Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lód to śmiertelna pułapka (wideo, zdjęcia)

Dariusz Brożek
Strażacy trenowali wyciąganie z przerębla tonącej osoby. Korzystali ze specjalnych sań lodowych.
Strażacy trenowali wyciąganie z przerębla tonącej osoby. Korzystali ze specjalnych sań lodowych. Dariusz Brożek
W sobotę strażacy ochotnicy z Przytocznej trenowali ratownictwo lodowe. Ich instruktorami byli zawodowcy z Międzyrzecza, poligonem zaś zamarznięte jezioro Przytoczno.
W manewrach uczestniczyli strażacy z Przytocznej

Jak uratować tonącą osobę? Strażackie manewry na lodzie

Ponad rok temu strażacy-ochotnicy z Przytocznej dostali specjalne sanie do poruszania się po kruchym i niebezpiecznym lodzie. W sobotę mieli okazję przetestować je podczas manewrów na jeziorze Przytoczno.

Scenariusz sobotnich ćwiczeń zakładał, że pod wędkarzem załamał się lód. Na ratunek ruszyło kilka zastępów. Ochotnicy używali wprawdzie specjalnych skafandrów wypornościowych z gumy, które utrzymują człowieka na powierzchni, ale ze względów bezpieczeństwa założyli też kapoki.

- Skafander może ulec uszkodzeniu. Na przykład może zostać przebity szpikulcami, używanymi przez nas do odpychania sań po lodzie. Albo rakami, zakładanymi na buty podczas takich akcji. Guma może także się przetrzeć o lód. Dlatego podczas akcji ratowniczych trzeba zakładać kapoki - tłumaczył asp. Michał Rosół z komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Międzyrzeczu.

Strażacy zaczęli ćwiczenia od wycięcia przerębli. W lodowatej wodzie zanurzył się strażak-ochotnik z Przytocznej Jacek Drzewiński. - To był mój debiut w roli pozoranta. Skafander utrzymuje wprawdzie na powierzchni, ale nie chroni przed zimnem. Bezpośrednio pod lodem woda jest znacznie cieplejsza, niż głębiej. W dodatku wciągało mnie pod lód - mówił po wyjściu na brzeg.

Jak podkreśla M. Rosół, podczas podobnych akcji ratownicy mogą używać drabin, lub lin. Liczy się czas, ale także bezpieczeństwo uczestników akcji. Dlatego podczas sobotnich manewrów strażacy byli asekurowani linami. Za ich pomocą wciągano też sanie na brzeg.

- Mam nadzieję, że nie będziemy musieli wykorzystywać tego sprzętu oraz umiejętności nabytych podczas szkolenia w czasie prawdziwych akcji - mówił wójt Przytocznej Bartłomiej Kucharyk, który jest prezesem OSP w gminie Przytoczna.

Kilkaset metrów dalej na jeziorze dwóch mężczyzn łowiło ryby w przeręblach. - W obecnych warunkach wędkowanie spod lodu jest bardzo niebezpieczne. Lód z każdym dniem jest coraz bardziej kruchy. Dlatego przestrzegamy i dorosłych i dzieci przed wchodzeniem na zamarznięte akweny - mówi M. Rosół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska