie będzie jeździł u boku Jasona Crumpa i pod okiem Marka Cieślaka.
Tematem rzeką, choć bardziej kopalnią tematów jest Ostrów Wlkp. Medialnie to bez wątpienia najsłynniejszy klub w Polsce. Albo korupcja, albo "Scorpions", albo kobieta na żużlu. Promocja lepsza niż "39 i pół".

Tylko wyniku brak. Zastanawiające, że klub przystępując do poprzedniego sezonu miał blisko dwa i pół miliona złotych długu i dostał licencję. Żeby było jeszcze ciekawiej tak zadłużony klub podpisał kontrakty z grupą 25 zawodników. To rekord, który powinien zostać zapisany w Księdze Guinessa. Otwarte pozostaje pytanie, czy wszyscy pomieścili się w ostrowskim parkingu. To jeszcze nie koniec absurdów. Jeden z członków zarządu tamtejszego klubu - odpowiedzialny za pozyskiwanie sponsorów - brał prowizję nawet od darmowej kiełbasy. Złoty interes! Teraz dla ratowania tak "zasłużonego" ośrodka powstać ma nowy klub i wystartować w II lidze.

Długi wobec zawodników spłacą… zawodnicy. Dostali karę, bo nie chcieli dać się zabić na niebezpiecznym torze. Działacze mają się dobrze. Facet od złotego kiełbasianego interesu współpracuje z żużlową centralą. Czym się zajmuje? Szuka sponsorów i dba o wizerunek reprezentacji. I niech nikt nie mówi, że żużel nawet w listopadzie nie może jest ciekawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska